W ostatnich dniach przedstawiciele Kremla poinformowali, że do 2026 r. planują wdrożyć wszystkie porozumienia w ramach tzw. Państwa Związkowego Rosji i Białorusi. Oznacza to unifikację kluczowych sektorów administracji państwowej obu krajów, gospodarki czy sfer bezpieczeństwa i militarnej. Biorąc pod uwagę agresywną i neoimperialną politykę Rosji, rodzi to gigantyczne obawy o bezpieczeństwo m.in. Polski. – W wymiarze integracji wojskowej czy służb to w zasadzie pozostały do ustalenia tylko kwestie personalne. To, że Łukaszenka zdecydował się na dyslokację na Białorusi rosyjskiej broni atomowej jest pieczęcią nad faktem, że Rosja okupuje Białoruś – mówi prof. Piotr Grochmalski, ekspert ds. polityki międzynarodowej. Dodaje, że odpowiedzią na działania Moskwy i Mińska powinno być radykalne wzmocnienie zdolności obronnych Polski, zwłaszcza na tzw. ścianie wschodniej. – Konieczne jest szybkie wprowadzenie Polski w program Nuclear Sharing i przesunięcie taktycznego arsenału atomowego na teren naszego kraju – uważa ekspert.
Sekretarz tzw. Państwa Związkowego Rosji i Białorusi (ZBiR) Dmitrij Miezencew ujawnił przed kilkoma dniami, co znajdzie się w porządku obrad posiedzenia związkowej Rady, które odbędzie się w tym roku. Wskazał, że omawiana będzie realizacja głównych kierunków postanowień Traktatu o stworzeniu Państwa Związkowego do 2026 r. włącznie.
У Маскве заявілі, што плянуюць рэалізаваць дамову аб «саюзнай дзяржаве» зь Беларусьсю да 2026 году https://t.co/gNSewkr7uy
— Радыё Свабода (@svaboda) January 12, 2024
Eksperci podkreślają, że w ramach porozumienia unifikacji zostaną poddane kluczowe sektory administracji państwowej obu państw, gospodarek, służb, wojska, sądów etc. Niewykluczone jest też bicie wspólnego rubla. De facto oznacza to wchłonięcie Białorusi przez Rosję, ponieważ wszystkie decyzje, już oficjalnie, będą podejmowane wyłącznie na Kremlu.
W wymiarze integracji wojskowej czy służb to w zasadzie pozostały do ustalenia tylko kwestie personalne. To, że Łukaszenka zdecydował się na dyslokację na Białorusi rosyjskiej broni atomowej jest pieczęcią nad faktem, że Rosja okupuje Białoruś.
Nasz rozmówca podkreśla, że ostatnie doniesienia z Kremla na temat tzw. integracji z Białorusią to element trwającej kampanii przed marcowymi wyborami prezydenckimi w Rosji. – Chodzi o to, by wybijać mocne akcenty, a to niewątpliwie jeden z nich – mówi prof. Grochmalski.
Pozory autonomiczności czy niezależności Białorusi są obecne tylko po to, by dawać dodatkowe możliwości Putinowi. Podobny model istniał już w czasach ZSRS. Ukraina czy Białoruś miały swoich przedstawicieli w ONZ-ecie, bo to pozwalało Rosji posiadać trzy głosy, a nie jeden na arenie międzynarodowej.
Łukaszenka jest absolutnie skazany na Rosję, także zależny od jej gospodarki. Sankcje w związku ze sprzedażą ropy przez Białoruś na Zachód, spowodowały, że białoruska gospodarka wisi na rosyjskiej i na decyzjach Putinach. Margines jakichkolwiek działań po stronie Białorusi jest znikomy.
Zarówno hybrydowa wojna rosyjsko-polska, często pod przykrywką wojny białorusko-polskiej, prześladowania mniejszości polskiej na Białorusi – to się wszystko zlewa jeżeli chodzi o aktywność białoruskiego KGB i rosyjskiego FSB. Dlatego sprawa jest jasna i klarowna – w istocie mamy przeciwko sobie Rosję na Białorusi.
Co taki obrót wydarzeń oznacza w sferze geopolitycznej?
Będzie to oznaczało przesunięcie w pobliże polskiej granicy rosyjskich formacji, co w wymiarze logistycznym znacznie skraca czas pozwalający na potencjalne uderzenie na Warszawę czy na inne główne ośrodki w naszym kraju.
Wymaga to szybkiego i zdecydowanego wprowadzenia Polski w program Nuclear Sharing i przesunięcie taktycznego arsenału atomowego na teren naszego kraju. Powoduje także konieczność wzmocnienia armii i jej arsenału, a także wsparcia ze strony USA. Pojawiały się m.in. koncepcje, by Waszyngton za przysłowiowego dolara przekazał znaczną część pozimnowojennego uzbrojenia, w tym czołgów Abrams, do Europy Środkowo-Wschodniej, np. do Polski i Ukrainy.
Musimy potężnie wzmocnić ścianę wschodnią ze względu na charakter i styl prowadzenia działań wojennych przez Rosję. Musimy mieć potencjał powstrzymania rosyjskiej agresji Państwa Polskiego. Słowa, że Polski nie stać na 300-tys. armię są mocno niepoważne i niebezpieczne. Liczby te wynikają nie z widzimisię jednego czy drugiego polityka, tylko ze ścisłych analiz wojskowych, potwierdzających, jaki potencjał powinna mieć Polska, by była zdolna do odparcia rosyjskiego ataku.