Grodzki oskarża szefa "GP" o pomówienie oraz zniewagę (art. 212 i 216 Kk). Ma to związek z doniesieniami o korupcji w szczecińskim szpitalu, w którym pracował Grodzki jako chirurg. Sprawa toczy się za zamkniętymi drzwiami.
"Głównym przedmiotem aktu oskarżenia jest to, co powiedziałem w Telewizji Republika, on się zdenerwował, gdy nazwałem go zwykłym łapówkarzem [...] Ja powiedziałem, że bardzo źle, gdy zwykły łapówkarz porównuje się do ks. Popiełuszki - on się porównał. Mnie to wyjątkowo mocno uderzyło"
– mówił to rozprawie na antenie Republiki red. Sakiewicz.
Zaznaczył, że Grodzki miał lepszy start w życiu, bo jego ojciec pracował w Urzędzie Bezpieczeństwa. - Jako jedynego świadka [...] przy swojej niewinności podaje innego funkcjonariusza UB z tego samego okresu, z tego samego miejsca, prawdopodobnie znajomego swojego ojca - mówił.
"Ten człowiek, chyba ponad 90 lat, mówi, że ktoś chciał go przekupić za obciążenie Tomasza Grodzkiego. To ma być cały dowód na to, że te setki osób, które zeznają w tej sprawie łapówkarstwa w szpitalu Tomasza Grodzkiego [...] to ma wszystko podważyć. Niestety, są sądy - nie mówię o mojej sprawie - które poważnie to potraktowały i dziennikarze są skazywani tylko dlatego, że facet z UB przyszedł i takie bzdury opowiadał"
– powiedział.
"Duch UB krzyczał z sali"
Szef "GP" oznajmił, że podczas dzisiejszej rozprawy "duch Urzędu Bezpieczeństwa krzyczał z sali - jeszcze żyjemy". Zaznaczył, że nie może opowiadać o szczegółach, ponieważ Grodzki nie chce odtajnienia procesu. - Weszli dzisiaj Klubowicze "GP", znani działacze podziemia, jak Adam Borowski, na salę i prosili sąd, żeby tę sprawę odtajnić. Sędzia rozłożył ręce, bo jest związany prawem, ponieważ strona skarżąca musi się zgodzić - opowiedział.
"Tomasz Grodzki twierdzi, że nic złego nie zrobił, że ma na to dowody, to dlaczego nie zgadza się na odtajnienie tej sprawy? Ja przy każdej rozprawie apeluję, przy kamerach apeluję do pana senatora Grodzkiego, do jednego z liderów Platformy Obywatelskiej, do człowieka, na którego Donald Tusk postawił, żeby odtajnili i pokazali. Ja nie mogę opowiadać o szczegółach, ale powiem tylko jedno - gdyby pokazać to, co jest na tej rozprawie, to nikt przy zdrowych zmysłach by nie zagłosował na Platformę Obywatelską. Jestem o tym absolutnie przekonany"
– oznajmił.
Jak stwierdził, materiał w tej sprawie, jak i wielu innych, jest obciążający nie tylko dla Grodzkiego, ale też "dla wszystkich, którzy zrobili go marszałkiem Senatu i chronili jako marszałka - niestety też dla koalicjantów".
Pod koniec 2019 roku media - w tym „Gazeta Polska” - zaczęły podawać informacje o tym, że Tomasz Grodzki - jako lekarz chirurg zawodowo związany ze Specjalistycznym Szpitalem im. prof. Alfreda Sokołowskiego w Szczecinie - kontaktował się w 2016 r. z prof. Agnieszką Popielą ws. wpłaty "na fundację". Po prof. Popieli zaczęli ujawniać się kolejni świadkowie w tej sprawie, co spowodowało, że prokuratura wszczęła śledztwo. W sprawie przesłuchano setki świadków. Zdołano ustalić zdarzenia korupcyjne, z których część nie uległa przedawnieniu. Grodzki przeciwstawiał świadków, którzy mieli o nim dobrze mówić. Najbardziej gorliwie marszałka bronił Tadeusz Staszczyk - w przeszłości funkcjonariusz UB donoszący na własną żonę.