Pomimo deklarowanego niedawno przez prezydenta Joego Bidena "wrodzonego optymizmu" w sprawie negocjacji dotyczących zapobiegnięcia "klifu fiskalnego", czyli technicznego bankructwa Stanów Zjednoczonych, sprawa jest na tyle poważna, że prezydent zdecydował się znacznie skrócić swoją wizytę zagraniczną w Azji. Dokonanie się częściowego, technicznego bankructwa sektora publicznego Stanów Zjednoczonych miałoby naprawdę nieprzyjemne skutki, odczuwalne nie tylko w samej Ameryce, ale także szerzej w całej gospodarce światowej – wskazuje w rozmowie z portalem Niezalezna.pl Tomasz Winiarski, amerykanista.
Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden odwołał planowane na przyszły tydzień wizyty w Australii i Papui-Nowej Gwinei. Na decyzję amerykańskiego przywódcy wpłynął polityczny pat w Waszyngtonie, którego skutkiem może być ogłoszenie niewypłacalności USA.
STATEMENT by White House Press Secretary Karine Jean-Pierre on President Biden’s Travel to Australia and Papua New Guinea 1/ ➡️ https://t.co/68oD6PW6oI pic.twitter.com/MCxfT3BCJA
— U.S. Embassy Australia (@USEmbAustralia) May 16, 2023
Na początku maja Joe Biden spotkał się z czołowymi politykami kongresowymi, na czele ze spikerem Izby Reprezentantów, republikaninem Kevinem McCarthym. Tematem była wymiana poglądów, jak politycy rządzący najpotężniejszym gospodarczo państwem świata mogą zaradzić spodziewanemu, w przypadku braku porozumienia, technicznemu bankructwu ich kraju. Rozmowy nie przyniosły jednak oczekiwanych rezultatów.
President Joe Biden and congressional leaders kicked off negotiations Tuesday to avert a first-ever US default
— Bloomberg TV (@BloombergTV) May 9, 2023
Here's what they say following the meetinghttps://t.co/1puZOdZV49 pic.twitter.com/1gTYaiTFBV
Kością niezgody pozostaje rozdźwięk między podejściem demokratów, którzy chcieliby podniesienia dalszego limitu zadłużania się bez żadnych dodatkowych warunków, a stanowiskiem republikanów, którzy, choć również chcą limit ten zwiększyć, to decyzję w tej sprawie obwarowują koniecznością cięcia wydatków publicznych.
Fiasko w osiągnięciu porozumienia w sprawie podniesienia pułapu zadłużenia rządu sięgającego 31,4 bln dolarów do 1 czerwca groziłoby niewypłacalnością Ameryki. Mogłoby prowadzić do katastrofy gospodarczej.
Pomimo deklarowanego niedawno przez prezydenta Bidena "wrodzonego optymizmu" w sprawie negocjacji dotyczących zapobiegnięcia "klifu fiskalnego", czyli technicznego bankructwa Stanów Zjednoczonych, sprawa jest na tyle poważna, że prezydent zdecydował się znacznie skrócić swoją wizytę zagraniczną w Azji. Miał jechać do Japonii, Papui Nowej Gwinei i Australii, a ostatecznie odwiedzi tylko Japonię. Dokonanie się tym samym częściowego, technicznego bankructwa sektora publicznego Stanów Zjednoczonych, co warto przypomnieć, nie pierwsze w ich historii, miałoby naprawdę nieprzyjemne skutki, odczuwalne nie tylko w samej Ameryce, ale także szerzej w całej gospodarce światowej
Bezpośrednim, ekonomicznym efektem "klifu fiskalnego" byłaby recesja za oceanem, która zapewne odbiłaby się czkawką również w Europie i przysporzyłaby kolejnych trosk mieszkańcom naszego kontynentu, którzy i tak są już umęczeni skutkami wojny na Ukrainie oraz wysoką inflacją
Nasz rozmówca przypomina, że czasu na osiągnięcie kompromisu jest bardzo mało.
Wedle dostępnych danych, politycy na Kapitolu mają na wypracowanie porozumienia ws. zwiększenia limitu zadłużenia kraju czas najpóźniej do połowy czerwca. Częściej podaje się jednak początek czerwca, jako bardziej prawdopodobną datę. Rozmowy nie posuwają się jeszcze zbytnio naprzód, lecz można przypuszczać, że zdający sobie sprawę z powagi sytuacji i zagrożenia, jakie to wydarzenie niesie, kongresmeni i administracja Białego Domu wypracują tutaj jakiś kompromis