„Czołowy dziennikarz śledczy po stronie prawdy, Wojciech Sumliński, napisał książkę o byłym prezydencie [Bronisławie Komorowski – przyp. red.]. Całymi akapitami zerżnął ją z Alistaira MacLeana i Raymonda Chandlera” - napisał w „Newsweek” Korab.
„„Odkrycie” Pańskie jest na miarę odkrycia, że woda jest mokra – napisał dziś do dziennikarza tygodnika na Facebooku Sumliński. - W dziesiątkach miejsc, na spotkaniach autorskich, w wywiadach czy publicznych rozmowach i wystąpieniach wielokrotnie podkreślałem i nigdy tego nie kryłem, że w ostatnich książkach celowo i śladowo nawiązałem do klimatu czy stylu klasyków, na których się wychowywałem, jak Mc Lean, czy Chandler wytwarzając jednakowoż przecież na tej kanwie swój własny, indywidualny styl, i z tą zasadniczą różnicą w odniesieniu do rzeczonych, że w przeciwieństwie do nich piszę wyłącznie o faktach, o wydarzeniach autentycznych. Nie może być inaczej, gdy opisuję przestępczą działalność setek ważnych osób wymieniając je z imienia i nazwiska, w tym najważniejszych osób w Państwie, opisuję je w konkretnych sytuacjach, w konkretnych miejscach i w konkretnym czasie. Czy nie zastanowiło Pana, że żadna z tych postaci, z prezydentem Bronisławem Komorowskim na czele, nie zdecydowała się nigdy wystąpić przeciwko mnie na drogę sądową (wyjątkiem jest mecenas Andrzej Puławski, który zaprotestował przeciwko nazwaniu go „adwokatem mafii”), choć przecież np. wspomniany prezydent miał taką możliwość nawet w trybie wyborczym?” - pyta Sumliński.
„Do zobaczenia w sądzie” - dodał autor książki „Niebezpieczne związki Bronisława Komorowskiego”, odpowiadając na zarzuty „Newsweeka”.