Miernika skazano za to, że w 2013 r. rzucił tortem w sędzię, która wydała kuriozalne postanowienie w sprawie przeciwko gen. Czesławowi Kiszczakowi.
Sędzia Agnieszka Komorowicz z Sądu Okręgowego w Warszawie, uzasadniając wyrok, stwierdziła, że „oskarżony musi sobie wreszcie uświadomić, że popełnianie przestępstw nie popłaca i takie zachowanie musi spotkać się z adekwatną reakcja prawnokarną”. 2 sierpnia Miernik stawił się w Zakładzie Karnym w Wojkowicach w województwie śląskim.
Następnie przeniesiono go do Zakładu Karnego w Uhercach Mineralnych. Jest to jednostka typu półotwartego dla skazanych mężczyzn odbywających karę pozbawienia wolności po raz pierwszy i dla skazanych młodocianych. Podlega Okręgowemu Inspektoratowi Służby Więziennej w Rzeszowie. Osadzeni są tam jednak również więźniowie kryminalni, a w nocy cele nie są zamykane. To m.in. w tym miejscu w czasach PRL przetrzymywani byli internowani.
Miernik, który wcześniej odbywał karę w pojedynczej celi, trafił do celi z więźniami kryminalnymi. Przeniesienie Zygmunta Miernika znacznie utrudniała rodzinie odwiedzanie osadzonego. Jego córka miała do aresztu w Wojkowicach 30 km – potem, aby spotkać się z ojcem, musiała przebyć ponad 300 km. Na szczęście presja społeczna i medialna (m.in. portalu Niezalezna.pl) podziałała i zasłużonego opozycjonistę w PRL 22 sierpnia przewieziono z ZK Uherce ponownie do Wojkowic.
Teraz Miernik wyszedł na wolność.