Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Być gotowym na czas wojny. Wiele wyzwań i zadań w polskim sektorze medycznym

System ochrony zdrowia jest jeden, niezależnie, czy w czasie pokoju, czy wojny. I choć w obu przypadkach funkcjonuje inaczej, zawsze należy traktować go w kategoriach jednego z najważniejszych elementów budujących odporność państwa. Zgodnie z powiedzeniem, że lepiej zapobiegać niż leczyć, warto zawczasu wdrożyć odpowiednie mechanizmy działania, usprawnić proces decyzyjny i sukcesywnie niwelować czynniki podważające odporność systemu zdrowia. W trakcie kryzysu lub wojny nie będzie na to ani okoliczności, ani pieniędzy. Czas nagli, a kolejne analizy pokazują, że w polskim sektorze medycznym jest bardzo dużo do zrobienia.

Po raz kolejny nad stanem przygotowania polskiej służby zdrowia do funkcjonowania w czasach kryzysu lub wojny pochylił się gen. Grzegorz Gielerak, dyrektor Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. Przedstawił on bardzo szeroki raport opisujący newralgiczne kwestie dotyczące polskiego systemu ochrony zdrowia, a także wytyczne, co należy zrobić, by stał się on solidnym filarem bezpieczeństwa w obliczu potencjalnego konfliktu. W analizie pt. „Od strategii do operacji – centralna koordynacja i lokalna sprawczość w architekturze ochrony zdrowia. Model współodpowiedzialności i zespołowego wsparcia w systemie bezpieczeństwa medycznego państwa – jawne i ukryte wektory szans i zagrożeń dla Polski”  zawarto również modelowe przykłady działania w innych krajach, a także zwrócono uwagę na czynniki, które już teraz podważają odporność systemu zdrowia.

Reklama

W tyle Europy

Jesteśmy w trójce najsłabiej ocenianych krajów UE pod względem przygotowania ochrony zdrowia na obecne i przyszłe kryzysy. W ujęciu militarnym to bardzo niepokojący fakt, zważywszy, że od ponad trzech lat jesteśmy państwem frontowym, a co najmniej od dwóch przeciwko Polsce toczy się regularna wojna hybrydowa, której przykładem jest niedawne wtargnięcie rosyjskich dronów nad Polskę. Raport Healthcare Readiness Index 2024, przygotowany przez think-tank GLOBSEC, jasno wskazuje na przyczyny takiego stanu rzeczy. To m.in. braki kadrowe. Polska mierzy się z jednym z największych niedoborów pielęgniarek w Europie – do 2030 r. prognozuje się deficyt przekraczający 26 tys. etatów. Ponadto, na profilaktykę przeznaczamy zaledwie 2 proc. wydatków zdrowotnych. To także plasuje nas w ogonie Europy. Jesteśmy za to na czele listy najdłużej oczekujących na innowacyjne leki – to średnio 700 dni, a więc blisko dwa lata. Funkcjonowanie już teraz niewydolnego systemu w takich warunkach będzie wpływało na jego sukcesywne osłabianie, co w obliczu wybuchu konfliktu może mieć dramatyczne skutki. 

I choć gen. Gielerak wskazuje, że nakłady na zdrowie w ostatniej dekadzie wyraźnie wzrosły – wydatki per capita niemal się podwoiły z 1 332 euro do ok. 2 653 euro w 2024 r. – wciąż pozostają poniżej średniej UE. 

W praktyce większość dodatkowych środków wchłonęły wydatki operacyjne – wynagrodzenia, skutki inflacji i koszty energii – zamiast rozbudowy usług oraz wdrażania innowacji w ochronie zdrowia. Do tego lata polityki redukcji liczby łóżek szpitalnych – uzasadnianej optymalizacją kosztów funkcjonowania szpitali – sprawiły, że infrastruktura systemu dysponuje dziś ograniczonym buforem przyjęć na wypadek masowego napływu poszkodowanych, co w warunkach wojny może stać się krytycznie wąskim gardłem.

– wskazuje autor raportu.

Podział kompetencji

"Na uwagę zasługuje również utrwalający się w narracji przedstawicieli najwyższego szczebla Ministerstw Zdrowia i Obrony niepokojący trend, aby rolę głównych wykonawców zadań obrony i ochrony przypisywać wojewodom i jednostkom samorządu terytorialnego" – podkreśla autor raportu. 

W dalszej części czytamy: 

Pojęcie to, choć poprawne z perspektywy podziału kompetencji, obarczone jest istotnym błędem organizacyjnym: implikuje przypisanie kierownictwu centralnemu funkcji wspierającej zamiast integrującej, co w warunkach działań wojennych lub poważnego kryzysu zdrowotnego sprzyja rozproszeniu odpowiedzialności, brakom standaryzacji oraz opóźnieniom w ewakuacji i logistyce, w konsekwencji obniżając poziom gotowości systemu ochrony zdrowia.

Warto zaznaczyć, że od tego roku jednostki samorządu terytorialnego (JST) są zobowiązane do opracowania planów ewakuacji, zapewnienia funkcjonowania systemów alarmowania oraz utrzymania infrastruktury schronowej. Z kolei na gruncie ochrony zdrowia zasadnicze znaczenie ma rozporządzenie Rady Ministrów z 27 października 2024 r., zobowiązujące władze lokalne do tworzenia tzw. zastępczych miejsc szpitalnych (ZMSz) jako rezerwy łóżkowej na potrzeby obronne.

Zgodnie z przyjętymi wytycznymi, w każdym województwie liczba takich miejsc ma wynosić co najmniej 50 na każde 10 tysięcy mieszkańców. Polecenia organizacji ZMSz wydają wojewodowie, jako przedstawiciele administracji rządowej w terenie, wskazując lokalizacje, np. sale gimnastyczne, hale wystawiennicze, i nadzorując przygotowanie tych prowizorycznych oddziałów przez samorządy. 

Rezerwy – nie na każdy typ zagrożeń

Kolejny problem, na który zwraca uwagę ekspert, to brak odpowiednich rezerw sprzętowych i lekowych adekwatnych do długotrwałego konfliktu. "Państwowe zasoby kryzysowe RARS (Rządowa Agencja Rezerw Strategicznych – red.) projektowano dotąd głównie z myślą o klęskach żywiołowych i krótkotrwałych zdarzeniach" – podkreślono. 

Najpoważniejszym wyzwaniem pozostaje jednak zarządzanie kapitałem ludzkim. Niedobory kadrowe sprawiają, że mobilizacja bądź oddelegowanie personelu do zadań nadzwyczajnych może ograniczyć zdolność cywilnego segmentu ochrony zdrowia do zaspokajania podstawowych potrzeb zdrowotnych ludności. Brakuje także mechanizmów zapewniających ciągłość leczenia chorych przewlekle – zwłaszcza onkologicznych i dializowanych – w czasie wojny, co wynika zarówno z wieloletnich zaniedbań inwestycyjnych, jak i z niepełnej integracji cywilnych zasobów medycznych z architekturą obronną państwa.

– ostrzega gen. Gielerak.

Jak to robią w innych krajach

Ekspert przytacza też przykłady z innych krajów, które mogą być uznawane za wzór w kontekście wzmocnienia rodzimego systemu opieki zdrowotnej. 

We Francji system ochrony zdrowia został postawiony w stan mobilizacji na wypadek konfliktu zbrojnego o wysokiej intensywności. Dokument resortu zdrowia zakłada m.in. zwiększenie docelowej przepustowości szpitalnej o około 30 tys. łóżek, utworzenie 12 centrów tranzytowych (Centres Médicaux de Transit, CMT) pełniących rolę punktów triażu, rozbudowę tymczasowych struktur medycznych w pobliżu portów i lotnisk oraz przygotowanie regionalnych agencji zdrowia do pracy w trybie wojennym.

W Niemczech trwają prace nad przygotowaniem procedur medycznych na wypadek konfliktu zbrojnego, opartych na założeniu, że standard opieki w warunkach wojny będzie odbiegał od obowiązującego w czasie pokoju. 

W Finlandii jednym z filarów gotowości jest obowiązek magazynowania rezerw leków i materiałów medycznych. Regulacje nakładają na producentów i importerów utrzymywanie zapasów wielu kategorii na 3-10 miesięcy typowego zużycia – np. antybiotyków na 10 miesięcy, anestetyków na 6 miesięcy, leków na astmę na 3 miesiące. Ponadto, infrastruktura projektowana jest z myślą o szybkim zwiększeniu przepustowości w razie masowego napływu rannych. Przykładem są wielopoziomowe parkingi podziemne w Helsinkach, zaprojektowane tak, aby można je było przekształcić w przestrzenie szpitalne. Kolejny segment to rozbudowany program rezerw personalnych. 

Wiele lekarzy i pielęgniarek ma przydziały mobilizacyjne na „czas W”, co umożliwia natychmiastowe skierowanie do wskazanych placówek lub struktur wojskowych służb medycznych. Równolegle państwo prowadzi powszechne szkolenia z pierwszej pomocy, dzięki czemu duża część społeczeństwa potrafi udzielić wsparcia jeszcze przed przybyciem służb ratunkowych.

Ponadto szpitale regularnie prowadzą ćwiczenia kryzysowe, a na poziomie centralnym i lokalnym działa wieloszczeblowy system dowodzenia – każde duże miasto posiada centrum koordynacji medycznej.

Izrael od lat integruje ochronę zdrowia z systemem obronnym – duże szpitale dysponują podziemnymi kondygnacjami odpornymi na ostrzał, a personel cywilny funkcjonuje w rezerwie armii.

Rekomendacje dla Polski

Zdaniem autora analizy, przygotowanie polskiego systemu ochrony zdrowia na wypadek wojny wymaga spójnej strategii centralno-lokalnej, tj. centralnie koordynowanej i lokalnie implementowanej. "Wzorem Finlandii i Izraela, Polska powinna dążyć do modelu zintegrowanego bezpieczeństwa zdrowotnego, w którym wszystkie poziomy i komponenty systemu ochrony zdrowia współdziałają na rzecz obronności" – podkreśla gen. Gielerak, wskazując na zasadnicze punkty: 

  • Ustanowienie centralnego mechanizmu koordynacji i planowania – ponadresortowa struktura odpowiedzialna za planistykę na czas konfliktu. 
  • Rozszerzenie i standaryzacja programów integrujących ochronę zdrowia z systemem obronnym.
  • Zapewnienie finansowania adekwatnego do nowych zadań.
  • Zmiany legislacyjne wzmacniające system w warunkach wojny – m.in. ustawowy obowiązek utrzymywania zapasów leków krytycznych przez producentów i dystrybutorów.
  • Rozbudowa infrastruktury i rezerwy łóżkowej na czas wojny.
  • Inwestycje w kadry i szkolenia.
  • Wzmocnienie wojskowej służby zdrowia jako rdzenia systemu.
  • Regularne testowanie i doskonalenie.
Integracja systemu ochrony zdrowia na potrzeby bezpieczeństwa obronnego – jeśli ma stać się filarem odporności państwa – musi spójnie i efektywnie łączyć zasoby segmentów cywilnego i wojskowego oraz uwzględniać hybrydową strukturę organizacyjną zabezpieczenia medycznego, w której poziomy centralny i lokalny wzajemnie się wspierają i uzupełniają, działając według jednolitych standardów, z jasno rozdzielonymi kompetencjami i wspólnym łańcuchem dowodzenia, w którym wiodącą rolę pełnią przedstawiciele resortów obrony i zdrowia.

– wskazuje dyrektor WIM w podsumowaniu.

 

Źródło: niezalezna.pl, portalobronny.se.pl
Reklama