Niedawno minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz chwalił się tworzeniem Wojsk Medycznych. Wcześniej minister zdrowia Izabela Leszczyna mówiła o tworzeniu planu dla ochrony zdrowia na wypadek konfliktu zbrojnego. Choć od rozpoczęcia pełnoskalowej inwazji Rosji na Ukrainę minęły ponad trzy lata, a obecnie rządzący mają władzę prawie od dwóch lat, to tworzenie systemu zabezpieczenia ochrony zdrowia na wypadek wojny jest dopiero planowane.
W innych krajach szpitale planują regularnie
Inaczej jest w niektórych państwach europejskich. W Wielkiej Brytanii szpitale co roku przedstawiają samoocenę własnej gotowości na sytuacje kryzysowe, co daje możliwość regularnego uzupełniania zapasów i wprowadzania zmian. Podobnie niemiecki urząd ochrony ludności BBK nałożył obowiązek tworzenia planów szpitalnych zawierających schematy zarządzania, procedury ewakuacji, łączności, logistyki i współpracy ze służbami. Szpitale muszą opracowywać takie plany i regularnie je aktualizować. W Szwecji funkcjonuje natomiast koncepcja Totalförsvaret (obrona totalna). Przewiduje wytyczne dla regionów,
priorytetyzację świadczeń, podział ról, zasady obiegu informacji i wsparcie merytoryczne dla personelu. Organizowane są też szkolenia organizacji ochrony zdrowia w warunkach braku leków czy energii. Fińska agencja rezerw strategicznych NESA koordynuje plany kryzysowe szpitali w celu szybkiego uruchamiania rezerw paliwa i prądowych zasobów w obszarach krytycznych.
Prąd, szkolenia i właścicielski chaos
Szczególnie istotny dla działania szpitali w sytuacjach kryzysowych jest dostęp do energii. W Szkocji obowiązują konkretne wytyczne zapewnienia prądu. Chodzi m.in. o rygorystyczny na tle innych krajów wymóg posiadania magazynów paliwa, które zapewnią działanie odpowiednio dobranych agregatów prądotwórczych przez 200 godzin przy pełnym obciążeniu. Niemiecki BBK rekomenduje natomiast 72 godziny takiego zasilania. W USA z kolei część planów szpitalnych przewiduje pracę agregatów przez 96 godzin.
Tymczasem w Polsce obowiązujące rozporządzenie dotyczące tego rodzaju spraw określa jedynie, że szpital musi posiadać agregat prądotwórczy z funkcją automatycznego startu, który zapewnia 30 proc. mocy szczytowej, z odpowiednim poziomem podtrzymywania zasilania. Nie wskazano jednak konkretnego czasu pracy agregatu. Krótki czas pracy będzie wiec oznaczał konieczność częstego dostarczania paliwa, co w warunkach wojennych może okazać się ogromnym problemem.
Jak mówią w rozmowach z „Gazetą Polską” pracownicy różnych szpitali, którzy chcą zachować anonimowość, w praktyce rzadko organizowane są ćwiczenia czy szkolenia dotyczące sytuacji kryzysowych. Z kolei Maria Ochman, przewodnicząca Krajowego Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ „Solidarność”, przypomina w rozmowie z nami, że w Polsce mamy do czynienia z wielością organów prowadzących szpitale.
– Są szpitale powiatowe, wojewódzkie, miejskie, resortowe. Skoordynowanie ich działań, funkcjonowania nie jest proste, wymaga to dobrej organizacji centralnej. Różnice właścicielskie mają wpływ na funkcjonowanie szpitali również pod względem bezpieczeństwa i ich odporności na sytuacje kryzysowe. W różnych szpitalach mamy różne praktyki działania, co jest związane między innymi z różnicami w finansowaniu czy interesami środowisk medycznych. Nie można zostawić wszystkiego tak zwanej niewidzialnej ręce rynku. Szpitale nie mogą funkcjonować tylko pod kątem opłacalności
– ocenia Maria Ochman.
Alarmujący raport
W ostatnich dniach opublikowany został raport „Bezpieczni w czasie kryzysu”, przygotowany przez Wojskowy Instytut Medyczny, Rynek Zdrowia i WNP Economic Trends. Autorzy raportu wskazują, że system ochrony zdrowia w Polsce stoi przed wyzwaniem budowy odpornego, elastycznego i zintegrowanego modelu zarządzania, który będzie skutecznie funkcjonował zarówno w czasie pokoju, jak i w sytuacjach kryzysowych. Jednym z największych problemów polskiego systemu ochrony zdrowia jest brak wykwalifikowanego personelu medycznego, odczuwalny zarówno przez pacjentów, jak i osoby zarządzające placówkami.
Z raportu wynika, że wojsko ma do dyspozycji 829 etatów lekarskich na 1419 przewidzianych, co stanowi około 58 proc. obsady. Polska ma 2,4 lekarza na 1 tys. mieszkańców i 5,2 pielęgniarki, co plasuje nas poniżej średniej UE (3,9 lekarza i 8,3 pielęgniarki). Wojsko ma około 1,8 tys. żołnierzy służb medycznych, w tym poniżej 500 lekarzy z przygotowaniem do działań w warunkach kryzysu militarnego lub sanitarnego.
Braki kadrowe są szczególnie dotkliwe w obszarach medycyny ratunkowej i chorób zakaźnych, na przykład ponad 30 proc. etatów w oddziałach zakaźnych pozostaje nieobsadzonych. W Polsce są 1193 szpitale (w tym prawie 300 podmiotów publicznych o znaczeniu strategicznym), jednak tylko 8 proc. z nich ma pełne zaplecze do działania w warunkach zagrożeń CBRN (chemicznych, biologicznych, radiacyjnych, nuklearnych). Tylko pięć województw ma szpitale z realnie funkcjonującym systemem dekontaminacji i izolacji epidemiologicznej.
W raporcie zwrócono uwagę m.in. na niedobory leków. Ponad 70 proc. substancji czynnych wykorzystywanych w produkcji leków w Europie dostarczają Chiny i Indie. W przypadku niektórych grup terapeutycznych uzależnienie to sięga 90 proc. Ponad 80 proc. substancji czynnych wykorzystywanych w produkcji leków w Polsce pochodzi z importu, głównie z Azji. Krajowa produkcja pokrywa zaledwie 30–40 proc. krajowego zapotrzebowania na leki, przy czym w przypadku leków z tzw. listy krytycznej (czyli kluczowych w sytuacjach zagrożenia zdrowia publicznego) samowystarczalność wynosi poniżej 20 proc. W kryzysie COVID-19 tylko 37 proc. szpitali miało zapasy leków i środków ochrony osobistej na ponad 14 dni działania (norma NATO to 30 dni).
Polska na etapie początkowym
Gen. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego, w rozmowie opublikowanej na portalu niezalezna.pl zwrócił uwagę na opisany raport.
„Zadaniem wojskowej służby zdrowia w czasie pokoju jest m.in. przekazywanie wiedzy o wymaganiach, jakie powinny spełniać podmioty cywilne, zwłaszcza te kluczowe dla bezpieczeństwa medycznego. Innymi słowy: jaka infrastruktura i wyposażenie są niezbędne, aby szpital był gotowy do leczenia ciężkich urazów wojennych. Zwracam uwagę, że szpital musi dysponować systemami łączności oraz systemami informatycznymi na poziomie gwarantującym integrację, tworzenie wspólnych platform wymiany danych medycznych, co będzie kluczowe dla organizacji logistyki medycznej, zwłaszcza ewakuacji rannych. Równie ważne są kwestie logistyczne, odpowiednie zasoby kadrowe, zabezpieczenie materiałowe oraz zdolność do utrzymania i wykorzystania infrastruktury szpitalnej w warunkach wojennych”
– mówił dyrektor WIM.
Zwrócił on także uwagę na kwestię najważniejszą dla przygotowania ochrony zdrowia na sytuacje zagrożenia. „Kluczowa jest integracja cywilno-wojskowa. Kryzys COVID-19 to pokazał, wojna pokaże to jeszcze dobitniej. Nie ma »systemu cywilnego« i »wojskowego«, system ochrony zdrowia jest jeden. Dlatego już dziś, w warunkach pokoju, powinniśmy wypracować jednolite procedury, prowadzić wspólne ćwiczenia w zakresie ewakuacji rannych, uczyć się współdzielenia zasobów oraz budować system wraz z kompetencjami ludzi, którzy w nim działają” – wymieniał gen. Gielerak. Zwrócił również uwagę na konieczność zabezpieczenia miejsc w infrastrukturze krytycznej ochrony zdrowia.
„Nie wolno dopuścić do powtórki z pandemii, gdy liczba chorych gwałtownie wzrosła, system nie dysponował rezerwami, a pozostali pacjenci tracili dostęp do świadczeń. Dziś musimy, na podstawie prognoz spodziewanych strat sanitarnych, utworzyć odpowiednie rezerwy, czyli właściwie przygotowane i wyposażone miejsca leczenia rannych, utrzymywane w stałej gotowości na czas kryzysu”
– podkreślił.
Gen. Gielerak był również pytany o to, w jakim miejscu jest obecnie Polska, jeśli chodzi o te wyzwania. „Jesteśmy na etapie definiowania potrzeb i sposobów ich realizacji. Wspomniany na wstępie raport porządkuje na szczęście wiedzę w tym zakresie. W ślad za zawartymi w nim rekomendacjami powinniśmy przejść do konkretnej realizacji i budowy elementów krajowej strategii bezpieczeństwa medycznego. Poszczególne obszary mają różne horyzonty wdrożenia, na przykład kompleksowy, ogólnokrajowy system szkolenia personelu medycznego, oparty na istniejących zasobach, można rozwinąć w ciągu 18–24 miesięcy, co w mojej ocenie stanowi realny i osiągalny termin. Z kolei zadania związane z budową i modernizacją infrastruktury szpitalnej odpornej na zagrożenia wojenne należy realizować intensywnie w perspektywie najbliższych dwóch lat. Konieczne jest przystosowanie szpitali do funkcjonowania w warunkach wojennych, w tym zapewnienie utwardzonych, osłoniętych stref pracy medycznej, schronów lub głębokich podpiwniczeń oraz lądowisk dla śmigłowców. Analogiczny horyzont i tempo prac dotyczą rozwoju infrastruktury komunikacji kryzysowej oraz alternatywnych środków łączności na wypadek awarii sieci cywilnych. Konieczna jest również integracja systemów informatycznych poprzez utworzenie wspólnej platformywymiany danych medycznych” – ocenił generał.
Więcej przeczytasz w "Gazecie Polskiej". Nowy numer tygodnika - zawsze w środę!
Silna Polska transatlantycka. Jak przekroczyliśmy „wyrok geografii” - czytaj o tym i wielu innych tematach w najnowszym numerze tygodnika #GazetaPolska.
— Gazeta Polska - w każdą środę (@GPtygodnik) September 2, 2025
Czytaj więcej na https://t.co/OnIeddgtlv oraz prenumeruj wygodnie przez Paczkomat InPost na https://t.co/b6hGM1IIxi pic.twitter.com/lW6pHshdDK