Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego uznała, że referendum 15 października była ważne, a wniesione protesty nie wpłynęły na ostateczne rozstrzygnięcie. Prof. Anna Łabno, komentując uchwałę SN, przypomina że członkowie komisji wyborczych nie są uprawnieni do zadawania pytań o wydanie kart referendalnych. Zdaniem wykładowczyni Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, w ten sposób komisja wyborcza sugeruje odpowiedź wyborcy, wpływa na wolność jednostki i narusza prawo do samodzielnego podejmowania decyzji. - Takich pytań członek komisji nie powinien zadawać - mówi w rozmowie z niezalezna.pl prof. Łabno.
- Członkowie komisji wyborczych, zadając pytanie "Czy życzy Pan/i sobie dodatkowej karty", naruszają wolność jednostki do samodzielnego podejmowania decyzji. Co wcale nie musi oznaczać, że z uwagi na skalę takich działań można orzec nieważność referendum - wyjaśnia prof. Anna Łabno złożoność problemu w sprawie uznania, czy referendum - a analogicznie także wybory - są ważne.
Jak wyjaśnia konstytucjonalistka, Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego ustala naruszenia procesu wyborczego. Natomiast samo pojawienie się ich nie musi mieć wpływu na ważność referendum, jeśli skala nie była odpowiednio wielka. - Musielibyśmy mieć do czynienia z odpowiednią skalą tych naruszeń, żeby można było mówić, że w obwodzie lub obwodach głosowania doszło do tak wielu przestępstw przeciw referendum, że wynik byłby inny byłyby inny, gdyby one nie wystąpiły - mówi prof. Łabno.
Jej zdaniem, należy przyjąć stanowisko Sądu Najwyższego, który rozpatrzył ustalił i wydał werdykt.
- Do uchwały Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego są trzy głosy odrębne. Zapoznałam się ze zdaniem odrębnym sędziego Pawła Czubika i podzielam jego stanowisko. Komisja wyborcza nie ma prawa zadawać wspomnianych pytań zadawać, jeżeli to robi to narusza wolność jednostki gwarantowaną przez przepisy prawa wyborczego i referendalnego
Pytana przez portal niezalezna.pl o wprowadzenie zmian w kodeksie wyborczym, bezpośrednio zakazujących tego typu praktyk w komisjach, prof. Łabno odparła, że być może należałoby wprost wprowadzić zakazy, jeżeli komisje wyborcze nie rozumieją, że pewne rzeczy są niedopuszczalne. -To jest rzecz do dyskusji i trudno dzisiaj na gorąco jeden albo drugi pogląd uznać za jedyny właściwy. Trzeba być ostrożnym i to przemyśleć, biorąc przy okazji kwestię atmosfery, w której to referendum się odbywało – wskazuje prof. Łabno.
Sama atmosfera wokół referendum była dodatkowym element, który mógł potęgować negatywne odczucia u osób, które udały się na referendum. - Atmosfera wokół referendum była tego rodzaju, że zadanie takiego pytania jeszcze potęgowało efekt wpływania na wyborcę. Niemniej, to nie oznacza, że liczba naruszeń była tak duża, by mogła wpłynąć na wynik referendum – podkreśla konstytucjonalistka.
Referendum 15 października miało frekwencję 40,91 proc. - do urn, by odpowiedzieć na cztery postawione pytania, udało się ponad 12 mln uprawnionych Polaków. Żeby referendum było wiążące, frekwencja musi przekroczyć 50 proc.