W szkołach w różnych częściach kraju dla uczniów organizowane są tzw. lekcje obywatelskie z marszałkiem Szymonem Hołownią, na których lider Polski 2050 wyszydza swoich oponentów politycznych, krytykuje ich pomysły i wcześniejsze decyzje, a także straszy młodzież partiami prawicowymi oraz manipuluje informacjami. Dzieje się to przy aprobacie środowisk nauczycielskich - pisze w dzisiejszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie" Jan Przemyłski.
Spotkania marszałka Sejmu z młodzieżą poświęcone są tematyce m.in. parlamentaryzmu, demokracji, konstytucji i praw obywatelskich – w ten sposób na stronach sejmowych zdefiniowane są tzw. lekcje obywatelskie prowadzone przez Szymona Hołownię w szkołach z różnych części kraju.
Dotychczas odbyły się cztery spotkania z cyklu, a pierwsze już 10. dnia po wyborze lidera Polski 2050 na funkcję marszałka.
Na start swojego tournée Hołownia wybrał rodzinny Białystok, gdzie w liceum, do którego niegdyś uczęszczał, został przywitany prawie jak gwiazda rocka.
Uczniowie z nauczycielami przygotowali szpaler i bili gościowi brawo. Ten z kolei dumnie maszerował środkiem. Podczas rozmów pozwolił sobie na ocenę poprzednich kadencji parlamentu. – Przez ostatnie lata rola Sejmu drastycznie zmalała. Teraz trzeba podnieść jego znaczenie i przywrócić powagę – przekonywał.
Jako drugi na trasie Hołownia odwiedził Kraków, gdzie wygłosił słynną już tezę o tym, że prawa wyborcze powinny przysługiwać od 16. roku życia. – Społeczeństwo się starzeje. Wszyscy mówią, że młodzież to przyszłość, a głównie to starsi głosują. To my, starsi, układamy życie wam, młodym, którzy będziecie dźwigali skutki naszych decyzji – mówił marszałek.
Ponadto opowiadał uczniom, jak drwił sobie z posłów PiS na sali plenarnej, na co słuchacze reagowali śmiechem. Jednocześnie marszałek swoje zachowanie tłumaczył tym, że posłowie w Sejmie powinni się do siebie uśmiechać. Przekonywał również, że w niektórych kwestiach poprzednia władza, ale nie tylko jedna ekipa, tkwiła „w takim komunistycznym jeszcze myśleniu ducha”. W trakcie swojego wystąpienia Hołownia rozdawał również autografy.
Na trzecią lekcję obywatelską marszałek Sejmu udał się do jednego z warszawskich liceów, a było to w czasie, gdy do stolicy przybywały tysiące osób na Marsz Wolnych Polaków 11 stycznia 2024 r.
Podczas tego wykładu „druga osoba w państwie” postanowiła tłumaczyć młodym ludziom, na czym polega kryzys migracyjny. Wywód zaczął od tego, że pamięta swój blok w Białymstoku, gdzie były „praktycznie same samotne w cudzysłowie matki z dziećmi, bo większość ojców wyjechała, uciekła do Niemiec, wyjechała do Stanów”, aby zarobić na rodzinę.
– Zawsze najpierw jest tak też, że jedzie mężczyzna, bo nie będzie się kobiety z dziećmi wypychało na pierwszy front – mówił Hołownia do młodych ludzi.
Po raz kolejny również opowiadał o oponentach politycznych i o tym, co rzekomo szykują na kolejnych posiedzeniach Sejmu. – Wiecie… Dzisiaj czytam w mediach, co nam szykują na przyszły Sejm. Jakie tam będą historie... Będą nas, w sensie – prowadzących obrady, zagłuszać śpiewaniem hymnu, że będzie blokowanie mównicy, że będą tam różne inne figury itd. Dobrze, że mówią, bo się na to przygotowujemy – przekonywał Szymon Hołownia.
Dalej zachęcał uczniów do tego, że jeśli nie chcą mieć ustnych matur, to niech tego typu postulaty zgłaszają do „Baśki Nowackiej” lub „którejś z dwóch pań wiceminister od nas z partii” i wówczas rozpocznie się nad tym zagadnieniem dyskusja.
Jednak chyba najwięcej wątpliwości może budzić jego ocena sytuacji politycznej z Europy Zachodniej, gdzie rośnie poparcie dla partii prawicowych.
– Zobaczcie, ile jest niebezpieczeństw dzisiaj i jak ludziom się znudził pokój w Europie. A u nas dzieje się coś takiego, że 74 proc. idzie na wybory w drugim kierunku. Nie w kierunku ostro, ostro, ostro w prawo, tylko zakorzeniło się w centrum, jakiekolwiek to centrum ma odnogi. To jest centrum, czyli bezpieczna sytuacja i my nie możemy jej schrzanić – powiedział Hołownia.
Chwilę później zasugerował, że jeśli Donald Trump zostanie prezydentem, to może… chcieć wyprowadzać Stany Zjednoczone z NATO.
Ostatnia lekcja obywatelska została zorganizowana w Ciechanowie w piątek 23 lutego. Tutaj marszałek postanowił sobie na większą śmiałość i krytykował nie tylko PiS, lecz nawet Platformę Obywatelską za aferę hejterską.
– Donald, 300 tysięcy? Masz prawo mówić do mnie „Najdroższy” – powiedział marszałek, na co zebrani wybuchli śmiechem i zaczęli bić brawo.
Chwilę później mówił, że on, Donald Tusk, Władysław Kosiniak-Kamysz oraz Włodzimierz Czarzasty zgadzają się co do tego, że nie ma miejsca na hejt w debacie publicznej.
W dalszej części swojego wystąpienia poruszył temat próby wejścia do Sejmu posłów Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika, pytając, czy uczniowie to widzieli.
– Jak oglądałem filmy, to najbardziej współczułem Mariuszowi Kamińskiemu. Macierewicz wziął go jak taki tobołek i próbował nim wejść na wszystkie możliwe sposoby do Sejmu. Z lewa, z prawa. Kręcił tym Mariuszem w tę i w tamtą – mówił, na co słuchacze reagowali rechotem.
Dodał też, że trzeba założyć w Sejmie zespół walki wręcz, a poseł Macierewicz powinien być tam „trenerem”.
Ponadto Hołownia krytykował też poprzednią ekipę rządzącą za sposób zamówień uzbrojenia i podkreślił: „My nie jesteśmy tak głupi jak ekipa Macierewicza z caracalami”.
Jednak najwięcej kontrowersji wywołał wywód marszałka na temat CPK. – Ja jestem sceptyczny. Ale jeżeli się będzie opłacało i będzie sens, jedźmy z tym i róbmy. (…) Natomiast, no okej, dobra, a kto będzie z tego latał, jeżeli po pandemii wyszliśmy z takim kryzysem branży lotniczej, ona się teraz odradza. To będzie naprawdę tak, że ktoś w Australii budzi się z taką myślą: „Poleciałbym dziś do Baranowa, noooo”? Że mamy w Korei Południowej, już ludzie gotowi mówią: „Chcemy pod Łódź polecieć, to zawsze było nasze marzenie. Przesiąść się i polecieć dalej” – kpił Hołownia.
Jego argumenty zostały zrównane z ziemią w internecie przez specjalistów od lotnictwa. Internauci zaczęli również zwracać uwagę, że wystąpienia pana marszałka można odebrać jako agitację polityczną, tym bardziej że trwa już kampania do wyborów samorządowych.
Przypomnijmy, że zgodnie z regulacją art. 108 par. 2 Kodeksu wyborczego zabroniona jest agitacja wyborcza na terenie szkół wobec uczniów. Ten sam artykuł wyszczególnia również, co nie jest agitacją, i do tego zbioru zalicza się wyłącznie zajęcia mające na celu „upowszechnianie wśród uczniów wiedzy o prawach i obowiązkach obywateli, znaczeniu wyborów w funkcjonowaniu demokratycznego państwa prawnego oraz zasadach organizacji wyborów”.
Cały artykuł w dzisiejszym wydaniu "Gazety Polskiej Codziennie".