Tuż przed pierwszą turą wyborów nad kampanią wyborczą blednącego w oczach wiceprzewodniczącego Platformy Obywatelskiej, Rafała Trzaskowskiego, zaciążyły dwie duże sprawy. Pierwsza to głośna historia skandalicznej, nielegalnej kampanii oczerniającej Karola Nawrockiego i Sławomira Mentzena, za którą – wedle ustaleń mediów – stoi liberalno-lewicowa Akcja Demokracja i w sprawę której wprowadzała opinię publiczną Naukowa i Akademicka Sieć Komputerowa – państwowa instytucja, która powinna walczyć z dezinformacją, a nie kryć tych, którzy ją szerzą.
„Cała trybuna klaunów”
Druga kwestia pokazała, że za Platformą Obywatelską, szczególnie w Warszawie, wciąż wlecze się długi cień antyspołecznej reprywatyzacji.
Gwałtowny opór środowiska lokatorskiego, eksplozja wściekłości, gdy okazało się, że miasto pozbywa się resztek zasobu komunalnego, czyli kamienicy komunalnej na Marszałkowskiej 66, doprowadziło do zwołania nadzwyczajnej sesji rady miasta w tej sprawie.
Co stało się dalej? Relacje działaczy lokatorskich pokazują skalę hucpy, jakiej dopuścili się platformersi: miejsca mieszkańców zajęli działacze PO, burmistrzowie i urzędnicy niższego szczebla, w tym burmistrz Targówka z jego zastępczynią i zastępca burmistrza Pragi Południe, wołający: „Zerwać sesję! Zerwać sesję! TAK dla prywatyzacji!”. I sesję zerwano. A kogo nie wpuściła na salę policja z ochroniarzami, siłą pacyfikując protestujących przeciw reprywatyzacyjnym „wałkom”? Zgadli Państwo! Pomysłodawców nadzwyczajnej sesji. Do myślenia daje komentarz Antka Wiesztorta z jego facebookowego profilu: „Patrzyłem poprzez karki mundurowych na tę trybunę wypełnioną krawaciarzami podnieconymi swoją misją »po godzinach«. Cała trybuna klaunów. Nic się w tej partii nie zmieniło w ciągu tych 13 lat. To jest ten sam beton. Ten sam kurs na prywatyzację. Te same kłamstwa. To samo plucie na zwykłych ludzi. Czasem nie zdarza się większe zło w Warszawie niż Platforma Obywatelska”. Konstytucja i demokracja? Gorzki żart.
Podobne emocje wywołała głośna sprawa trzyosobowej rodziny z sześcioletnim dzieckiem, eksmitowanej z 35-metrowego, dwupokojowego mieszkania na ul. Zakroczymskiej. Powód? „Przekroczenie limitu dochodowego w wysokości dwustu siedemdziesięciu złotych na całą rodzinę” – relacjonował ojciec małego chłopca. Nie dziwi bezduszność i formalizm prawa wobec słabszych i ubogich w mieście, które płaciło milionowe odszkodowania fałszywym spadkobiercom reprywatyzowanych kamienic, przymykało oko na kuratorów liczących sobie grubo ponad sto lat właścicieli i spadkobierców intratnych lokalizacji, wyprzedaż nieruchomości za kilka złotych. Taka jest Polska Platformy Obywatelskiej. Jej uśmiech jest uśmiechem najniebezpieczniejszego drapieżnika, na chwilę przed atakiem na kolejną ofiarę.
Antyspołeczna polityka Warszawy
Drugie dno antypolityki mieszkaniowej miasta stołecznego dobrze odmalował Jan Śpiewak w rozmowie z portalem Niezależna.pl: „Chodzi o to, żeby interes dewelopersko-rentierski mógł się dalej kręcić, żeby ludzi zmuszać do wynajmu mieszkań po horrendalnych cenach od rentierów albo żeby musieli kupować te horrendalnie drogie mieszkania i gnieździli się w małych klitkach w patodeweloperce. Chodzi po prostu o to, żeby deweloper mógł zarobić”. Nikogo przytomnego nie dziwi, że jeśli chodzi o posiadane nieruchomości przez mniej lub bardziej znanych przedstawicieli klasy politycznej, w Polsce w czołówce są ludzie formacji liberalno-postkomunistycznych. I to na nich największe pieniądze z zasady daje branża deweloperska. Aż chce się zacytować Stefana Kisielewskiego: „Dlaczego? – zgadnij, Koteczku”.
Trzeba wiedzieć to wszystko, by zrozumieć, że człowiekiem tego układu jest Rafał Trzaskowski. Możemy zastanawiać się, czy jest uśmiechniętym słupem szykowanym do roli długopisu Tuska, czy typowym liberalnym inteligentem, tworem staro-nowych elit po lekko lewackim liftingu.
W świetle tego, co wciąż wyprawia się w sprawach mieszkalnictwa w Warszawie, budzi wyłącznie śmiech, że taką postać lansuje ile może „Krytyka Polityczna”. W tym układzie nic już jednak nie dziwi – doskonale pokazała to historia z Akcją Demokracja. Najistotniejsze jest co innego: dzisiaj Warszawa, jutro cała Polska – jeśli Rafał Trzaskowski w drugiej, czerwcowej turze wygra wybory prezydenckie.
Platformerski układ to nie jest żadna abstrakcja: to cały system, oparty na zdeterminowanych, wciąż żądających dla siebie ludziach, koteriach, środowiskach. Im lepiej finansowo i politycznie dla nich – tym gorzej dla tych, których traktują jak plebs, zasługujący jedynie na eksploatację i przedmiotowe traktowanie. Jeśli Rafał Trzaskowski w kampanii wyborczej zdecydował się na zgodę na sprzedaż kamienicy komunalnej, jeśli miasto wcześniej wyrzuciło stamtąd rzeszę lokatorów pod pretekstem remontu nieruchomości, jeśli można ścigać i wyrzucać z mieszkań zwykłych ludzi z małym dzieckiem, bo uczciwie pracują i zgłaszają dochody – to w skali kraju można jeszcze więcej. Wystarczy tylko mieć swojego człowieka w pałacu prezydenckim.
Pokażą, co potrafią
Trzaskowski nie jest marzeniem szczerych demokratów, którzy „wierzą w przyzwoitość”, jest mokrym snem tych, którym marzy się – jak Polska długa i szeroka – mocna dogrywka z reprywatyzacji, mocna dogrywka z terapii szokowej. A to oznacza jeśli nie biedę, to utratę dotychczasowego, z trudem budowanego przez lata, względnego dobrobytu przez miliony zwykłych ludzi. Da się to zrobić z odpowiednim człowiekiem w Belwederze, który przez długie lata blisko współpracował z byłą prezydent stolicy, Hanną Gronkiewicz-Waltz. Grube ryby i zwinne rybki III sektora, społeczni wrażliwcy z reportersko-pisarskiego środowiska, zatroskane autorytety – chętnie gardłowali w czasach PiS na każdy, najdrobniejszy przejaw niesprawiedliwości i ludzkiej krzywdy. Teraz, gdy zapchano im oczy i usta synekurami i grantami albo gdy wolą milczeć, bo cholernie się boją środowiskowej presji, ostracyzmu, niechęci pałkarzy Tuska – odwracają głowy od jawnie antyspołecznych działań władzy. I wolą nie łączyć nawet gigantycznych kropek.
Udają, że nie widzą, co się w Polsce szykuje wraz z zapowiedzią odmrożenia cen energii, pełzającą, a wkrótce zapewne jawną prywatyzacją ochrony zdrowia, nakładaniem kolejnych danin na mniej zamożnych. Trzaskowski doskonale rozumie, czyje interesy będzie reprezentował. I najpewniej z całego serca chciałby to robić, sądząc po Warszawie pod jego rządami. To miasto, które nie buduje tanich mieszkań na wynajem, przeciwnie – pozbywa się takich „kłopotów” z głowy wraz ze zbędnymi ludźmi, za to stawia najdziwniejsze „instalacje wypoczynkowe” w pełnych smogu i hałasu miejskich arteriach, daje kasę na ultralewackie poczynania (walcząca z „reprą” lewica społeczna jest oczywiście na cenzurowanym), no i nagradza hojnie różne typy i typiary „walczących o demokrację”, czyli władzę neoliberalnych przekręciarzy.
Być może są jeszcze w Polsce ludzie, którzy szczerze wierzą w miłego, uśmiechniętego Rafała. Ale niech pomyślą o tym, co już aż nadto widać, gdy z twarzy ścieka mu makijaż. I co musi budzić lęk ludzi, którzy nie chcą stać się ofiarami węszących nowe łupy proplatformerskich elit.
Poniedziałek o 7:08 #GośćPoranka #RadioRepublika – @R_A_Ziemkiewicz!
— Radio Republika (@radio_republika) May 25, 2025
Pisarz, publicysta, komentator @RepublikaTV i @DoRzeczy_pl.
Marsze, rozmowy, spotkania i ostatnia prosta przed II turą!
Nie przegap!
Włącz https://t.co/m0IifI5bBZ 📻🗳️🗨️🇵🇱#Polityka #Wybory2025 pic.twitter.com/fIvQ3YU5aV