Ofiary demokracji warczącej przemówiły. Tortury, przemoc i bezprawie » więcej w Gazecie Polskiej! CZYTAJ TERAZ »

Komisja Cenckiewicza zbadała powiązanie SKW z FSB. Woyciechowski: „To był rosyjski kapturowy werbunek”

"Muszę powiedzieć, że raport cząstkowy komisji badającej wpływy rosyjskie w Polsce, opublikowany 29 listopada, jest sporządzony rzetelnie i bardzo dobrze. Posłużono się tutaj warsztatem naukowym. To jest sprawozdanie, które ukazało prawdziwy stan faktyczny" - mówił w programie #Jedziemy Piotr Woyciechowski, ekspert zajmujący się służbami specjalnymi, były wiceprzewodniczący komisji likwidacyjnej WSI.

Program #Jedziemy - Piotr Woyciechowski
Program #Jedziemy - Piotr Woyciechowski
Zrzut ekranu - TVP Info

W minioną środę wieczorem Sejm odwołała 8 członków Państwowej Komisji do spraw badania wpływów rosyjskich na bezpieczeństwo wewnętrzne Rzeczypospolitej Polskiej w latach 2007-2022. Wniosek o odwołanie złożył klub KO. 

Wcześniej członkowie komisji zorganizowali w KPRM konferencję prasową, na której przedstawili główne tezy cząstkowego raportu ze swojej działalności, trwającej 3 miesiące. Wynikało z niej przede wszystkim, że w czasach PO-PSL współpraca SKW oraz FSB mocno przybrała na sile.

Komisja zarekomendowała m.in. by nie powierzać zadań, stanowisk i funkcji związanych z odpowiedzialnością za bezpieczeństwo RP byłym szefom SKW gen. Januszowi Noskowi i gen. bryg. Piotrowi Pytlowi oraz zastępcy szefa SKW, pułkownikowi Krzysztofowi Duszy.

"Funkcjonariusze wyżej wymienieni zaangażowali się osobiście lub przez podległych im funkcjonariuszy w liczne kontakty z przedstawicielami FSB, nie informując przy tym krajowej władzy bezpieczeństwa, czyli Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, która ma powierzoną ustawowo koordynację wszystkich zakresów bezpieczeństwa, oraz przedstawiali oni niepełny obraz swoich kontaktów z FSB politycznym przełożonym"

– wskazał prof. Andrzej Zybertowicz, który był członkiem komisji.

Do tego tematu odniesiono się dziś na antenie TVP Info.

"To była zaskoczenie zarówno dla mnie, jak i dla Sławomira Cenckiewicza, który przewodniczył komisji likwidacyjnej WSI w 2006 roku, że taka umowa w ogóle była. Że relacje tego typu były nawiązane - jeżeli nie przez generała Dukaczewskiego, to przez jego poprzedników. To, czym sobie to tłumaczymy, to bardzo krótkim czasem realizacji zadań ustawowych, które zostały nałożone na komisję likwidacyjną. Skład był powołany w lipcu 2006, a już we wrześniu zlikwidowane służby. Pracowaliśmy niespełna dwa miesięcy. Skupiliśmy się na materiałach operacyjnych, natomiast kwestia współpracy międzynarodowej była wtedy z boku, poza optyką naszego głównego zainteresowania. Widzimy tutaj jednak pewną ciągłość, która korzeniami tkwi w długim ramieniu Moskwy"

– przyznał Piotr Woyciechowski.

Kontratak - ale czy zasadny...?

Kilka dni po publikacji cząstkowej raportu komisji ds. badania wpływów rosyjskich w Polsce, generałowie Janusz Nosek i Piotr Pytel, a także płk Krzysztof Dusza - szefowie SKW oraz ich zastępca w latach rządów PO-PSL - wydali oświadczenie w odpowiedzi na opublikowany raport komisji ds. rosyjskich wpływów, obejmujący współpracę Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa w latach 2010-2014. Powtórzyli w nim absurdalne tezy o tym, że to... "FSB na skutek dialogu z SKW ulegała polskim wpływom". Zagrozili też autorom raportu odpowiedzialnością "karną i cywilną".

Ba, w myśl oświadczenia - "współpracy SKW z FSB" nie było.

"Muszę powiedzieć, że raport cząstkowy komisji badającej wpływy rosyjskie w Polsce, opublikowany 29 listopada, jest sporządzony rzetelnie i bardzo dobrze. Posłużono się tutaj warsztatem naukowym. To jest sprawozdanie, które ukazało stan faktyczny w oparciu o właśnie fakty. Są tam akta przesłuchać głównych aktorów tejże sceny plus niedoceniony załącznik związany z mapą, tłem geopolitycznym, w którym te relacje SKW i FSB dochodziły na tle problemów transgranicznym z obwodem kaliningradzkim. Te oświadczenie w świetle tej faktografii i metodologii przyjętej przez komisję, jest świstkiem papieru" 

– ocenił gość programu #Jedziemy.

I jak podkreślił: "można powiedzieć, że w wymiarze procesowym, oskarżony może sięgać po wszystkie metody własnej obrony. Na tle tego raportu - to nie daje rady".

Przypomniano również, że już w 2017 roku red. Adrian Stankowski opublikował w "Gazecie Polskiej" pierwsze doniesienia w sprawie tejże współpracy.

"Jak czytałem ten raport teraz, przemyślałem to, mieliśmy do czynienia ze strony Rosjan z kapturowym werbunkiem kierownictwa SKW. Co to oznacza? To w nieświadomości obiektu, pozyskanie go do współpracy. Ta osoba tak naprawdę nie wie, na rzecz czego pracuje. W innej formule - to jest takie zmanipulowanie powodujące działanie na rzecz wywiadu innego kraju. W tym przypadku, ta osoba nawet nie wie, że pracuje na rzecz obcego wywiadu. Zakłada to właśnie nieświadomość"

– tłumaczył były wiceprzewodniczący komisji likwidacyjnej WSI.

"To dlaczego Rosja i FSB, jeśli tak było, wykorzystywała SKW? Rosjanie mówili, że chcą współpracy nie tylko z kierownictwem, ale z całym Kontrwywiadem" - dopytywał red. Michał Rachoń.

"Znaleziono jeleni w osobach kierownictwa ówczesnego SKW. Ja mam dwie teorie na ten temat, bazując na raporcie cząstkowym komisji. Po pierwsze - zneutralizowanie działań SKW zaraz po katastrofie smoleńskiej. Kilku oficerów pojechało tam z ekspertami badających wypadki lotnicze, pojechali tam razem z Klichem. Jakie było ich zadanie? Ochrona kontrwywiadowcza i przeciwdziałanie ofensywnym działaniom wywiadowczym z punktu widzenia służb specjalnych Rosji. To zostało zneutralizowane decyzją Noska, żeby się ujawnić. Druga sprawa - mówimy tutaj o perspektywie ataku na ukrainę. SKW było newralgicznym ogniwem, jeśli chodzi o patrzenie na Ukrainę, na ten obszar geograficzny, działalność po to, aby zneutralizować ważne ogniwo w naszym systemie bezpieczeństwa, w perspektywie w 2014 roku. Opisywaliście to Państwo w "Resecie". W sprawozdaniu, raporcie komisji - to jest"

– wskazał ekspert ds. służb specjalnych.

I jak dodał: "po ataku na Krym, przecież oni spotykali się jeszcze długi czas, w formie - można powiedzieć - zakonspirowanej. Dlaczego? Bo nie powstała po tych spotkaniach żadna dokumentacja".

Ważna decyzja, ale... o wiele za późno

Jak przypomniał dziennikarz, dopiero w 2015 roku, czyli kilka miesięcy po inwazji Rosjan na Ukrainę, została wydana dyspozycja, aby nie wpuszczać Rosjan do budynków MON. "W 2015 roku słyszymy i mamy oficjalny dokument wysłany przez wiceministra obrony narodowej o tym zakazie" - dodał.

Co więcej, w treści sprawozdania prac komisji ds. badania wpływów rosyjskich w Polsce, jest napisane wprost, że polski premier miał obowiązek, przed wyrażeniem zgody na współpracę z obcą służbą, zasięgnąć opinii szefa MON. Nie zrobił tego, a to zostało wykonane dopiero później, ale kiedy tą zgodę wydawał, było to pozbawione tego elementu. To jest nic innego, jak złamanie ustawy...

"To jest pokazany w soczewce problem związany z brakiem nadzoru kwarcy rządowej nad służbami specjalnymi. Nie mówię o parlamencie. Mamy tutaj kilka warstw. Owszem, nie dochowano należytej staranności, jeżeli chodzi o procedury - rzeczywiście Donald Tusk powinien tą zgodę wyrazić po zasięgnięciu na piśmie opinii ministra obrony narodowej i zrozumienia, co za tym dokumentem, się kryje. Służby specjalne Rosji były schowane w zbiorze kilku służb specjalnych, obok Gruzji, Algierii, Chin. Nie dokonał tego. To też mówi o jeszcze jednej rzeczy - wadliwości systemu w samej kancelarii premiera, że nie ma aparatu urzędniczego, który by w sposób profesjonalny filtrował i rozpoznawał zamierzenia, niebezpieczeństwo kamuflowania swoich działań przed premierem, który był tutaj szefem nadzoru ze strony rządu"

– podsumował Piotr Woyciechowski.

Oglądaj TV Republika na YouTube

 

 



Źródło: niezalezna.pl

 

##Jedziemy #Michał Rachoń #Polska #polityka #Piotr Woyciechowski #raport #komisja ds. rosyjskich wpływów w Polsce

Anna Zyzek