Nie milkną echa medialnej publikacji, która wskazała, że wniosku dotyczące zmiany statutu mediów publicznych mogły zostać sporządzone nie w prokuraturze, a w prywatnej kancelarii Clifford Chance. - Główna rzecznik dyscyplinarna adwokatury zwróciła się do Izby Adwokackiej w Warszawie o sprawdzenie, czy nie doszło do deliktu dyscyplinarnego ze strony adwokatów - ustaliła dzisiejsza "Rzeczpospolita".
Złożone przez prokurator Ewę Wrzosek wnioski do sądów, mające zablokować działania PiS w sprawie mediów publicznych, powstały poza siedzibą prokuratury - ustalił dziennikarz WP Patryk Słowik.
Wiadomo, że taki wniosek wysłano z poczty znajdującej się kilkadziesiąt metrów od siedziby międzynarodowej kancelarii prawnej Clifford Chance. Co więcej, zeskanowano go na urządzeniu, którym nie dysponuje prokuratura, zaś dysponuje Clifford Chance. A co ciekawe, firma ta organizowała finansowanie dla... Nord Stream 2. Można zatem powiedzieć wprost, że była zaangażowana w prace nad projektem. Współdziałała ona również z rosyjskim zbrodniczym rządem oraz wieloma rosyjskimi organizacjami.
Sprawa odbiła się głośnym echem w środowiskach politycznych i prawniczych. Od działań prokurator Wrzosek odcięło się Stowarzyszenie "Lex Super Omnia", którego jest członkiem. Na naszych stronach informowaliśmy również o jasnym stanowisku w tej sprawie szefa Naczelnej Rady Adwokackiej, Przemysława Rosatiego.
"W dniu publikacji tekstu Wirtualnej Polski główna rzecznik dyscyplinarna adwokatury Ewa Krasowska wysłała pismo do rzecznik dyscyplinarnej Izby Adwokackiej w Warszawie Anny Miki-Kozak. W treści pisma powołała się na wspomniany tekst i wskazała, że >>zachodzi prawdopodobieństwo popełnienia deliktu przez adwokatów<<"
Według "Rz" mec. Krasowska "poleciła też zarządzenie czynności sprawdzających w tej sprawie".
"Pismo to wpłynęło we wtorek po południu do izby warszawskiej, ale nie podjęto jeszcze decyzji co do wszczęcia wspomnianych czynności" - przekazała gazeta.