Rolnicza „Solidarność” zapowiedziała strajk generalny. Jeśli nie przyniesie on zadowalających rezultatów, polscy rolnicy zapowiadają protest przed siedzibą Komisji Europejskiej. - Jak będzie taka potrzeba, a na pewno będzie, to będziemy w Brukseli. Będą rolnicy ze wszystkich krajów. Dlatego cieszę się, że Niemcy, Francuzi wyszli na ulice – powiedział portalowi niezalezna.pl szef związku Tomasz Obszański. Dodał, że „rolnicy polscy i europejscy muszą się trzymać razem, żeby się przeciwstawić temu złu, temu wariactwu, z którym dzisiaj musimy walczyć”.
NSZZ Rolników Indywidualnych „Solidarność” ogłosił strajk generalny rolników na terenie całego kraju. Protest ma się rozpocząć w piętek 9 lutego o godz. 10 blokadą wszystkich przejść granicznych Polski z Ukrainą wraz z blokadami dróg i autostrad w poszczególnych województwach.
Decyzja o strajku generalnym zapadła wobec działań Komisji Europejskiej zmierzających do przedłużenia bezcłowego importu płodów rolnych z Ukrainy i – jak czytamy na stronie rolniczej „Solidarności” – „bierności władz Polski i deklaracji współpracy z Komisją Europejską oraz zapowiedzi respektowania wszystkich decyzji Komisji Europejskiej w sprawie importu płodów rolnych”.
Rolnicy nie wyrażają także zgody na „wdrażanie „Europejskiego Zielonego Ładu”, unijnej strategii „od pola do stołu” i Wspólnej Polityki Rolnej Unii Europejskiej w proponowanym kształcie”.
Jak poinformował w rozmowie z niezalezna.pl przewodniczący związku Tomasz Obszański, organizatorem strajku generalnego jest „Solidarność” rolnicza, „ale to będzie strajk wszystkich rolników polskich”. - Jest koordynacja wojewódzka, jest to wszystko zorganizowane w ten sposób, że jak jakaś grupa rolników będzie chciała wziąć udział w tym proteście, to może to zrobić – zaznaczył.
Dodał, że „główny protest będzie się odbywał na przejściach granicznych z Ukrainą, a protesty w kraju będą go wspierać”.
Odnosząc się do napływy produktów rolnych z Ukrainy, Obszański zaznaczył, że „ten proceder trwa dalej”. – Jak strona polska jest krajem, który tak naprawdę nie kontroluje, ile tych produktów wjeżdża do Polski, tak Unia Europejska też nic w tej sprawie nie robi – powiedział Obszański.
Przyznał jednocześnie, że były szef resortu rolnictwa Robert Telus „przeciwstawił się temu i wprowadził embargo, chociaż może za wiele to nie dało”.
- W każdym bądź razie, napływ produktów z Ukrainy, który zalewa już nie tylko Polskę, ale i Europę jest ogromny. Mówimy o oleju, o cukrze, którego bardzo dużo zaczęło wjeżdżać do Unii Europejskiej, w tym do Polski; mówimy o jajach, zbożu, kukurydzy, śrucie rzepakowej, rzepaku. Jest mnóstwo tego wszystkiego i to zdestabilizowało rynki europejskie
- tłumaczył.
Szef rolniczej „Solidarności” przypomniał w tym kontekście niezadowolenie i strajki rolników w kolejnych krajach Wspólnoty. – W zasadzie cała Europa jest dziś na ulicach. A trzeba powiedzieć też o tym „Zielonym ładzie”, o redukcji hodowli, o redukcji środków ochrony roślin, o zielonej energii, o robakach, sztucznym mięsie. Nie tutaj zgody polskich i europejskich rolników na tego typu działania – wyjaśnił.
- Decydują o tym urzędnicy unijni, których tak naprawdę nie znamy. Nie wiemy, kto to wymyśla, tylko jesteśmy stawiani przed faktem dokonanym
- dodał nasz rozmówca.
Przyznał, że rolnicy są pierwszą grupą zawodową i społeczną, która tak zdecydowanie występuje przeciwko założeniom unijnej zielonej transformacji, która dotnie wszystkich obywateli Wspólnoty. – Transport, w zasadzie wszystko, co jest związane z energetyką, górnictwo, hutnictwo; to dotknie każdej branży – przekonywał.
- Nie wiem, czy ci zieloni, czy te partie lewicowe zdają sobie sprawę do czego chcą doprowadzić. Myślę, że oni sobie z tego sprawy nie zdają, podobnie jak nasza pani wiceminister klimatu, która powiedziała, że musimy zredukować emisje CO2 o 90 procent
- ocenił.
Pytany, co rolnicy chcą osiągnąć poprzez protest, stwierdził, że „chcą doprowadzić do dialogu, do rozmów i do tego, żeby uznano, że to my mamy prawo decydować o tych sprawach, które nas bezpośrednio dotyczą”. – Żeby był dialog z rolnikami, żeby rolnicy mogli powiedzieć, jak według nich ma to wyglądać, a nie według urzędników brukselskich – podkreślił.
- Będziemy protestować dotąd, dokąd nie uzyskamy realizacji tych założeń, o których mówimy. Musi być transparentność przewozu produktów z Ukrainy i „Zielony Ład” musi zostać zmieniony, żeby to było zgodnie założeniami gospodarstw, żeby mogły normalnie hodować, żeby mogły produkować żywność, bo inaczej czeka nas destabilizacja i bankructwa. Jako Polska musimy też odzyskać swój handel i swoje przetwórstwo, bo żaden rząd do tej pory nic nie zrobił w tym kierunku
- tłumaczył.
Dopytywany czy rolnicza „Solidarność” działa w porozumieniu z podobnymi organizacjami w innych krajach Unii Europejskiej i czy ewentualnie planuje wspólne protesty w Brukseli zadeklarował:
„Jak będzie taka potrzeba, a na pewno będzie, to będziemy w Brukseli. Będą rolnicy ze wszystkich krajów. Rozmawiamy z organizacjami z Niemiec, Francji. Spotykaliśmy się już z rolnikami z krajów przyfrontowych. Już wtedy zaczęliśmy te rozmowy o problemie napływu produktów z Ukrainy. Dlatego cieszę się, że Niemcy, Francuzi wyszli na ulice”.
- Musimy się jako rolnicy polscy i europejscy trzymać razem, żeby się przeciwstawić temu złu, temu wariactwu, z którym dzisiaj musimy walczyć
- podsumował Tomasz Obszański.