We wrocławskiej PO przed zjazdami wyborczymi puchną partyjne koła. Do lokalnego koła marketingu politycznego, które rozrosło się z 30 do 64 osób, zapisała się prawie stuletnia staruszka, a do koła ekologów wrocławskiej PO... siedem osób spod Opola.
"Przez trzy pierwsze miesiące roku koło ekologów wrocławskiej PO urosło z 30 do 74 osób. Wśród nich jest np. siedmioro mieszkańców Ozimka na Opolszczyźnie. Do koła marketingu politycznego, które rozrosło się dwukrotnie, wstąpiła m.in. 93-latka" - informuje "Gazeta Wyborcza", powołując się na ustalenia powołanej przez zarząd regionu PO komisji, która sprawdzała, czy doszło do pompowania kół we Wrocławiu.
Koła "pompowane" są przed październikowymi zjazdami wyborczymi, na których dojdzie do walki o przywództwo we wrocławskiej PO i w regionalnej strukturze tej partii.
Na czele zwalczających się frakcji stoją Grzegorz Schetyna i Jacek Protasiewicz.
"Pompowanie" kół to
stara metoda polityków Platformy - partii, która w nazwie ma słowo "obywatelska". Pozwala na mnożenie fikcyjnych członków, których głosy liczą się potem w wyborach wewnątrzpartyjnych.
Koła "pompowano" m.in.
w 2010 r. - przed zjazdami wyłaniającymi władze regionów i delegatów na Konwencję Krajową.
W Krakowie w ciągu pół roku próbowano dopisać aż 700 członków. Najaktywniej rozrastały się koła związane z posłami Łukaszem Gibałą i Ireneuszem Rasiem, np. koło młodych kojarzone z Gibałą w ciągu ośmiu miesięcy zwiększyło swoją liczebność z 20 do... 167 osób.
Podobna sytuacja miała miejsce w Łodzi, gdzie w ciągu dwunastu miesięcy do partii Tuska zapisało się prawie 2 tys. ludzi.
Warto też przypomnieć, jak wyglądał jeszcze wcześniejszy mechanizm pompowania kół w PO – opisywany przez „Gazetę Polską” i lokalny miesięcznik „Debata” w 2008 r.
Otóż przed wyborami parlamentarnymi w 2005 r. jedno z kół olsztyńskiej Platformy (koło nr 4)
w ciągu kilku tygodni zwiększyło liczbę swoich członków z 37 do 260.
Kim były osoby, które z dnia na dzień postanowiły wstąpić do partii? "GP" dotarła wówczas do listu elektronicznego wysłanego przez jednego z ówczesnych członków PO - nieżyjącego już Wojciecha Niepokulczyckiego - do klubowego kolegi. Autor pisał w nim m.in., że wśród dziesiątek nowych deklaracji członkowskich trudno znaleźć prawdziwą:
do olsztyńskiego koła nr 4 zapisała się np. 92-letnia staruszka z Gdańska, a także szkółka językowa jednego z działaczy. Zszokowany Niepokulczycki dodaje też, że wśród dokumentów znajdują się „ewidentnie sfałszowane” deklaracje małżeństwa z Piotrkowa Trybunalskiego oraz
nazwiska spisane... z cmentarnych nagrobków.
Źródło: niezalezna.pl,Gazeta Wyborcza,Gazeta Polska
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
wg
Wczytuję ocenę...