Unijny szczyt w sprawie "przymusowej solidarności", dotyczący właśnie przymusowej relokacji migrantów. Coraz śmielsze, a zarazem bardziej skandaliczne wypowiedzi niemieckich polityków pod adresem polskiego rządu. Trudny i zawiły okres przedwyborczy. O tym wszystkim rozmawialiśmy z marszałek Sejmu RP - Elżbietą Witek, która była gościem honorowym podczas drugiego dnia XVIII Zjazdu Klubów "Gazety Polskiej" w Spale.
Oczywiście konkluzje z roku 2018 obowiązują. Przypomnę tylko, że tamte konkluzje się pojawiły, dlatego że Polska od 2015 roku, kiedy rządy przejęło Prawo i Sprawiedliwość, zdecydowanie powiedziała, że nie będziemy przyjmować nielegalnych migrantów i będziemy pomagać prawdziwym uchodźcom i ludziom z krajów ogarniętych wojną, tam gdzie faktycznie te wojny się toczą. Po wielu latach uznano, że Polska miała rację. W 2018 roku pojawiły się właśnie te konkluzje.
Dzisiaj ten temat znowu wraca, a to znaczy, że Zachód nie radzi sobie kompletnie z polityką migracyjną i próbuje wykorzystać sytuację do tego, żeby tych od siebie ludzi wypchnąć, co zresztą usłyszeliśmy to z ust prominentnych polityków niemieckich. Oni próbują pozbyć się problemu. A chcą to zrobić poprzez "przymusową solidarność"... Coś takiego nie istnieje. My się nie zgodzimy na przyjmowanie nielegalnych migrantów. My przyjmujemy uchodźców, osoby faktycznie uciekające przed wojną.
To może wrócić... Spodziewam się, że szczególnie w okresie kampanii to będzie temat, którym będzie próbowano się w nas uderzyć, ale my będziemy konsekwentni. Nie ma nic cenniejszego niż bezpieczeństwo. My bronimy nie tylko swojego bezpieczeństwa. Bronimy przede wszystkim bezpieczeństwa wschodniej flanki Unii Europejskiej i NATO. To jest nasza granica, to jest nasz obowiązek. Oczywiście - przy współpracy z państwami Sojuszu. Mamy do czynienia z poważnym niebezpieczeństwem, a my musimy dbać o bezpieczeństwo nas wszystkich.
To jest skandaliczna wypowiedź. W tej chwili Niemcy już w ogóle się nie kryją, że koniecznie zależy im na tym, aby to niemiecki interes był reprezentowany w Polsce, a nie polski. To jest próba mieszania się w wewnętrzne sprawy Polski, próba ingerowania w wybory. Mówienie o tym, że trzeba zastąpić Prawo i Sprawiedliwość władzą, na czele której stoją Niemcy w Parlamencie Europejskim jest skandaliczne. To w ogóle nie powinno paść, ale padło. Może jednak dobrze, że tak się stało, bo jest szansa, że wielu Polakom otworzą się oczy. Szczególnie na to, o jaką stawkę są te wybory. To jest stawka o naszą suwerenność, niezależność i prawo do decydowania we własnym kraju o tym, jaką drogą chcemy iść - szanując oczywiście międzynarodowe prawo. My jesteśmy partią wolnościową, demokratyczną. Partią, która trzyma się prawa. Sprawy dotyczące migracji leżą w kompetencji każdego z państw członkowskich.
Trudno przewidzieć, co będzie. Nasz rząd z pewnością musi brać pod uwagę różne scenariusze, różne warianty. I my faktycznie takowe rozpatrujemy. Staramy się robić wszystko, aby żadna sytuacja nas nie zaskoczyła. Jeżeli teraz Niemcy z otwartą przyłbicą mogą mówić takie rzeczy, to znaczy, że już w ogóle nie kryją się z tym, że znajdą poparcie w Polsce. Znajdą, ale u kogo? U Platformy Obywatelskiej, u Donalda Tuska, który chyba po to tutaj przyjechał. Dzisiaj nie mam już żadnych wątpliwości, bo nie słyszymy tak naprawdę o żadnym programie wyborczym - wręcz przeciwnie. Słyszymy, że program Platformy Obywatelskiej będzie po wyborach. A ja bym powiedziała, że program PO jest znany bardzo dobrze. Jak się posłucha tych wypowiedzi sprzed kilku miesięcy, tygodni dotyczących tego, co zrobi Platforma, kiedy wygra wybory, no to ja nie chciałabym w takim państwie z powrotem żyć. A mówimy o państwie, w którym rodzina nie jest w centrum uwagi, gdzie Polacy będący w trudnej sytuacji - mają radzić sobie sami. Nasze programy społeczne są przeznaczone zupełnie dla wszystkich. Bez wyjątków. Nie patrzymy na to, czy ktoś nas popiera, czy nie. To wszystko miałoby zniknąć. Zapora na granicy z Białorusią, która pomaga dbać o nasze bezpieczeństwo, też miałaby być rozebrana...
Nie chcemy - dla Polaków - powrotu do tego, co było przed rokiem 2015. Polacy poczuli, że teraz żyje się lepiej. Ciągle idziemy do góry, a to nie wszystkim się podoba. Kiedyś określono, że Polska to brzydka panna na wydaniu, która powinna prosić, aby ktoś się nią zainteresował. Nie. My pokazujemy, że to jest piękna dama z wielką klasą, o którą trzeba zabiegać. Taka jest Polska.