Koszulka "Nie Bać Tuska" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Spotkanie prezydentów Bidena i Xi. Marek Bober: Kurtuazja bez konkretów

Widać było po minie sekretarza stanu Antony’ego Blinkena, że nie był zadowolony, kiedy na konferencji prasowej prezydent Joe Biden nazwał prezydenta Xi Jinpinga dyktatorem. Wcześniej odbyło się spotkanie przywódców USA i Chin na marginesie Forum Współpracy Gospodarczej Azji i Pacyfiku w San Francisco. „No cóż, rzeczywiście tak jest – powiedział Biden. – To dyktator w tym sensie, że rządzi krajem komunistycznym, którego forma rządów jest zupełnie inna niż nasza” - pisze w najnowszym wydaniu Gazety Polskiej Codziennie Marek Bober.

Prezydenci Joe Biden i Xi Jinping
Prezydenci Joe Biden i Xi Jinping
@POTUS - X.com

Obaj spotkali się twarzą w twarz po raz pierwszy od ubiegłego roku, kiedy na Bali rozmawiali w czasie szczytu państw G-20. W tym czasie chińskie balony szpiegowskie przeleciały nad Ameryką, a ówczesna spiker Izby Reprezentantów Nancy Pelosi udała się z głośną wizytą na Tajwan.

Trochę dyplomacji

Przed dwustronnym, 4-godzinnym spotkaniem Biden był bardziej dyplomatyczny: „Nie zawsze się zgadzaliśmy, co dla nikogo nie jest zaskoczeniem – powiedział do Xi. – Ale nasze spotkania zawsze były szczere, proste i pożyteczne. Nigdy nie wątpiłem w to, co mi powiedziałeś szczerze od siebie. Cenię sobie naszą rozmowę, ponieważ uważam, że najważniejsze jest, abyśmy ty i ja dobrze się rozumieli, jak lider z liderem, bez nieporozumień i niezrozumień w komunikacji. Musimy zadbać o to, aby konkurencja nie przerodziła się w konflikt”.

Prezydent Chin kurtuazyjnie oznajmił, że stosunki USA−Chiny „nigdy nie układały się gładko”, ale „odwrócenie się od siebie plecami nie wchodzi w grę”. „Nierealistyczne jest, aby jedna strona przebudowywała drugą – powiedział Xi. – Nadal jestem zdania, że wielka konkurencja między krajami nie jest dominującym trendem obecnych czasów i nie może rozwiązać problemów stojących przed Chinami i Stanami Zjednoczonymi. Świat jako całość, planeta Ziemia, jest wystarczająco duży, aby oba kraje mogły odnieść sukces, a sukces jednego kraju jest szansą dla drugiego”.

Dużo obietnic

Te oświadczenia były niczym w stosunku do problemów, które obaj przywódcy mieli w planach omówić: wznowienie rozmów wojskowych, kontrola zbrojeń nuklearnych, fentanyl, sztuczna inteligencja, handel i klimat. To także sytuacja wokół Tajwanu i na Morzu Południowochińskim, inwazja Rosji na Ukrainę oraz wojna Izraela z Hamasem.

Chiny obiecały, że zajmą się „konkretnymi firmami produkującymi prekursory fentanylu” i „podejmą wiele kroków, które radykalnie ograniczą dostawy”. W ten sposób przyznano się, że ten zabijający tysiące Amerykanów narkotyk produkowany jest właśnie w Chinach i przemycany przez handlarzy.

Ważniejsza była jednak zapowiedź wznowienia komunikacji dotyczącej spraw wojskowych, w tym między szefami obu resortów (Chiny obecnie takiego nie mają) i najwyższymi dowódcami. „Prezydent Biden podczas krótszych sesji jasno przedstawił nasze obawy dotyczące Ukrainy, mówił o kolejnych krokach na Bliskim Wschodzie, wyjaśnił, że pragniemy, aby Chiny zastanowiły się nad Iranem, aby uniknąć działań, które mogłyby być postrzegane jako prowokacyjne lub eskalacyjne” – stwierdził jeden z urzędników Białego Domu. Prezydent Xi miał powiedzieć, że słyszy z USA doniesienia, iż planuje w rejonie Tajwanu działania wojskowe w 2027 r. lub 2035, ale on nie ma takich zamiarów.

Ufam, ale sprawdzam

Biden powiedział dziennikarzom, że obaj przywódcy będą mieli w najbliższych miesiącach bezpośredni kontakt, a on osobiście ma naciskać na kwestie związane z prawami człowieka. Dodał, że „wzajemna szczerość, aby nie było nieporozumień”, jest „kluczowa” dla rozwoju dyplomacji.

„W nadchodzących miesiącach będziemy nadal utrzymywać i kontynuować dyplomację wysokiego szczebla z ChRL w obu kierunkach, aby kanały komunikacji były otwarte, w tym między prezydentem Xi a mną – oznajmił. – Zgodziliśmy się, że każdy musi osobiście odebrać telefon i zostanie natychmiast wysłuchany”.

Nadmienił, że poruszył kwestię przetrzymywanych przez Chiny obywateli USA oraz tych, którzy mają zakaz wjazdu do tego kraju, a także „szerszy kontekst” praw człowieka. „Podałem mu nazwiska osób, które według nas są przetrzymywane, i mam nadzieję, że uda nam się je również uwolnić – powiedział. – Ale nie ma w tej sprawie porozumienia”. Biden domagał się, aby Chiny nie ingerowały w styczniowe wybory na Tajwanie, gdyż tylko w ten sposób można utrzymać pokój i stabilność w Cieśninie Tajwańskiej. „Podtrzymujemy porozumienie co do istnienia polityki jednych Chin – powiedział. – Nie zamierzam tego zmieniać. To się nie zmieni i to mniej więcej w zakresie, w jakim o tym rozmawialiśmy”. Zapytany, czy ufa Xi, Biden odpowiedział: „Tak, ale sprawdzam”, gdyż „znam sposób jego działania”.

Na specjalny obiad z prezydentem Chin przybyli dyrektorzy dużych amerykańskich firm i liderzy izb handlowych, którzy zapłacili za wejście 40 tys. dol. Zgotowali komunistycznemu przywódcy owację na stojąco. A ten, w półgodzinnym przemówieniu, zachęcał do bliższego zaangażowania między USA i Chinami: „Pytanie nr 1 dla nas brzmi: czy jesteśmy przeciwnikami czy partnerami?”. Według „New York Timesa” Xi dodał: „Chiny są gotowe być partnerem i przyjacielem Stanów Zjednoczonych”.

Spodziewana krytyka

Republikanie szybko skrytykowali rozmowy. „Chociaż nie jest to dla mnie zaskoczeniem, jestem jednak rozczarowany, że administracja Bidena przeprowadziła kolejne bezowocne spotkanie z Komunistyczną Partią Chin – powiedział przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Izby Reprezentantów Michael McCaul (republikanin z Teksasu). – Odbywanie takich spotkań na wyższym szczeblu bez otrzymania czegokolwiek w zamian i bez pożądanych rezultatów stanowi okropny precedens i sprawia, że Stany Zjednoczone wyglądają na niewiarygodnie słabe”. „Administracja Bidena poszła na ustępstwa, aby doprowadzić do tego spotkania – tylko po to, by pójść na kolejne ustępstwa – łącznie z usunięciem organizacji z listy podmiotów, o których wiadomo, że dopuszczają się łamania praw człowieka” – dodał.

Z kolei Mike Gallagher, przewodniczący Komisji Specjalnej Izby Reprezentantów ds. Komunistycznej Partii Chin (republikanin z Wisconsin) ostro skrytykował kolację z Xi i same rozmowy prezydentów. „Zorganizowanie tego spotkania było w centrum uwagi polityki zagranicznej USA przez ostatni rok, ale jak dotąd widzieliśmy jedynie obietnice przyszłych rozmów i potencjalnego powrotu nowych pand do zoo w Waszyngtonie – stwierdził. – Zdjęliśmy nogę z gazu, jeśli chodzi o nakładanie sankcji na chińskich urzędników za rażące łamanie praw człowieka, przeciwstawienie się bezprecedensowym naciskom na Tajwan oraz przejrzystość w sprawie balonu szpiegowskiego lub pochodzenia COVID-19”.

Także najważniejszy z republikanów w Izbie Reprezentantów, spiker Mike Johnson skrytykował rozmowy. „Każdy, kto patrzy obiektywnie, musi się zgodzić, że prezydent Biden okazuje słabość na scenie światowej – powiedział. – Jestem ze szkoły Reagana. On zawsze powtarzał, że pokój utrzymujemy poprzez siłę. Miał całkowitą rację”. I wyjaśnił: „Jeśli okazujesz słabość, zapraszasz agresję. To niebezpieczny czas, aby zachęcać do agresji na nasz kraj. Widzimy, że Chiny, Iran, Rosja i wszyscy nasi przeciwnicy na całym świecie zachowują się bardzo prowokacyjnie”.

Dwustronne rozmowy nie przyniosły konkretów. Może, jak zwracają uwagę komentatorzy, poza zapowiedzią wznowienia rozmów na szczeblu wojskowym, co może łagodzić w przyszłości potencjalną eskalację wydarzeń wokół Tajwanu. Trudno także sądzić, aby Chiny po szczycie w San Francisco radykalnie zmieniły podejście do wojny na Ukrainie czy wobec Iranu.


Najnowszy numer Gazety Polskiej Codziennie już w sprzedaży.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

 

#USA #Chiny #Joe Biden

Marek Bober