Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

Rosja i kamienie na chińskiej planszy. Matyszkowicz o sojuszu Pekinu i Moskwy

Zachód z niepokojem patrzy na rosyjsko-chińską współpracę, widząc w niej sojusz dwóch autorytarnych reżimów, skierowany przeciwko światu liberalnemu. Z naszej perspektywy najbardziej niepokojący jest fakt, że Chiny realnie podtrzymują rosyjską gospodarkę i przemysł wojenny, umożliwiając Moskwie dalszą wojnę przeciw Ukrainie. W analizach zachodnich pojawia się stały motyw: relacje chińsko-rosyjskie są asymetryczne, a Rosja staje się słabszym partnerem, gospodarczo i technologicznie zależnym od Pekinu - pisze Mateusz Matyszkowicz w "Gazecie Polskiej".

Ale można spojrzeć na tę relację w sposób jeszcze bardziej radykalny – jako na sytuację, w której Rosja nie realizuje już własnego interesu strategicznego, lecz powoli wślizguje się w rolę narzędzia chińskiej gry. Nie „sojusznika”, lecz funkcji w szerszej strategii działań Pekinu. Jeśli słowo „agent” brzmiałoby zbyt sensacyjnie, to tylko dlatego, że na Zachodzie brakuje nam odpowiedniej metafory: w języku chińskiej strategii jest to po prostu kamień, który w odpowiednim miejscu kładzie się na planszy, by zamknąć przestrzeń przeciwnika.

A żeby dobrze zrozumieć, co właściwie znaczy „być kamieniem na chińskiej planszy”, trzeba wczuć się w chińskie kategorie myślenia.

Na Zachodzie gramy w szachy i uważamy, że to właśnie ta gra jest synonimem strategicznego myślenia. Uderzenie w centrum, niszczenie figur przeciwnika, szybkie rozpoznanie silnego i słabego punktu – to znajduje echo w filozofii wojny Clausewitza. Strategia, która zakłada, że wojna jest liniowym starciem dwóch woli politycznych i że wygrywa się przez złamanie tej drugiej.

W Chinach jest odwrotnie. Tam nikt z poważnych strategów nie myśli w kategoriach frontalnego przełamania. „Siła” nie jest wartością absolutną, lecz relacją dynamiczną. Stąd ich archetypiczną grą strategiczną nie są szachy, ale weiqi (na Zachodzie znane jako go).

W weiqi nie liczy się zbijanie pionów. Liczy się przestrzeń – jej zdobywanie, odcinanie, zamykanie, rozciąganie, modulowanie. Celem nie jest zniszczenie przeciwnika, lecz powolne ograniczenie jego możliwości, aż do utraty przez niego „qi”, oddechu, zdolności do operowania na planszy. To właśnie miał na myśli David Lai w znakomitej książce „Learning from the Stones”, czyli ucząc się od kamieni, pisząc, że Chiny „myślą planszą, nie figurą”. Tak jak Clausewitz ma swój odpowiednik w zachodnim sposobie myślenia, tak weiqi jest myśleniem Sun Tzu: najskuteczniejsza wojna to ta, której nie trzeba toczyć.

Na Zachodzie gramy figurami, w Chinach gra się całą przestrzenią. Jak Chiny zatem zagrały przestrzenią i gdzie umieściły Rosję jako kamień?

Zacznijmy od fuseki, czyli początkowego etapu gry w weiqi: fazy, w której nie chodzi o zdobywanie punktów, lecz o rozłożenie pierwszych kamieni, tak by w przyszłości móc rozwinąć dominującą pozycję. Fuseki to nie atak – to fundament sytuacji strategicznej, rozmieszczenie sił w narożnikach i na brzegach, która z czasem rozwija się na centrum planszy.

Fuseki w relacjach chińsko-rosyjskich zaczyna się w 1991 roku

Rozpad Związku Sowieckiego stworzył dla Pekinu coś, co w chińskich kategoriach można by nazwać „pustą planszą”. Azja Środkowa przestała być nadzorowana przez imperium, Rosja stała się państwem w kryzysie, a Stany Zjednoczone były skupione na Europie i Bliskim Wschodzie. 

Chiny, zgodnie z zasadą ze „Sztuki wojny”, że największą przewagę osiąga się poprzez działania, „których przeciwnik nie dostrzega”, rozpoczęły cichą dyplomatyczną ofensywę, zawierając z Rosją pierwsze kontrakty surowcowe w latach 1992–1995, kiedy same były izolowane po masakrze na placu Tiananmen. W 1996 roku stworzyły szanghajską piątkę (Chiny, Rosja, Kirgistan, Tadżykistan, Kazachstan) – format, który Zachód uznał za marginalny, ale dla Chin był otwarciem gry o środkową Azję, aż wreszcie w roku 2001 zawarto traktat o partnerstwie strategicznym z Rosją. 

Z zachodniej perspektywy był to etap nudnej „normalizacji”. Dla Chin była to natomiast kluczowa część fuseki. Bo w weiqi pierwsze kroki nie służą natychmiastowemu zyskowi, lecz stworzeniu architektury przyszłego potencjału („shi”). Fuseki tworzy ramę całej gry – jeśli rozmieścisz się właściwie, późniejsze ruchy będą wymuszone przez samą strukturę planszy.

Geometria pola sprzyja Pekinowi

Po Krymie Chinom samo się układa. To dokładnie ten moment, w którym zaczyna działać shi – sytuacyjny potencjał, konstelacja korzystnych napięć. Shi nie jest siłą w sensie zachodnim; to raczej układ pola, który skłania zdarzenia do określonego biegu. W 2014 roku Rosja, pragnąca powrotu imperialnej chwały, dokonuje aneksji Krymu. W logice Moskwy jest to ruch z kategorii frontalnego uderzenia – dalej w stronę Europy, wciąż w tym samym kierunku, w którym od dwóch dekad próbowała odbudować swój wpływ.

Ale konsekwencje geopolityczne są dla niej zabójcze, choć jeszcze niewidoczne: międzynarodowa izolacja zaczyna wpychać Rosję w objęcia jedynego dużego partnera, który wciąż chce z nią robić interesy.

I w tym miejscu działa shi – Chiny nic nie robią, a sytuacja sama pracuje dla nich. Dla Pekinu to podręcznikowy przykład tego, co Sun Tzu nazywa „wygraniem wojny bez bitwy”. Rosja już w 2014 roku przyjmuje rolę państwa zależnego od chińskich kredytów, inwestycji, technologii i – przede wszystkim – od eksportu surowców, które musi sprzedawać z coraz większym rabatem. Wtedy zawierane są wieloletnie umowy energetyczne, transgraniczne projekty infrastrukturalne, a Pekin po raz pierwszy zaczyna negocjować z pozycji absolutnie dominującej. W weiqi jest na to termin: związanie ręki.

Nie chodzi o zniszczenie przeciwnika, lecz o zawężenie jego możliwości, aż pozostaną mu tylko ruchy korzystne dla gracza dominującego. Geometria pola sprzyja Pekinowi. Wytrawny gracz w weiqi od razu widzi, kto kontroluje sytuację: ten, kto ma więcej przestrzeni, nie ten, kto robi bardziej spektakularne ruchy.

I co najważniejsze: Rosja na tym etapie nie potrafi tego odczytać. Brnie dalej. Dokonuje pełnoskalowej agresji na Ukrainę.

Rosja – peryferyjny kamień

W przeciwieństwie do Chin, które prowadzą rozgrywkę na pełnej planszy, Rosja stosuje strategię prymitywnie jednowymiarową – to marsz do przodu, obsesyjny ruch w stronę fetyszyzowanej przez samą Rosję Europy Zachodniej. Zachód to jej wróg, a zarazem mokry sen ubogiego krewnego z prowincji. Kilometr za kilometrem. W zachodniej metaforyce mogłoby to wyglądać jak ambitne posunięcie; w chińskiej logice jest to samobójstwo strategiczne. Gracz, który idzie tylko w jednym kierunku, traci całą resztę planszy, nie widząc, że jego własne terytorium staje się coraz bardziej odsłonięte i zależne.

W tym momencie Rosja przestaje być dla Chin partnerem, a staje się peryferyjnym kamieniem – elementem układu sił położonym na obrzeżu planszy, który ma jedno zadanie: wiązać uwagę i zasoby przeciwnika, tak by Pekin mógł swobodnie rozkładać kolejne piony na globalnej planszy. W logice weiqi takie peryferium nie jest samodzielnym graczem; to narzędzie kontroli przestrzeni, wykorzystywane do odciągania zachodnich sił w jednym kierunku, podczas gdy właściwa gra toczy się gdzie indziej.

Dla Chin sytuacja układa się idealnie: Rosja, coraz słabsza strukturalnie, ale jednocześnie owładnięta własnym fantazmatem imperialnego powrotu, sama kontynuuje ruchy, które pogłębiają jej zależność od Pekinu. Chiny pozostają chłodne, zdystansowane, kalkulujące; Rosja – przeciwnie, działa w logice obsesji, szarżuje w jednym kierunku, nie zauważając, że każdy jej ruch tylko wzmacnia chiński układ.

Dla Polski to układ śmiertelnie niebezpieczny: Rosja, choć globalnie coraz bardziej marginalna i funkcjonalnie podporządkowana chińskiej strategii, pozostaje aktywnym zagrożeniem w naszym bezpośrednim otoczeniu. Wewnętrzne szaleństwo jej zachodniej ekspansji – tak korzystne dla Pekinu – czyni nas krajem przyfrontowym, podczas gdy Chiny z zimną krwią obserwują, jak Rosja rozprasza siły Zachodu, biorąc na siebie koszty konfrontacji, których Pekin nie musi ponosić.

Rosja gra wojnę – Chiny grają planszę. Dla nas kluczowe jest, by ta gra nie zakończyła się po myśli Pekinu. Może się to zdarzyć tylko w dwóch wypadkach: gdy chińska kroplówka okaże się zbyt słaba, by podtrzymać rosyjski wysiłek wojenny, albo gdy Stany Zjednoczone wciągną Chiny w tak intensywną rywalizację ekonomiczną lub na Pacyfiku, że Pekin straci z oczu europejski fragment planszy, pozwalając Rosji opaść z sił na naszych oczach.

Źródło: Gazeta Polska

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane