Fakty są takie, że postępowanie rządu stoi w oczywistej, jawnej, jasnej, otwartej i bardzo drastycznej sprzeczności z zasadami państwa prawa i z rolą, jaką władzy wykonawczej wyznacza każde szanujące się państwo prawa – powiedział portalowi Niezalezna.pl sędzia Trybunału Konstytucyjnego Bartłomiej Sochański, komentując bezpardonowe ataki koalicji 13 grudnia na powagę Sądu Najwyższego i jego I Prezes Małgorzatę Manowską.
We wtorek Donald Tusk stwierdził, że istnienie najważniejszego sądu w Polsce „od strony formalnej jest wątpliwe”, a jego działanie „jest jeszcze bardziej wątpliwe”, nazywając ten konstytucyjny organ „pseudo-Sądem Najwyższym”. Jak ocenił, w stosunku do I Prezes SN Małgorzaty Manowskiej „istnieje uzasadnione przekonanie, że popełnia przestępstwa”.
Pretekstem do takiego postawienia sprawy było przejęcie przez nią – od wtorku, do czasu wyznaczenia przez prezydenta sędziego SN wykonującego obowiązki prezesa – czasowego kierowania Izbą Pracy i Ubezpieczeń Społecznych. A stało się tak na skutek niezwołania przez ustępującego sędziego Piotra Prusinowskiego zgromadzenia sędziów w celu wyboru kandydatów na nowego prezesa.
Kolejnym pretekstem do ataku na I Prezes SN (w której to sprawie Prokuratura Krajowa wszczęła dzisiaj śledztwo) jest rzekome niedopełnienie przez Manowską obowiązków, „w związku z niezwołaniem posiedzenia pełnego składu Trybunału Stanu (którego z mocy przepisów jest przewodniczącą) w terminie wynikającym z przepisów”.
Tu z kolei bodnarowcom pomogło sześcioro sędziów TS, którzy zażądali od Małgorzaty Manowskiej zwołania posiedzenia w pełnym składzie w celu uchylenia obecnie obowiązującego regulaminu Trybunału i uchwalenia nowego. Mimo, że to właśnie I Prezes SN jako przewodniczącej TS przysługuje taka inicjatywa.
Kolejnym i chyba najbardziej palącym powodem tak zmasowanego ataku na powagę Sądu Najwyższego i prezes Manowską jest obawa o niekorzystne dla koalicji 13 grudnia rozstrzygnięcie odwołania Prawa i Sprawiedliwości ws. pozbawienia tej partii subwencji przez Państwową Komisję Wyborczą. Już teraz bowiem przedstawiciele rządu dają niedwuznacznie do zrozumienia, że mogą nie uznać orzeczenia Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych, która będzie w tej sprawie orzekać.
Jak przyznał Adam Bodnar rozstrzygnięcie to „może być obarczone wadą”, w związku nieuznawaniem przez koalicję 13 tej izby za legalną. Chociaż podobnych zastrzeżeń nie formułowano np. w przypadku orzekania przez tę samą izbę o ważności wyborów.
Pytany przez Niezalezna.pl o sytuację wokół Sądu Najwyższego i jego prezes, sędzia Trybunału Konstytucyjnego Bartłomiej Sochański przyznał, że w jego ocenie „jest to działanie absolutnie niedopuszczalne”. - Ale ono się wpisuje się w cały cykl różnych innych działań o podobnym znaczeniu – dodał.
- Wszystkie te działania ze strony rządu sprowadzają się do kwestionowania uprawnień konstytucyjnych organów, takich jak Sąd Najwyższy i Trybunał Konstytucyjny; do stosowania prawa w sposób taki, jak rząd to prawo rozumie. Innymi słowy, do odmawiania przymiotu legalności tym wszystkim organom, które się rządowi nie podobają, albo które mogłyby rządowi stawiać jakieś przeszkody
- podkreślił.
Zaznaczył, że to jest dla niego „zupełnie nowe i nieznane zjawisko polegające na wynoszeniu się przez władzę wykonawczą ponad władzę sądowniczą i nawet władzę ustawodawczą”.
Zwrócił też uwagę, że działania te są „wchodzeniem w uprawnienia władzy sądowniczej”. - Władza sądownicza ma rozliczać władzę wykonawczą i wskazywać, w jaki sposób ona ma działać, a nie odwrotnie – tłumaczył rozmówca Niezalezna.pl.
- Myślę, że to dopiero przyszłość pokaże, jakie były intencje, kto i co miał na myśli i jaki to był plan. Bo to, co widzimy dzisiaj, czyli pewne symptomy takiego działania, takiej negacji państwa prawa, muszą się spotykać ze sprzeciwem, z negacją wręcz z potępieniem
- ocenił sędzia Sochański.