Fala zwolnień w polskich firmach
Sytuacja na polskim rynku pracy mocno się pogarsza. Według najnowszych danych GUS, 156 przedsiębiorstw zgłosiło zamiar zwolnienia ponad 77 tys. pracowników. Największe cięcia planowane są w sektorze publicznym, jednak także firmy prywatne szykują redukcje. Eksperci ostrzegają, że to tylko oficjalne dane, a rzeczywista skala zwolnień może być znacznie większa.
Szczegóły w tekście: Nowa fala masowych zwolnień. Do zwolnienia co najmniej 77 tysięcy pracowników, najwięcej w sektorze publicznym
Do tych alarmujących informacji odniósł się na portalu X Mateusz Morawiecki, poseł PiS.
Fala zwolnień w Polsce uderza z siłą, której wielu jeszcze nie dostrzega — ale jeśli państwo nie obudzi się na czas, to jej skutki odczują wszyscy. To już drugie prawo Tuska – gdy Donald Tusk przejmuje stery rośnie nie tylko dług publiczny, ale i bezrobocie. Rośnie stopa bezrobocia – w skali roku to 0,5 p. proc. W końcu sierpnia br. w urzędach pracy zarejestrowano już ponad 850 tys. bezrobotnych, czyli blisko 11% więcej niż w sierpniu ub. roku. Według GUS na koniec sierpnia br. 156 zakładów zgłosiło zamiar zwolnienia 77 tys. pracowników w ramach planowanych zwolnień grupowych. To nie jest pojedyncza awaria — to systemowy sygnał ostrzegawczy
– czytamy we wpisie byłego premiera.
Te firmy są najbardziej zagrożone
Polityk wskazał też, "kto jest najbardziej zagrożony:
- Sektor publiczny — duże instytucje takie jak PKP Cargo, Poczta Polska od dawna “szukają oszczędności” kosztem ludzi.
- Usługi biznesowe, IT, obsługa klienta, usługi doradcze — centra usług wspólnych, które miał przyciągać rząd planują zwolnienia tysięcy osób.
- Handel i logistyka — Makro likwiduje hale i ogłasza redukcje w różnych regionach Polski. W samym Krakowie od początku roku zgłoszono plany grupowych zwolnień dotyczące blisko 4 tysięcy osób. To już nie margines — to skala lokalnego kryzysu".
Poseł PiS ostrzegł, że jeśli nie zostanie podjęta odpowiednia interwencja, doprowadzi to do bardzo negatywnych konsekwencji dla gospodarki, takich jak:
- "Presja na lokalne rynki pracy: dotychczasowe regionalne centra mogą powtórzyć historię Łodzi po upadku monokultury przemysłowej .
- Zamrożenie konsumpcji — ci, którzy tracą pracę, ograniczą wydatki, co uderzy w kolejne branże.
- Pogłębienie nierówności — ci, którzy mają zapas, przetrwają, a pozostali zostaną w epickim kryzysie zatrudnienia.
- Kryzys zaufania — jeśli państwo nie interweniuje, obywatele stracą wiarę, że to rząd działa dla nich, a nie wbrew nim"
Widać wyraźnie, że obecny rząd nie ma spójnej strategii na trudniejsze czasy. Zamiast aktywnej polityki gospodarczej i przewidywania trendów, obserwujemy gaszenie pożarów — często dopiero wtedy, gdy ogień już strawił znaczną część rynku pracy. To brak odpowiedzialności za przyszłość polskich rodzin i firm
– oznajmił Morawiecki.
W jego opinii "państwo nie może być biernym komentatorem wydarzeń — musi być ich uczestnikiem i organizatorem".
Jeśli dziś zabraknie odwagi i wizji, jutro będziemy płacić cenę w postaci trwałego bezrobocia i osłabienia konkurencyjności całej gospodarki. Nie zgadzam się na stawianie obywateli pod ścianą — gdy państwo Tuska zawodzi w roli gwaranta stabilności społecznej, my przedstawiamy kolejne gospodarcze propozycje programowe. To czas na ekspresowe działanie, nie na kolejne symboliczne gesty!
– podsumował.
🟥 Fala zwolnień w Polsce uderza z siłą, której wielu jeszcze nie dostrzega — ale jeśli państwo nie obudzi się na czas, to jej skutki odczują wszyscy. Zapraszam na analizę⤵️
— Mateusz Morawiecki (@MorawieckiM) October 10, 2025
🟥 To już drugie prawo Tuska – gdy @donaldtusk przejmuje stery rośnie nie tylko dług publiczny, ale i… pic.twitter.com/TGJdKSjeEw