Nikt o zdrowych zmysłach by nie pomyślał, że wczorajsze obchody w Gdańsku staną się wiecem wyborczym totalnej opozycji z Donaldem Tuskiem i jego wiernymi akolitami na czele (...). Wystąpienie Tuska było zupełnie nijakie, a on sam nie miał żadnego pomysłu, jak swoje "liderostwo" skonsumować - mówił w programie Katarzyny Gójskiej "W punkt" wicepremier Jacek Sasin, wykazując, że to była "przedziwna impreza".
Wczoraj Donald Tusk wygłosił przemówienie podczas wiecu na Długim Targu w Gdańsku zorganizowanym w ramach Święta Wolności i Solidarności z okazji 30. rocznicy wyborów 4 czerwca 1989 roku. Były premier zachęcał m.in. do jedności i konsolidacji środowiska opozycji.
Proszę i to najważniejsze przykazanie: nie dzielcie się wtedy, kiedy nie ma takiej oczywistej potrzeby. Nie wierzcie tym, którzy mówią, że blisko 40 procent to jest nic, do wyrzucenia. Nie - to było możliwe dlatego, że trochę żeście się połączyli. Dla mnie oczywistym wnioskiem z ostatnich wyborów jest to, że to było połączone i szerokie, a że zabrakło to tylko dlatego, że nie było dość połączone i dość szerokie. A nie odwrotnie
- przekonywał wczoraj Donald Tusk.
Ewidentnie starając się podnieść na duchu zwolenników opozycji po ostatniej przegranej w wyborach do Parlamentu Europejskiego przewodniczący Rady Europejskiej powołał się na najwyższy, w jego opinii, autorytet – byłego lidera „Solidarność”.
Jak zaznaczył, „Lech Wałęsa jest sławny na całym świecie nie tylko dlatego, że jest bohaterem narodowym, nie tylko dlatego, że jest laureatem Nagrody Nobla i pierwszym prezydentem; nie tylko dlatego, że tak de facto on obalił Mur Berliński, ale też dlatego, że jest wcieleniem marzenia wszystkich prostych, normalnych ludzi, że można czasem chłopskim sprytem, czasami nadzwyczajną odwagą, cierpliwością, uporem, obalić mury, nie tylko berliński”.
Między innymi do tych wydarzeń odwołał się w programie Katarzyny Gójskiej "W punkt" wicepremier Jacek Sasin, wykazując, że to była "przedziwna impreza".
Nikt o zdrowych zmysłach by nie pomyślał, że te obchody staną się ewidentną imprezą wyborczą totalnej opozycji z Donaldem Tuskiem na czele
- mówił.
Donald Tusk i jego wierni akolici (...). Wystąpienie Tuska było zupełnie nijakie, szczególnie w zderzeniu z zapowiedziami jakiegoś przełomu politycznego, jaki miał się tam wydarzyć, a on sam nie miał żadnego pomysłu, jak swoje "liderostwo" skonsumować
- stwierdził zaznaczając, że to był "kompletnie przedziwny konglomerat zdarzeń".
Pytany o federalizację, rozczłonkowanie Polski na poszczególne województwa, Sasin stwierdził, że "jest w tym jakiś polityczny zamysł" i " nie należy tego absolutnie lekceważyć".
Pomysł federalizacji Polski już pobrzmiewał - PO również ustami Grzegorza Schetyny proponowała nie tak dawno temu likwidację urzędów wojewódzkich (...) Dzisiaj idą dalej. Pomysł, żeby policja była policją wyłącznie samorządową, to jest wycofywanie się państwa z kolejnych obszarów, które są kwintesencją funkcjonowania każdego państwa, nie tylko Polski
- powiedział. Jak podkreślił, ten zamysł jest "bardzo niebezpieczny" biorąc pod uwagę fakt, że policja będąca ramieniem władzy samorządowej, będzie mogła uciszać tych obywateli, którzy tę władzę samorządową krytykują.