Rosja uzyskała umowę dzierżawy na 99 lat działki w celach dyplomatycznych, położonej zaledwie ok. 300 m od gmachu australijskiego parlamentu w 2008 roku. Na działce planowano wybudować nową ambasadę, gdyż obecna znajduje się na przedmieściach Canberry, w Griffith. Za umowę dzierżawy Rosja zapłaciła 2,75 mln dolarów australijskich (około 1,79 mln dolarów amerykańskich).
W 2023 r. rząd Australii wprowadził ustawę o sprawach wewnętrznych pozwalającą na anulowanie dzierżawy tej działki ze względów bezpieczeństwa państwowego. Jak powiedział wówczas premier Australii, decyzja zapadła po otrzymaniu „bardzo jasnych zaleceń bezpieczeństwa dotyczących ryzyka, jakie stwarza nowa rosyjska obecność tak blisko gmachu parlamentu”.
Sprawa trafiła do sądu
Jednak Rosja zaskarżyła decyzję australijskiego rządu do Sądu Najwyższego, twierdząc że parlament na mocy konstytucji nie był upoważniony do uchwalenia takiej ustawy. Z kolei rząd w Canberrze argumentował, że na mocy zapisów konstytucji dotyczących uprawnień parlamentu do stanowienia prawa dla terytoriów kraju, mógł unieważnić umowę dzierżawy.
W środę Sąd najwyższy Australii jednogłośnie orzekł, że ustawa słusznie powołuje się na konstytucyjne uprawnienie parlamentu do zajmowania gruntów na „godziwych warunkach”. Dodano, że Rosja ma prawo do odszkodowania, gdyż jak podkreślił brak propozycji wykorzystania lub zastosowania gruntu jest „nieistotny”, a odszkodowanie „jest wymagane przez konstytucję”.
Prokurator generalna Australii Michelle Rowland z zadowoleniem przyjęła decyzję Sądu Najwyższego. „Australia zawsze będzie bronić naszych wartości i będziemy bronić naszego bezpieczeństwa narodowego” – przekazała w oświadczeniu.