Donald Trump wygłosił w Warszawie swoje programowe przemówienie, a tłem dla planów jego działań była historia Rzeczpospolitej. Z jakiegoś powodu chciał, aby tak było. Chciał, aby heroizm Polaków w najcięższych momentach naszych współczesnych dziejów wybrzmiał na cały świat. Chciał wywołać euforię wielotysięcznej publiczności i napawać się jej entuzjazmem? Na pewno liczył na ciepłe przyjęcie, ale jego postawa z kampanii wyborczej każe przypuszczać, iż nie zabiega o nie za wszelką cenę. O tym, że Trump potrafi powiedzieć ludziom nawet to, czego woleliby nie usłyszeć, pisze Newt Gingrich w książce „Understanding Trump”. Przywołuje jedno ze spotkań z wyborcami Południowej Karoliny, w której dużym poparciem cieszy się nadal były prezydent George Bush. Trump skrytykował decyzję o wojnie w Iraku, choć wiedział, iż może przez to stracić część głosów.
„Ktoś musiałem to powiedzieć, nie dbam o to, że to mi może zaszkodzić” – cytuje go Gingrich. Lokator Białego Domu mógł wystąpienie w Warszawie poprowadzić zupełnie inaczej: trochę miłych słów i długie tyrady o sympatii obu narodów. Ale zdecydował się przemówić do obywateli Rzeczpospolitej znacznie głębszym tekstem. Trafił w punkt, bo mówił przede wszystkim do ludzi głęboko świadomych swej najnowszej historii i doskonale rozumiejących współczesne zawiłości świata. Słuchali go uważnie i recenzowali na bieżąco. Gdy wspomniał o Wałęsie, okazali swoje emocje. Idę o zakład, że historia Polski, o której mówił z pasją, zrobiła na Trumpie wrażenie. Że w jego głowie z jednego z państw NATO ze wschodniej flanki staliśmy się wyjątkowym sojusznikiem, a to będzie miało kapitalny wpływ na naszą przyszłość. W swojej książce „The art of the deal” Trump napisał, że zarobił w życiu tyle pieniędzy, iż nie będzie mógł ich wydać, teraz nadszedł czas na to, aby pozostawić po sobie coś innego niż fortunę.
Ma misję, przygotowując się do wystąpienia w Warszawie zobaczył, że ludzie, do których będzie mówił, też ją mają – chcą wolnego świata i potrafią za swe pragnienia płacić bardzo wysoką cenę. Można zatem powiedzieć, że w trudnej i niepewnej współczesności uwiarygodniły nas pokolenia przodków, które w najcięższych sytuacjach potrafiły zachować się, jak trzeba. Nie zmarnujmy tego.
Źródło: Gazeta Polska
#Donald Trump
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Katarzyna Gójska