Władimir Putin i Aleksander Łukaszenka od dłuższego czasu planują zdestabilizować kraje wschodniej flanki NATO, a teraz wykorzystać mogą w tym celu przybywające na Białoruś najemne wojska Grupy Wagnera. Problem zaczyna być dostrzegany również wśród opinii zachodniej. - Łukaszenka i Putin dążą do destabilizacji Kijowa i jego sojuszników. Polska jest głównym orędownikiem Ukrainy w Unii Europejskiej i NATO - ocenia "Le Figaro".
Od momentu "zaproszenia" przez Aleksandra Łukaszenkę najemników Grupy Wagnera na Białoruś, Polska ostrzega przed możliwym ryzykiem prowokacji lub innych nieprzyjaznych aktów realizowanych przy wykorzystaniu wagnerowców. W tym celu MON zdecydował o wzmocnieniu granic wschodnich RP poprzez przesunięcie z zachodniej części kraju części oddziałów.
- Musimy mieć świadomość tego, że np. ściągnięcie na Białoruś kilku tysięcy wagnerowców również stanowi zagrożenie dla naszego kraju, stąd też moja decyzja, żeby przerzucić oddziały wojskowe z zachodu Polski na wschód Polski. W dwóch garnizonach są te oddziały, które zostały skierowane z zachodu na wschód - w Białej Podlaskiej i w Kolnie - mówił tydzień temu Mariusz Błaszczak, szef Ministerstwa Obrony Narodowej.
W ubiegłym tygodniu ze strony białoruskiego resortu obrony padła równocześnie zapowiedź wspólnych ćwiczeń białoruskiej armii oraz Grupy Wagnera na poligonie w Brześciu, tuż przy granicy z Polską.
Paweł Łatuszka, wiceszef Gabinetu Przejściowego Białorusi, na antenie TV Republika przestrzegał, że już w 2021 r. przygotowany i zatwierdzony plan prowokacji na granicy polsko-białoruskiej.
- Jedno źródło, bardzo wysoko postawione, przekazało nam informacje, że ta wojna z migrantami powinna być wykorzystana w ten sposób, że kilka osób wchodzi na terytorium Polski, potem inicjuje strzelaninę w stronę pograniczników białoruskich, idzie odpowiedź, znów strzelanina, z tego ofiary śmiertelne, powstaje konflikt na granicy, Łukaszenka i Putin oskarżają Polskę, niby NATO powinno reagować na tę sytuację. To sprawdzian artykułu 5 statutu NATO. Możemy przewidywać, że nikt nie zareaguje, ale to spowoduje, że NATO będzie upokorzone, spowoduje to, że więcej pójdzie na obronność NATO na granice wschodnie, a mniej - na pomoc dla Ukrainy
- mówił były ambasador.
- Wiemy, że teraz Wagnerowcy są na terytorium Białorusi, kto wie, czy nie będą przebrani i nie będą próbowali wejść razem z migrantami na teren Polski i potem sprowokować konflikt na granicy z wykorzystaniem broni i ofiarami śmiertelnymi, żeby przyciągnąć uwagę społeczeństwa, że tak naprawdę wojnę prowadzi NATO, że wszystkiemu winna jest Polska - dodał.
Próbę destabilizacji Polski przez Władimira Putina i Aleksandra Łukaszenkę dostrzegają także media na Zachodzie. Francuski dziennik "Le Figaro" opisuje pojawiające się w propagandzie Moskwy i Mińska, a wygłaszane przez liderów Rosji i Białorusi hasła o rzekomej chęci zaboru przez Polskę terytorium zachodniej Ukrainy.
- To reakcja na wspólną mszę prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i prezydenta Polski Andrzeja Dudy
- Mszę poświęcono pamięci ofiar rzezi wołyńskiej.100 tys. polskich cywilów zostało zabitych przez ukraińskich nacjonalistów w latach 1943-1945. To jedna z kwestii pamięci, o której nie rozmawialiśmy w czasach komunizmu - podkreśla Vaissie.
- Łukaszenka i Putin dążą do destabilizacji Kijowa i jego sojuszników. Polska jest głównym orędownikiem Ukrainy w Unii Europejskiej i NATO
Przypomina, że Polska jest także jednym z największych płatników pomocy dla Ukrainy, w stosunku do produktu krajowego brutto (PKB).