Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Lato gorących komisji

Szef komisji weryfikacyjnej, wiceminister Patryk Jaki, w jednym z wywiadów mówił, że jej posiedzenia mogą być równie emocjonujące, co przesłuchania z udziałem jego kolegów i&nbs

Szef komisji weryfikacyjnej, wiceminister Patryk Jaki, w jednym z wywiadów mówił, że jej posiedzenia mogą być równie emocjonujące, co przesłuchania z udziałem jego kolegów i koleżanek zajmujących się wyjaśnieniem afery Amber Gold. Najbliższe dni pokażą, czy tak będzie naprawdę. Pierwsze przesłuchanie zaczyna się bardzo interesująco, pokazując bardzo dobre relacje między warszawskim ratuszem a handlarzami roszczeń.

Czy komisji uda się przywrócić elementarne poczucie sprawiedliwości, czy uda się jej zdziałać coś również w mniej widowiskowych i głośnych sprawach, wreszcie – czy w jej ramach jest szansa na merytoryczną współpracę przedstawicieli różnych partii, również opozycyjnych? Prace komisji, kierowanej przez Małgorzatę Wassermann pokazują, że wspólna praca na rzecz wyznaczonego zadania bywa możliwa, choć dla przedstawiciela Platformy okazuje się zbyt trudna. Natomiast do pracy posłanki Możdżanowskiej z PSL-u czy posła Zembaczyńskiego z Nowoczesnej trudno zgłaszać równie poważne zastrzeżenia. Czy ta współpraca między posłami różnych opcji będzie się układała również w wypadku komisji weryfikacyjnej? Jak wspominałem w ubiegłym tygodniu, jednym z ciekawszych elementów politycznego aspektu prac komisji będzie zachowanie Pawła Rabieja, przedstawiciela Nowoczesnej, który będzie się ubiegał o prezydenturę Warszawy z ramienia tej partii.

Głośne sprawy Warszawy

Na początek komisja ma się zająć głośną sprawą przekazania Maciejowi M., słynnemu handlarzowi roszczeń przebywającemu obecnie w areszcie, gruntów, na których znajdowało się jedno z bardziej cenionych warszawskich gimnazjów przy ul. Twardej. Placówka została przeniesiona. By zrobić dla niej miejsce, musiała zmienić lokalizację jeszcze jedna szkoła, którą połączono z trzecią placówką. Tak więc, aby zaspokoić żądania kombinatora, mocno skomplikowano życie uczniom i rodzicom młodzieży z trzech szkół. Wówczas jednak Platforma Obywatelska nie protestowała pod hasłem „»Nie« dla chaosu w szkole” przeciwko decyzji własnych urzędników. Sprawa ta wydaje się dobrym tematem na rozpoczęcie prac komisji, zwłaszcza że – w odróżnieniu od wątku słynnej „kamienicy Waltzów” przy ulicy Noakowskiego – trudno szukać tu jednoznacznie politycznych motywów działania, których jednak, co oczywiste, doszukuje się część opozycji.

Prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz natomiast wciąż powtarza, że nie zamierza stawić się na wezwanie kontrolerów warszawskiej reprywatyzacji. Czym dla prezydent Warszawy będzie zapewne komisja weryfikacyjna, tym dla rodziny Tusków staje się już komisja śledcza ds. Amber Gold. Czy Donald Tusk pojawi się przed obliczem posłów, z których życzliwy będzie mu zapewne tylko wspomniany już Krzysztof Brejza, przedstawiciel PO? A może zachowa się, jak przed laty Aleksander Kwaśniewski i się nie pofatyguje. Tego jeszcze nie wiemy.

Premierowicz przed komisją

Małgorzata Wassermann wraz z komisją przesłuchała Michała Tuska, syna premiera, który zatrudniony był niegdyś u Marcina P. Jak zwykle przy takich okazjach mogliśmy usłyszeć bądź przeczytać, że „nie dowiedzieliśmy się niczego ważnego”, a środowy maraton pytań i odpowiedzi był jedynie „przedstawieniem”, mającym choć częściowo ukoić żądzę krwi nienawidzących dawnego premiera, a dzisiejszego szefa Rady Europy, polityków partii rządzącej.

Sytuacja wygląda jednak zupełnie inaczej. Już od pierwszych chwil okazało się, że odpowiedzi syna premiera, jeśli nawet nie znajdzie się w nich żadna bomba, dadzą nam kolejny element pełnego obrazu Polski Tuska jako kraju chroniącego jedynie najbardziej cwanych, lecz niekoniecznie uczciwych obywateli, na los ofiar natomiast zupełnie obojętnego. Zarówno premier, jak i jego syn zdawali sobie sprawę z tego, że Amber Gold to „lipa” i nic nie zrobili z tą wiedzą. Donald Tusk ignorował ostrzeżenia (jak choćby te, płynące od Marka Belki), Michał Tusk pracował na rzecz sponsorowanej z wynoszonych z piramidy finansowej pieniędzy firmy lotniczej, pomagając równocześnie – nie wiemy, czy świadomie – w planowanej destrukcji polskiego przewoźnika. Tak zwany wątek lotniczy sprawy okazuje się więc nie mniej ciekawy od samej afery Amber Gold. Czy polski rząd z premedytacją działał na szkodę LOT-u, wspierając szemraną spółkę P.? To, że obecność Michała Tuska stanowić miała zabezpieczenie przed zbytnim zainteresowaniem wiedzących przecież o przekręcie służb zaczyna być widoczne dzięki kolejnym wypowiedziom i nagraniom. Z drugiej strony sam P. miał powiedzieć, że syn premiera został mu do spółki „włożony”. Przez kogo? Czy ówczesne władze Polski dostrzegły w działalności aferzysty szansę na likwidację i sprzedaż LOT-u? Zdaje się to potwierdzać wypowiedź Donalda Tuska o zdjęciu parasola ochronnego znad tej firmy. Jeśli najwyższe władze Polski godziły się na złupienie własnych obywateli po to, by za ich pieniądze sfinansować zniszczenie Polskich Linii Lotniczych, jest to temat, który wyjść powinien o wiele wyżej niż sejmowa komisja śledcza, nawet w najznakomitszym składzie.

Pożegnanie z pałacem

Politycy Platformy na to wszystko mają tę samą odpowiedź o politycznej zemście, były premier mówi zaś, że jest dumny z syna. Zważywszy jednak na to, że Michał Tusk wydaje się sympatyczną osobą z tendencją do powiedzenia zawsze kilku słów za dużo, może z jego strony być jedynie dobrą miną do złej gry, zwłaszcza że kolejne dni przynoszą informację o jego mijaniu się z prawdą, co zapowiada kolejne kłopoty. Komentatorzy zwracają też uwagę na wyjątkowo słabą formę Romana Giertycha, który nie upilnował swojego podopiecznego, spodziewane zaś z jego strony próby utrudniania pracy komisji wypadły nadzwyczaj niemrawo.

Położenie Platformy jest trudne również dlatego, że w tej sytuacji pozostałe siły opozycji nie mają żadnego interesu, by rzucać Donaldowi Tuskowi koła ratunkowe. I choć partie Platformie bliższe, jak PSL i Nowoczesna, są w krytyce oszczędne, jednak i z ich strony pojawiają się mocne głosy. „Niestety wygląda na to, że w jakimś sensie syn premiera stał się narzędziem w rękach przestępców. To bardzo smutne” – mówi w Polskim Radiu Zbigniew Gryglas z Nowoczesnej. I choć w wypowiedziach polityków opozycji pojawia się nieodzowna przeciwwaga w postaci SKOK-ów, sprawa wydaje się nie do obrony. Być może Donald Tusk definitywnie żegna się właśnie z prezydenturą.

Atak na własną bramkę

Platforma Obywatelska znajduje się w trudnej sytuacji. Jeśli jednak ostatnie działania tej partii są oparte na zasadzie, że najlepszą obroną jest atak, to właśnie obserwujemy samobójczy atak na własną bramkę. Oto główna siła opozycji, mogąca liczyć na wygraną w wyborach samorządowych przynajmniej w większości miast, w których do tej pory zdobywała mocny mandat, lansuje pomysł przyjmowania uchodźców przez samorządy. W momencie, gdy ostatnie ataki na zachodzie Europy dotknęły bezpośrednio również Polaków, lub wydarzyły się w miejscach z dużą polską społecznością, jak Londyn, społeczne obawy przed muzułmańskim terrorem są jeszcze głębsze niż dotychczas. Jeśli kandydaci PO swoją kampanię oprą na obietnicy sprowadzenia uchodźców do swoich miast, będzie bardzo łatwo wykorzystać to przeciwko nim. Wyobraźmy sobie warszawską kampanię pod hasłem „Warszawa – Paryż północy”, zaopatrzoną konkretnymi zdjęciami ze stolicy Francji. Trudno też przewidzieć, jaka będzie decyzja wyborców, gdy z politykami PO ścigać się zaczną ich koledzy z Nowoczesnej i, tak jak kandydujący w Szczecinie Piotr Misiło, zadeklarują przyjęcie uchodźców w swoich miastach i we własnych domach.

To jednak kwestia nadchodzących miesięcy, teraz nasza uwaga skupiać się będzie na pracach komisji. Jednej, która coraz mocniej pogrąża Tuska i drugiej, groźnej dla Hanny Gronkiewicz-Waltz. Pozostali politycy Platformy, przynajmniej w wymiarze samorządowym, sami zaczynają stanowić dla siebie największe zagrożenie.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#komisje śledcze #PO #Platforma Obywatelska

Krzysztof Karnkowski