Jak poinformowało w piątek biuro prasowe Sądu Okręgowego we Wrocławiu, Sąd Rejonowy dla Wrocławia nie uwzględnił wniosku Ciążyńskiego i jego obrońcy o umorzenie postępowania. Odrzucił również wniosek o zwrot sprawy prokuratorowi w celu usunięcia rzekomych istotnych braków postępowania przygotowawczego. Decyzja sądu oznacza, że sprawa trafi na wokandę, a były wiceminister w rządzie Donalda Tuska będzie musiał stawić się przed wymiarem sprawiedliwości 10 grudnia.
Zarzuty: prywatne wakacje służbowym autem
Akt oskarżenia przeciwko Bartłomiejowi Ciążyńskiemu trafił do Sądu Rejonowego dla Wrocławia Fabrycznej w grudniu ubiegłego roku. Według rzeczniczki Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu prokurator Karoliny Stocki-Mycek, były wiceminister jest oskarżony o przekroczenie uprawnień jako funkcjonariusz publiczny.
Według prokuratury od 2 czerwca do 28 lipca 2024 roku we Wrocławiu Ciążyński, pełniąc funkcję pracownika Sieci Badawczej Łukasiewicz PORT, korzystał ze służbowego samochodu do celów prywatnych, doprowadzając instytucję do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie ponad 4,6 tys. złotych.
Prokuratura ustaliła, że polityk, używając służbowej karty flotowej, co najmniej ośmiokrotnie zatankował auto do celów prywatnych. Kupił także płyn do spryskiwaczy.
Ciążyński nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu. Pod koniec listopada ubiegłego roku, po postawieniu zarzutów, opublikował oświadczenie na platformie X. "Będę bronić się przed oskarżeniami oraz bronić swojego dorobku zawodowego, społecznego i politycznego. Jestem bowiem niewinny, a jedyne czego się dopuściłem – za co już przeprosiłem i za co poniosłem daleko idące konsekwencje – to błędne wykorzystanie mienia pracodawcy" - napisał.
Polityk podkreślił również: "Proszę dziennikarzy o publikację mojego imienia i nazwiska oraz wizerunku w całości". Za zarzucane czyny Ciążyńskiemu grozi od roku do 10 lat pozbawienia wolności.
Afera, która zakończyła karierę w ministerstwie
Sprawa wyszła na jaw w sierpniu 2024 roku, gdy portal wp.pl ujawnił, że Ciążyński pojechał na prywatne wakacje do Słowenii służbową limuzyną i dwukrotnie zatankował pojazd, płacąc służbową kartą. Auto i karta należały do Polskiego Ośrodka Rozwoju Technologii (PORT) wchodzącego w skład Sieci Badawczej Łukasiewicz, gdzie polityk pracował przed objęciem funkcji wiceministra sprawiedliwości.
Bartłomiej Ciążyński został wiceministrem sprawiedliwości na początku lipca 2024 roku. Zaledwie miesiąc później, w drugiej połowie sierpnia, podał się do dymisji w związku z ujawnieniem afery.
Gdy sprawa wyszła na jaw, Ciążyński tłumaczył się... brakiem wiedzy o zakazie takiego postępowania. Dodawał, że środki wydane na tankowanie zwrócił na konto instytucji i przeprosił "za zaistniałą sytuację". Mimo przeprosin i zwrotu pieniędzy, prokuratura uznała, że doszło do popełnienia przestępstwa.