Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

A na wyrok trzeba dłuuugo czekać..., czyli zagrywki tria sędziów w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie

Rzadkością jest, aby sędzia uznał, że nie rozstrzygnie sporu, bo się na nim nie zna. Tymczasem w Sądzie Apelacyjnym w Warszawie aż trzy sędzie tak właśnie potraktowały blisko setkę spraw. W tle nie brak polityki… Oczywiście, ma to swoje skutki. – Przede wszystkim wpływa na konstytucyjne prawo obywateli do załatwiania spraw w rozsądnym terminie – tłumaczy „Codziennej” wiceprezes sądu Przemysław W. Radzik.

N/z Fot. Filip Blazejowski/Gazeta Polska

Sędzi Marzanny Piekarskiej-Drążek z Warszawy nie trzeba naszym Czytelnikom specjalnie przedstawiać, bo pisaliśmy o niej wiele razy – np. o uchyleniu wyroku skazującego brutalnego zabójcę czy publicznie wyrażonej groźbie, jak potraktuje funkcjonariuszy strzegących granicy polsko-białoruskiej. 

Odmówiła też orzekania z sędziami, których mandatu nie uznaje, bo otrzymali nominacje po 2018 r. To spowodowało spore problemy organizacyjne w wydziale karnym. Tym bardziej że podobnie zachowały się dwie koleżanki po fachu: Ewa Gragajtys i Ewa Leszczyńska-Furtak. Dlatego cała trójka została przeniesiona do wydziału pracy, gdzie orzeczenia zazwyczaj wydawane są jednoosobowo.

Spokój jednak nie zapanował. Szybko bowiem pojawił się inny problem. Część spraw, które do nich trafiały, skierowały do Sądu Najwyższego z wnioskiem o przekazanie ich gdzie indziej. Ponieważ niektóre media podawały nieprecyzyjne informacje na ten temat, na stronie Sądu Apelacyjnego w Warszawie opublikowano dokumenty dotyczące kilkunastu postępowań. Tych już rozpoznanych.

Dzięki temu dowiedzieliśmy się, że uzasadnienia kolejnych postanowień Piekarskiej-Drążek są wręcz skopiowane. Zaskakujące są też użyte argumenty. Pisała np., że „nie posiada kwalifikacji koniecznych do orzekania w sprawach z zakresu prawa pracy i ubezpieczeń”, a „sąd pozbawiony jest w przedmiotowej sprawie atrybutów niezbędnych do sprawowania wymiaru sprawiedliwości w sposób niezależny i bezstronny”. Co ciekawe, bardzo podobne tezy pojawiły się w uzasadnieniach postanowień podpisanych przez Gragajtys. 

– Marzanna Piekarska-Drążek, Ewa Gragajtys i Ewa Leszczyńska-Furtak skierowały łącznie 95 wniosków do SN, Izby Pracy i Ubezpieczeń o przekazanie spraw innemu sądowi równorzędnemu z uwagi na dobro wymiaru sprawiedliwości – poinformował nas sędzia Przemysław W. Radzik, wiceprezes Sądu Apelacyjnego w Warszawie. 

Niestety, w SN decyzje zapadały według łatwo przewidywalnego klucza. „Starzy” z reguły przychylali się do wniosków i przekazywali sprawy SA w Łodzi. Co znamienne, bez żadnego uzasadnienia. Tak m.in. zrobił Józef Iwulski. Pozostali odmawiali, ale z obszerną argumentacją.

Zwróciliśmy się do Sądu Apelacyjnego w Warszawie o inne informacje. Okazuje się, że od sierpnia 2022 r. wszyscy sędziowie orzekający w wydziale pracy rozstrzygnęli w różny sposób niemal 2,5 tys. spraw. Natomiast wspomniana trójka łącznie zaledwie… 17.

Średnia załatwialność na pozostałych 16 sędziów wynosi ponad 100 spraw, a w trzech przypadkach ponad 200 spraw – podkreśla prezes Radzik.

Siłą rzeczy taka sytuacja powoduje, że rośnie liczba spraw czynnych w referatach tych sędzi. Jest ona – jak przekazał prezes Radzik – najwyższa w wydziale. W przypadku Piekarskiej-Drążek – 335, Gragajtys – 339, Leszczyńskiej-Furtak – 328.

To w oczywisty sposób negatywnie wpływa na funkcjonowanie wydziału, a przede wszystkim na konstytucyjne prawo obywateli do załatwiania spraw w rozsądnym terminie – podsumował prezes Radzik.

 

 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Gazeta Polska Codziennie #sądownictwo #Polska #Warszawa #Sąd Apelacyjny w Warszawie

Grzegorz Broński