Poseł Prawa i Sprawiedliwości Michał Woś usłyszał dziś w Prokuraturze Krajowej zarzuty. Jak poinformował po wyjściu z budynku, prokuratura zarzuca mu, że przekazując dofinansowanie na zakup oprogramowania Pegasus Centralnemu Biurowi Antykorupcyjnemu, polityk wręczył służbom... łapówkę.
- Wręczyłem z budżetu państwa te 25 mln, co dostało CBA, oni zaliczyli jako korzyść, które CBA osiągnęło [...] W państwie polskim sprzęt do łapania kryminalistów, bandziorów jest łapówką w ich oczach
- mówił.
Polityk przekazał, że łożył oświadczenie o pełnej bezprawności działań prokuratury. Oznajmił, że to z uwagi na to, iż jego wniosek o uchylenie immunitetu, jako jedyny, został podpisany przez prok. Dariusza Korneluka. - Zgodnie z orzeczeniem Sądu Najwyższego pan Korneluk nie jest Prokuratorem Krajowym, więc nie mógł wnioskować. Skoro nie mógł wnioskować, to nie jest skutecznie uchylony immunitet - wyjaśnił.
"Dziś na czoło wyszedł szef tego zespołu prokurator Piotr Woźniak. On już zasłynął za pierwszego Tuska trzymaniem "Starucha" w areszcie dwa lata - wszyscy pamiętamy tę słynną sprawę - i teraz pręży muskuły. Sprawiedliwość przyjdzie. Jeszcze dwa lata. To jest w pełni bezprawne ich działanie i, naprawdę, zwyciężymy"
– powiedział i oznajmił, że członkowie zespołu prokuratorów się boją, dlatego czynności prowadzi przewodniczący, Piotr Woźniak.
Woś podkreślił, że wobec niego prowadzone są "w pełni bezprawne działania, chyba tylko po to, żeby Tusk mógł odreagować gigantyczne porażki, po wczorajszej komisji, właściwie na każdym polu państwowym, które widzimy".
Polityk dodał, że zarzut, który przygotowała prokuratura opisany był na 3,5 strony. Za zarzucane czyny ma grozić mu do 10 lat pozbawienia wolności.
Podkreślił jednak, że osobom, które biorą udział w tym "bezprawnym" procederze, zamachu stanu, grozi znacznie więcej - dożywocie.