Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Niemcy chronią zomowca – oprawcę z Wujka. 41 lat temu zamordowano dziewięciu górników

Mordercy ze specjalnego plutonu Milicji Obywatelskiej zastrzelili w kopalni Wujek dziewięciu górników. Wśród zbrodniarzy był Jan P. – ostatni, który nigdy nie poniósł kary. Wprawdzie od lat ścigany jest europejskim nakazem aresztowania, ale ukrywa się w Niemczech. Bezskuteczne próby jego ściągnięcia do Polski trwają długo, a pomimo to Instytut Pamięci Narodowej nie chce ujawnić tożsamości zomowca.

Muzeum upamiętniające pacyfikację i poległych 9 górników
Muzeum upamiętniające pacyfikację i poległych 9 górników
Fot Arkadiusz Lawrywianiec/Gazeta Polska

O problemie z pociągnięciem Jana P. do odpowiedzialności za popełnioną zbrodnię „Codzienna” informowała już przed rokiem, gdy obchodzona była 40. rocznica masakry w kopalni Wujek. Powodem była (i nadal jest) niechęć Niemców do współpracy.

„Szwedzi odmawiali wydania Stefana Michnika, ale zawsze odpowiadali i argumentowali swoje stanowisko. Podobnie zachowali się Brytyjczycy, gdy Polska podejmowała starania o wydanie Heleny Wolińskiej. Niemcy milczą”
- tłumaczył wówczas prokurator Robert Janicki z Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu.

Minęło kilkanaście miesięcy i… „Sytuacja faktyczna i formalna w tej sprawie nie zmieniła się” – przyznał wczoraj „Codziennej” dr Rafał Leśkiewicz, rzecznik prasowy Instytutu Pamięci Narodowej. 

Masakra w kopalni

Po ogłoszeniu stanu wojennego strajki wybuchły w wielu zakładach na Śląsku, także w kopalniach, a komuniści brutalnie pacyfikowali protesty! Wojsko i oddziały ZOMO pojawiły się również przed Wujkiem. 

„Ogrom sił, które skierowano do kopalni – 1471 funkcjonariuszy MO i ZOMO oraz 760 żołnierzy dysponujących 22 czołgami i 44 wozami bojowymi – jednoznacznie świadczył o zamiarach komunistów”
- przypominał serwis Dzieje.pl.

Rankiem 16 grudnia 1981 r. rozpoczął się szturm. Ponieważ górnicy stawiali opór, po kilku godzinach do akcji wkroczył pluton specjalny Pułku Manewrowego Milicji Obywatelskiej w Katowicach. To jego członkowie strzelali do górników. Na miejscu zginęło sześciu mężczyzn, kolejnych trzech zmarło w szpitalu. Najmłodszą ofiarą był zaledwie 19-letni Andrzej Pełka. 

Jeden ciągle bezkarny

Zbrodniarze długo pozostawali bezkarni, ale ostatecznie większość zomowców stanęła przed sądem i ich skazano. Dwóch zdołało jednak wcześniej uciec z Polski. Schronienie znaleźli w Niemczech, przyjęli tamtejsze obywatelstwo i przez dekady pozostawali nieosiągalni, bo Niemcy odmawiali ich wydania.

Roman S. wpadł dopiero w maju 2019 r., bo przekonany, że nic już mu nie grozi, pojechał do Chorwacji. Tam został zatrzymany na podstawie europejskiego nakazu aresztowania, trafił do aresztu w Polsce. Podczas procesu przed Sądem Okręgowym w Katowicach zapewniał: „Nigdy nie wystrzeliłem żadnego pocisku w stronę człowieka”.

„Symbolicznie, bo 13 grudnia 2019 r., czyli w rocznicę wybuchu stanu wojennego, usłyszał wyrok skazujący – 7 lat pozbawienia wolności, ale karę złagodzono o połowę (na podstawie amnestii z 1989 r.). Choć obie strony złożyły apelację, orzeczenie utrzymano w mocy”.
- pisała „Codzienna”. 

Nieosądzony pozostał jeszcze jeden bandyta ze specjalnego plutonu MO, który dokonał masakry w kopalni Wujek. To Jan P., dawny szeregowiec, rocznik 1957, a więc dzisiaj ma 65 lat. 

Oddziałowa Komisja Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach prowadzi śledztwo przeciwko niemu, ale jest zawieszone, bo mężczyzna pozostaje nieuchwytny, choć wystawiono za nim list gończy i europejski nakaz aresztowania. Pomimo licznych pism i wniosków Niemcy milczą. 

„Nie odpowiedzieli, nie została przekazana żadna informacja”.
- mówił „Codziennej” rok temu prokurator Dariusz Psiuk, który prowadzi postępowanie.

Sprawdziliśmy, czy sytuacja się zmieniła. 

„Podejrzany w śledztwie, były członek plutonu specjalnego ZOMO w Katowicach, wciąż jest poszukiwany europejskim nakazem aresztowania. Nakaz ten nie został dotąd wykonany. Uniemożliwia to przeprowadzenie czynności procesowych z jego udziałem, a następnie zakończenie śledztwa”.
- przyznał dr Leśkiewicz. Dodając, że z posiadanych przez komisję informacji wynika, że Jan P. nadal przebywa na terenie Niemiec. 

Utajniona tożsamość ściganego

Ponieważ bezskuteczne próby ściągnięcia Jana P. trwają już ponad trzy lata, „Codzienna” zamierzała opublikować tożsamość i miejsce pobytu bezkarnego zomowca. Poprosiliśmy o zgodę IPN. Odmówiono.

„Na tym etapie prowadzonego postępowania nie ma możliwości przekazania danych osobowych poszukiwanego funkcjonariusza oraz informacji co do miejsca zamieszkania w Niemczech”.
- stwierdził Leśkiewicz.


 

 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Grzegorz Broński