Z różnych powodów może być człowiekowi mdło. Niestrawność. Albo dajmy na to łajba się bujnie, lub samolot wpadnie w turbulencję. Mnie jednak, szanowni państwo, zrobiło się wczoraj mdło z zupełnie innego powodu.
Po tym, jak stowarzyszenie „Nigdy więcej” w mediach społecznościowych „doniosło” na sędziego Marciniaka, że ten miał się pojawić na imprezie „skrajnej prawicy”, polska opinia publiczna została wstrząśnięta informacjami o tym, że UEFA chce go odsunąć od poprowadzenia finału Champions League.
Nawet ci, którzy na ogół dystansują się od polemik politycznych, zaczęli bronić Szymona Marciniaka, pisząc o tym (i słusznie), że bytność na imprezie biznesowej, organizowanej przez polityka prawicowego, nie może nagle powodować linczu zawodowego. A taki lincz się właśnie dokonywał.
Tylko że, akurat w tym wypadku, był to lincz szykowany przez lewicowe środowisko na takim poziomie medialnej rozpoznawalności, że stało się to przedmiotem publicznych roztrząsań i powodem do wielu reakcji. A przecież dokładnie to samo, co z Marciniakiem, robi się obecnie w wielu miejscach w Europie ze zwykłymi ludźmi – w korporacjach, firmach, teatrach, czy klubach sportowych. A także – co ważne – na uczelniach. Jeśli odważysz się wspomnieć, iż masz poglądy konserwatywne, prawicowe, to po tobie. Zniszczą cię, rozjadą walcem lewicowej propagandy, poszczują psem tolerancji, pobiją pałką politycznej poprawności – żebyś albo zniknął, uciekł, schował się, albo… się złamał, wycofał, sam siebie upokorzył. Jak za starych, „dobrych”, stalinowskich czasów – samokrytyka może być jedyną drogą do uratowania kariery. Dobra, szczera, głęboka samokrytyka.
Taką właśnie samokrytykę, upokarzającą, pełną frazesów, napisał sędzia Marciniak. Ten sam, za którym dopiero co „stawały murem” rzesze internautów. I dlatego właśnie zrobiło mi się tak mdło, że w ogóle nie chcę oglądać tego finału. A nuż się okaże, że w ramach kajania się i przeprosin polski sędzia klęknie, by oddać hołd BLM? Wszystko przecież jest możliwe. Lenin, Stalin, wiecznie żywi… Jedynym plusem tego całego rabanu jest to, iż część ludzi zobaczyła na własne oczy, z jakim terrorem światopoglądowym, intelektualnym, mamy do czynienia obecnie.