Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Czy Polsce grozi wojna? Szef BBN wprost: Jeśli mamy taką perspektywę, to powinniśmy się ogarnąć...

Czy Polsce grozi wojna? "Jeśli mamy perspektywę taką, o której mówił premier Tusk, to powinniśmy mieć perspektywę czy ideę - jakiegoś porozumienia w kwestiach dotyczących bezpieczeństwa. A co za tym idzie - zbudowania wielkiego konsensusu wokół przeprowadzenia Polski z okresu pokoju na warunki funkcjonowania w okresie między zagrożeniem a wojną, a później może i wojną" - mówił dziś w Republice szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, prof. Sławomir Cenckiewicz.

Autor: Anna Zyzek

Od pewnego czasu w Polsce mają miejsce zdarzenia noszące znamiona "testowania" zarówno obozu władzy, jak i społeczeństwa. Najpierw były to serie pożarów w różnych częściach kraju. Później - nalot dronów. Teraz z kolei, w ostatnich dniach, doszło do aktów dywersji na polskiej kolei. I to - na trasie Warszawa-Dorohusk. 

Równocześnie, coraz częściej wybrzmiewa publicznie narracja o wojnie, która miałaby wyjść poza granicę Ukrainy - w krajach NATO, a w tym i w Polsce. 

Chociażby ostatnio, 10 listopada w wywiadzie, który ukazał się w "Gazecie Wyborczej", szef rządu, Donald Tusk, przepuścił taką wypowiedź:

"Niedawno do Warszawy przyjechał generał Alexus Grynkewich, dowódca sił NATO w Europie. Rozmawiałem z nim, pytałem bardzo dociekliwie, czy potwierdza, że mamy być gotowi na poważne i być może dramatyczne zdarzenia już w roku 2027. Czy przypadkiem agresja rosyjska na Ukrainę i chińskie tolerowanie działań Putina oraz chińska pomoc dla Rosji nie są efektem jakiejś strategicznej umowy Moskwy i Pekinu. Czy nie chodzi o to, by Zachód był zajęty wojną rosyjsko-ukraińską, by Chiny miały swobodę na Dalekim Wschodzie. Generał tę możliwość bierze zupełnie na poważnie".

O perspektywie takiej rzeczywistości na antenie Republiki, dyrektor programowy stacji - Michał Rachoń, rozmawiał dziś z prof. Sławomirem Cenckiewiczem, szefem Biura Bezpieczeństwa Narodowego. 

Nikt dziś w Polsce, jeśli chodzi o rządzących, nie mówi na szczęście, że z Władimirem Putinem należy się dogadać. Mimo tego, format jest narzucany analogiczny do tego, co działo się po 2007 roku, w stosunku do Lecha Kaczyńskiego: "chcesz pan coś, panu napiszemy, tylko niech pan sformułuje na piśmie, co by pan chciał".

– mówił prof. Cenckiewicz.

Michał Rachoń przypomniał o przytoczonej przez nas wyżej wypowiedzi Donalda Tuska. 

Na tę uwagę zareagował Sławomir Cenckiewicz, który o słowach Tuska powiedział tak: "mówi niejawne informacje o tym, co mu powiedział gen. Grynkewich [dowódca wojsk NATO w Europie - red. dop.] o perspektywie wojny za kilkanaście miesięcy. O tym mówi. A minister Siemoniak mówi o koncepcji zmasowanego ataku dronów na Polskę".

Zapytany o to, czy są to informacje niejasne, odparł: "no chyba nie są powszechnie dostępne. Te informacje dotyczące perspektywy roku 2027 już się w międzyczasie, w przestrzeni publicznej, za sprawą gen. Grynkewicha pojawiły". 

Rosja ruszy na kraje NATO?

"Czyli perspektywa głównodowodzącego armii NATO w Europie, amerykańskiego generała jest taka, że w 2027 roku, Federacja Rosyjska może zaatakować państwa NATO, w tym Polskę?" - dopytywał Rachoń.

"10 listopada w "Gazecie Wyborczej" Donald Tusk o tym po prostu expressis verbis powiedział. To niezwykle ważny, w tym sensie - cenny wywiad. On powinien zmienić całkowicie publicznie, politycznie, całą perspektywę. Zarówno polityki wewnętrznej, jak i polityki zewnętrznej" - brzmiała odpowiedź.

Dziennikarz przytoczył ponownie słowa gen. Kukuły o tym, że "adwersarz rozpoczął czas przygotowania do wojny". Zapytał jasno, co to oznacza.

Pamiętajmy o tym, że gen. Kukuła co jakiś czas jest bardzo brutalnie atakowany za to, że "straszy" Polaków wojną. Ja mówię podobnie do niego. Chociaż to, co mówi gen. Kukuła jest niezwykle, po prostu, ostre w swoim przekazie. Gen. Kukuła pokazuje, że my jesteśmy w stanie zawieszenia między zagrożeniem faktycznym a wojną. Czymś, co bardzo trudno nam nazwać. Jak popatrzymy na zagrożenia cybernetyczne - to jest stan wojny już. Jeśli popatrzymy na obszar służb specjalnych, wojnę wywiadowczą - wojna. Jeśli popatrzymy na działania hybrydowe - jesteśmy już chyba dalej. Dlatego trudno nam to wszystko nazwać.

– odparł prof. Cenckiewicz.

"Co to oznacza dla państwa polskiego, dla obywateli? Mamy 300 lat doświadczeń, przez które co 50/70 lat, na naszym terytorium trwa wojna. W efekcie, co jakiś czas tracimy naszą suwerenność, życie obywateli, wygrzebujemy się z tego przez następne kilkadziesiąt lat. Co mamy zrobić, co powinniśmy zrobić, żeby ten historyczny fatalizm się nie powtórzył? Jak powinniśmy być przygotowani na to, żeby w 2027 roku to nie nastąpiło? A jeśli nastąpi - żebyśmy wyszli z tego cało?" - pytał red. Rachoń.

Jak wskazał w odpowiedzi szef BBN: "wojen się nigdy, tak co do miesięcy, nie da przewidzieć".

Chyba, że będzie tak, jak w tych wszystkich sytuacjach poprzedzających wybuch w 2022 rosyjsko-ukraińskiej wojny, czy nowej fazy. Ze zdjęć satelitarnych wynikało wtedy, że Rosjanie zbudowali szpitale polowe, podciągnęli niezwykłe siły pod granicę z Ukrainą. Było praktycznie pewne, że ta wojna wybuchnie. Oczywiście, w tym sensie da się to przewidzieć. Najkrócej rzecz ujmując - musimy się po prostu ogarnąć. To nie jest czas na to, żeby główny wysiłek rządzących był skierowany na walkę wewnętrzną z politycznymi przeciwnikami. Tak mi się wydaje.

– tłumaczył.

W jego ocenie: "jeśli mamy perspektywę taką, o której mówił premier Tusk, to powinniśmy mieć perspektywę czy ideę - jakiegoś porozumienia w kwestiach dotyczących bezpieczeństwa. A co za tym idzie - zbudowania wielkiego konsensusu wokół przeprowadzenia Polski z okresu pokoju na warunki funkcjonowania w okresie między zagrożeniem a wojną, a później może i wojną".

Czyli - przegląd ustawodawstwa pod takim kątem, reforma edukacji - wprowadzenie przysposobienia obronnego, być może powrót do stałej, obowiązkowej służby wojskowej, system przeszkoleń, rozbudowa zapasowych miejsc do ewakuacji ludności cywilnej, rozbudowa zapasowych miejsc szpitali w warunkach zagrożenia wojennego albo terrorystycznego regionalnego, hybrydowego. Informowanie prezydenta, zwiększenie nakładów finansowych na służby specjalne, przegląd kadr - czy tam cieknie, czy nie cieknie, skoro nie jesteśmy w stanie wielu rzeczy rozpoznać, to być może w tych służbach musi być większy reżim związany z kontrwywiadowczą ochroną tych służb. No i postawienie na sojuszników, którzy się sprawdzili, czyli na Stany Zjednoczone. A nie mrzonki o tym, że może po 2035 roku będziemy wspólne zdolności europejskie do obrony posiadali w jakimś procencie.  

– precyzował.

 

Autor: Anna Zyzek

Źródło: niezalezna.pl, Republika

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane