Gazeta Polska: Ojciec dziennikarki od agenta GRU na liście dostawców do Rosji Czytaj więcej!

Tragiczna seria wypadków w armii. „Media przychylne władzy niemal całkowicie omijają ten temat”

Śmierć 43-letniego kaprala z hiszpańskiej armii podczas manewrów prowadzonych na poligonie w Bemowie Piskim, o której poinformowano w poniedziałek, jest szóstym tego typu przypadkiem w ciągu ostatnich tygodni. W związku z tym mnożą się pytania o przestrzeganie procedur podczas ćwiczeń, bezpieczeństwo uczestniczących w nich żołnierzy oraz działania, które powinno podjąć Ministerstwo Obrony Narodowej. – To niepokojące, że po raz kolejny w ostatnim czasie dochodzi do śmierci żołnierza podczas zadań realizowanych na poligonie. Może być jakieś rozprężenie w armii, skoro dochodzi do tak tragicznych zdarzeń – uważa Bartosz Kownacki, poseł Prawa i Sprawiedliwości, były wiceszef MON.

W polskiej armii doszło do kolejnych dymisji
mat. pras. - print screen\ yt

Hiszpański żołnierz uczestniczący w manewrach NATO na poligonie w Bemowie Piskim, na północnym wschodzie Polski, zginął w poniedziałek podczas ćwiczeń – podała na platformie "X" (dawny Twitter) hiszpańska armia. Do wypadku doszło podczas będących częścią manewrów Steadfast Defender 24 ćwiczeń NATO Saber Strike 2024.

"Do wypadku doszło podczas ćwiczeń taktycznych z użyciem ostrej amunicji" – dodano. Śmierć poniósł 43-letni kapral z jednostki w Ceucie o inicjałach B.G.P.A. Osierocił dwie córki. 

To szósty w ostatnich tygodniach przypadek śmierci żołnierza podczas ćwiczeń lub działań na poligonie. 

  • 5 marca na poligonie w Drawsku Pomorskim pojazd gąsienicowy przejechał dwóch żołnierzy. Jeden z nich zginął na miejscu, drugi w szpitalu. 
  • 25 marca dwóch żołnierzy 5. Pułku Chemicznego zginęło podczas ćwiczeń wysadzania trotylu w miejscowości Solarnia w pow. lublinieckim.
  • 26 marca w wyniku zejścia lawiny zginął w Tatrach jeden z żołnierzy Wojsk Specjalnych biorących udział w szkoleniu górskim.

Nawet w przypadku dobrze przygotowanych procedur podczas intensywnych szkoleń pojawiają się incydenty, w których żołnierze odnoszą rany bądź giną – podkreśla gen. Roman Polko, były dowódca Jednostki Specjalnej GROM. 

Nasz rozmówca przypomina, że w minionej epoce była instrukcja o wypadkach nadzwyczajnych, co doprowadzało do absurdalnych działań. W sytuacji, w której doszło do wypadku i incydentu w jednej jednostce na jednym skraju Polski, bez względu nawet na przyczyny wstępne, wprowadzano obostrzenia i blokady w całej Polsce.

W czasach, kiedy dowodziłem jednostką GROM, doszło do sytuacji, w której kiepsko wyszkolony żołnierz został dopuszczony do szkolenia, mimo że nie powinien tych czynności wykonywać. Podczas zjazdu na szybkiej linie ze śmigłowca wojskowy spadł. Po tym incydencie wprowadzono zakaz zjazdu na szybkiej linie w całej Polsce w naszych siłach zbrojnych. GROM reprezentuje jednak inny poziom szkolenia i dlatego zdecydowałem się nie przestrzegać tego przepisu. Mieliśmy wtedy realizowane ćwiczenia i bez takiego elementu trudno byłoby wykonywać przemieszczenie żołnierzy

– wskazuje gen. Polko.

Zawód żołnierza jest zawodem wysokiego ryzyka. Mówi się, że "szkól się tak, jak będziesz walczył, i walcz tak, jak będziesz szkolony". Aby to nie było pustosłowie, wprowadza się elementy trudniejsze podczas szkolenia, które dzisiaj jest częstsze i bardziej intensywne. Niestety, pewnego rodzaju wypadki zdarzają się. Są to zdarzenia losowe, chociażby tak jak kilka lat temu, gdy doszło do zgonu żołnierza podczas biegu. Druga sprawa to błędy techniczne i ludzkie. Czyni się wszystko, aby ich uniknąć oraz wyciąga się wnioski. Najważniejsze, aby te wnioski nie sparaliżowały manewrów i ćwiczeń, ponieważ doszlibyśmy do absurdalnej sytuacji, w której zostanie wytworzona nadmierna ochrona. Doprowadziłoby do tego, że w sytuacji kryzysowej mamy stres pola walki, do którego żołnierze są nieprzygotowani

– dodaje nasz rozmówca. 

Były szef Jednostki GROM przytacza dane nt. wypadków w armii na przykładzie USA. Według amerykańskiego instytutu badawczego Congressional Research Service (CRS), w latach 2006-2021 śmierć poniosło podczas służby w Siłach Zbrojnych USA 19 738 wojskowych. Największą grupę stanowią wypadki – 6198 (ok. 32 proc.). Na kolejnych pozycjach znalazły się śmierć ze względu na rany zdane samemu sobie – 4930 (25,4 proc.), rany i choroby – 3470 (17,9 proc.), a dopiero na kolejnej pozycji byli ci żołnierze, którzy zginęli w walce 2740 (14,1 proc.).

- To niepokojące, że po raz kolejny w ostatnim czasie dochodzi do śmierci żołnierza podczas zadań realizowanych na poligonie. Takie sytuacje oczywiście zdarzały się zawsze, ale jeżeli mówimy o pewnej serii, to trzeba zadać sobie pytanie, co się takiego stało, że tak jest – mówi z kolei Bartosz Kownacki, poseł Prawa i Sprawiedliwości, były wiceszef MON. 

Najgorszą rzeczą byłoby ukrywanie takich informacji o wydarzeniach w armii, więc dobrze, że chociaż tu działa się odpowiednio. Dobrze byłoby, gdyby jednak szef MON poinformował o pewnych ustaleniach, przy czym uważam, że każdy przypadek śmierci należy rozpatrywać indywidualnie. Czasami w takich sprawach wychodzi wchodzi rutyna, rozprężenie, nieuwaga. Być może potrzeba większego zdyscyplinowania lub uwrażliwienia dowódców różnego szczebla, że ponoszą odpowiedzialność za to co się dzieje

– uważa Kownacki.

Poseł PiS odniósł się również do reakcji mediów przychylnych obecnej ekipie rządzącej, które robią wiele, by nie zadawać niewygodnych pytań w kwestii ostatnich wypadków w armii. 

Media przychylne władzy niemal całkowicie omijają ten temat. Dlaczego? Bo to te same media, które przez ostatnie osiem lat robiły wszystko, bez względu na cenę i okoliczności, by przywrócić Platformę Obywatelską i tamten układ do władzy. Podobnie zachowuje się również część polityków. Pamiętamy sprawę rosyjskiej rakiety, która spadła na terytorium Polski. Do tej pory próbuje się grzać ten temat i robić z niego wielką sensację. Jestem przekonany, że gdyby do serii tragicznych zdarzeń w armii doszło za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy, pompowanoby wielką sensację i wykorzystywano ten fakt do atakowania władz. Dla takich ludzi bezpieczeństwo Polski jest rzeczą wtórną. Uważają, że po trupach i bez żadnej przyzwoitości, nawet ze szkodą dla polskiej armii i bezpieczeństwa, trzeba robić wszystko, by namieszać ludziom w głowach

– uzupełnia.

My jako opozycja postępujemy inaczej. Nie robimy w mediach nagonki z żadnej sprawy dotyczącej wojska. Nie chcemy kreować niepotrzebnego stanu rzeczy. Niemniej jednak mamy do czynienia z niepokojącą sytuacją w armii, którą trzeba wyjaśnić. To, co robimy, to zupełnie inny rodzaj opozycji, inny rodzaj kultury politycznej i troski o Polskę

– mówi Kownacki. 

- Nie chcę z góry zakładać, że to brak nadzoru ze strony Ministerstwa Obrony, niemniej jednak widać wyraźną różnicę w podejściu do ćwiczeń i sił zbrojnych poprzedniego i obecnego rządu. Minister Mariusz Błaszczak był zawsze obecny na strategicznych manewrach, spotykał się, rozmawiał z kadrą dowódczą. Teraz tego nie ma. Obecny szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz kieruje resortem zza biurka w Warszawie. Nie tędy droga, zwłaszcza w sytuacji, w której trzeba na bieżąco rozwijać Siły Zbrojne i robić wszystko, by rekrutować więcej kandydatów do armii. Brak zainteresowania w tej kwestii jest skandaliczny

– ocenia z kolei Michał Jach, były szef Sejmowej Komisji Obrony Narodowej (SKON).

Nieszczęścia zdarzają się wszędzie, także w wojsku, ale powinno to być wyjaśnione. Minister obrony powinien zabrać głos. Nie wyobrażam też sobie sytuacji, w której na miejscu tragedii natychmiast nie pojawia się chociażby sekretarz stanu. Osobna sprawa to podejście mediów. Powinny szeroko i rzetelnie informować o takich wydarzeniach, bo to jest ich obowiązkiem. 

– mówi Jach.

Oczekuję, że kierownictwo MON, a być może także i premier Tusk wyjaśnią, co się dzieje. Na razie wygląda to jednak tak, że chcą wszystko "przyklepać", by nie było dyskusji na ten temat. A przecież debata publiczna czy dyskusja pomagają w tym, żeby takie tragedie wyeliminować w przyszłości. Samo to się nie zrobi. 

– dodaje.

Zdaniem Michała Jacha, ostatnie zawirowania w armii, m.in. szereg dymisji, uwagi co do działania centrów rekrutacji, kontrola kontraktów zbrojeniowych i przypadki śmierci na poligonach wpłyną na spadek zainteresowania służbą w wojsku. 

Młodzi ludzie zaczną się zastanawiać, czy włożyć polski mundur. Biorąc pod uwagę służbę w wojsku, zawsze bierze się bowiem pod uwagę wszystkie "za" i "przeciw". Jeżeli zobaczą, że w armii nie ma stabilizacji, że sytuacja jest chwiejna i nieprzewidywalna, mocno się zastanowią, czy wiązać z nią przyszłość. Ale być może o to właśnie chodzi. Przecież przez osiem lat, jak rządziła Platforma Obywatelska, z roku na rok zmniejszano liczebność SZ RP, licząc na to, że obroni nas Unia Europejska

– kończy Jach.

 

 

 

 

 

 

 



Źródło: niezalezna.pl

 

#polska armia #bezpieczeństwo #poligon #wypadki #procedury #polityka #MON

prenumerata.swsmedia.pl

Telewizja Republika

sklep.gazetapolska.pl

Wspieraj Fundację Niezależne Media

Konrad Wysocki,Paweł Kryszczak
Wczytuję ocenę...
Wideo