KSIĄŻKA | ZGODA - rząd i służby Tuska w objęciach Putina Zamów zanim Tusk zakaże tej książki!

Ginekolog nazwała płody "pasożytami". Wstawiała drastyczne zdjęcia po aborcji

W sieci nie milkną echa występu dr Anny Orawiec, która jest zwolenniczką aborcji bez ograniczeń do 12 tygodnia ciąży. Lekarka nazwała płody "pasożytami". "Większość kobiet jednak na to pasożytnictwo się decyduje i są szczęśliwe z tego pasożyta, który jest w środku" - dodała. Doktor Orawiec jest bardzo aktywna w Internecie - na swoim Facebooku pokazała zdjęcie po terminacji ciąży z rękami umoczonymi w krwi, na którym widać wyraźnie uśmiech na twarzy.

Anna Orawiec podczas zabiegu aborcyjnego
Anna Orawiec podczas zabiegu aborcyjnego
Facebook/Doctor Ashtanga - Facebook/Doctor Ashtanga

Wypowiedzi Anny Orawiec w debacie o aborcji na Kanale Zero zmroziły nie tylko zwolenników poglądów pro-life. Ginekolog, pracująca w placówkach medycznych na terenie Warszawy i Krakowa, mająca znakomite recenzje na "Znanym Lekarzu" z oceną 5.0, nazwała płód "pasożytem", ciążę "pasożytnictwem", a usuwanie nienarodzonych określiła jako zabieg łagodniejszy od wyrywania zębów. Przyjrzeliśmy się publicznej aktywności lewicowej lekarki w sieci. Jej posty, pisane pod pseudonimem "doktor Ashtanga" mrożą krew w żyłach.  

Zakrwawiona, ale zadowolona 

W jednym z nich w szczegółach opowiada o tym, jak uśmiercała ciężko chore dziecko. "Ciąża VI Poród II tyg. 17. Terminacja. „Jak ona może? Widać że się starała o ciążę, a teraz tak o- terminuje? Już wcale taka młoda nie jest... I jeszcze chce leki przeciwbólowe? Niech cierpi- sama wybrała.” Wczytywałam się dalej. Z moich przypuszczeń, które wtedy miałam za pewnik, potwierdziło się, że tak, owszem, starała się. Ciąża I tyg 39+2-poród martwego płodu ( po sekcji zwłok nie stwierdzono przyczyny zgonu). Kolejne ciąże poronione w 8, 12 i 16 i 20 tygodniu. Może ta sala nr 4 to też nie przypadek? Poszłam porozmawiać z Pacjentką. Wchodząc na sławną czwóreczkę nie miałam już w głowie niczego. Chciałam jej wysłuchać. Na łóżku porodowym zobaczyłam kruchą, zapłakaną i wyjącą z przerażającego bólu dziewczynę. W 90% tego jęku rozpaczy było czucie żywego, piekącego, wgryzajacego się w kości cierpienia psychicznego. Nie do opisania. O- excruciating. Ja to tak czułam. Jak to będzie po polsku? Painkillery zaczęły działać. Dolegliwości fizyczne złagodniały. Opowiedziała mi o każdej ciąży. O każdej nadziei rodzącej się w sercu po ujrzeniu dwóch pasków na teście ciążowym i o każdym z 5 pogrzebów, obdzierającym ją z fragmentów organu po lewej stronie klatki piersiowej. Tym razem sama się na to zdecydowała. Czemu?" - dociekała Orawiec.

Jak podaje lekarka, dziecko cierpiało na ciężką chorobę genetyczną - zespół Patau. "Dzieci z takim rozpoznaniem, jeśli nie dojdzie do obumarcia wewnatrzmacicznego, w większości przypadków nie dożywają roku. Nie wychodzą ze szpitala. Nie uśmiechają się. Nie siadają. Tylko CIERPIĄ! Podłączone do aparatów wspierających oddychanie i sondy żołądkowej w neonatologicznych inkubatorach. Nie chciała dla niego takiego losu. Przepraszam, dla Madzi nie chciała. Bo to była dziewczynka. Bo to nie chodzi k... o „nie szanowania życia poczętego” - relacjonowała, dodając zdjęcie z sali po wykonanym zabiegu aborcyjnym. Orawiec wyraźnie się uśmiecha, pozując cała we krwi abortowanego dziecka.  

"Powrót do średniowiecza i tortur"

Doktor Orawiec nie akceptowała wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2020. Przypomnijmy, że sędziowie wykluczyli przesłankę z ciężkimi i nieodwracalnymi chorobami płodu do wykonania aborcji. "Czuję jedność. Powrót do średniowiecza i zezwolenie na tortury kobiet obudziły zaspane państwo. (...) W końcu przydała się czerwona szminka" - napisała, dodając zdjęcie w maseczce z czerwonym piorunem, symbolem Ogólnopolskiego Strajku Kobiet. 

Ginekolog od "pasożytów" w łonie matek deklarowała też, że mimo orzeczenia TK będzie dokonywać aborcji. "Mamy decyzję nielegalnego Trybunału Konsytucyjnego- Zakaz Terminacji Ciąż w przypadku ciężki i nieodwracalnych uszkodzeń płodu. Łzy mu lecą z wściekłości i bezradności. Ja wiem jedno. Przedrę się przez wszystkie prawne możliwości i będę pomagała Kobietom!" - czytamy. 

Orawiec pisała o "szczęściu" w aspekcie zdrowych ciąż. "Cały dzień praca, dużo zadowolonych Pacjentek, zdrowe płody, fajne foty 3D. A w tym dwa telefony od Kobiet, które nie miały tyle szczęścia... Nie miały go też nie tylko podczas badania prenatalnego, ale również pod drzwiami szpitali, w których odmówiono im wykonania, WCIĄŻ LEGALNEJ, terminacji ciąży z uwagi na trwałe i nieodwracalne uszkodzenie płodu. Nie kumam k..., nie kumam" - wściekała się. 

W trakcie protestów przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego, "dr Ashtanga" była dumna, że prezydentem stolicy jest Rafał Trzaskowski. 

"Dobrze. Bardzo dobrze się czuję. Słucham serca, pracuję z emocjami - bo choć są uzasadnione - nie chcę chlapać nimi po ludziach wokoło. Potrafię sama ogarnąć, zwykle. Czasem się przelewa i za to też się nie biczuję. Cieszę się, że temat tabu rozlał się na cały kraj. Cieszę się, że mieszkam w Warszawie, a @trzaskowskirafal stoi za nami murem. Cieszę się, że mam w pełni poparcie szpitala, w którym pracuję. Cieszę się, że nie ma już wątpliwości - Kobiety mają siłę, a postulaty Ogólnopolski Strajk Kobiet mam w sercu od dawna. Teraz wybrzmiały z ust Marty Lempart" - podkreślała. 

Drobny upominek 

Za swoje radykalne pomocy w temacie życia poczętego, nowa gwiazda w sieci otrzymała nawet prezent. "Dziękuje za boski prezent, od lat uwielbiam i nosze Wasze arcydzieła, a czerwone błyskawice są genialnym uzupełnieniem kolekcji! Zakładam i nie ściągam" - chwaliła się kolczykami od firmy "10decoart" w kształcie błyskawic ze strajku kobiet. 

 

 



Źródło: niezalezna.pl

#Anna Orawiec #aborcja #Kanał Zero

gie