Ukraińcy od wielu miesięcy znajdowali się pod przemożną presją rosyjskiego walca. Moskwa, nie patrząc na nic, wysyłała na front setki tysięcy żołnierzy, którzy ginęli albo wracali ranni. Ogromne straty w sprzęcie rekompensowała masowym dostosowywaniem poradzieckiego złomu. Ukraińcy dostawali od Zachodu lepsze uzbrojenie, ale nie byli w stanie wyrównać różnicy ilościowej. O wojnie rozstrzygnąć więc musiało wykrwawienie ludzkie i gospodarcze. W ostatnich miesiącach jednak pomoc dla Ukrainy okazała się większa niż możliwości Rosjan. Sami Ukraińcy, przy wsparciu Zachodu, zaczęli też wytwarzać coraz lepszy sprzęt. Skutki tego właśnie obserwujemy: ofensywa wojsk Putina zupełnie się załamała. Jednocześnie w gospodarce Kremla widać silne zjawiska kryzysowe. Braki benzyny w kraju, który był największym eksporterem ropy, to symboliczna ilustracja jeszcze poważniejszych problemów. Donald Trump zamiast gadania, postanowił przydusić Rosję i widać już rezultaty. Moskwa reaguje na to agresywnymi zachowaniami wobec krajów NATO. Tylko że tak naprawdę jest bezradna. Owszem, może sprowokować większą awanturę, ale jej – o ile nie użyje broni masowego rażenia – nie wygra.
Putin będzie musiał poprosić o pokój i im dłużej będzie zwlekał, w tym gorszej znajdzie się sytuacji.
Zmiany w polskim życiu politycznym zaskoczyły chyba wszystkich obserwatorów. Koalicja rządowa weszła właśnie w fazę ostrego kryzysu i raczej szybko z niego nie wyjdzie. Jest tylko kwestią czasu, gdy dojdzie do zmiany na czele rządu. I może to nie być jedna zmiana. Wygrana Karola Nawrockiego zachwiała stabilnością tej koalicji, ale jej nie wywróciła. Rozpoczął się proces schyłkowy, jeżeli chodzi o zawłaszczanie państwa, czego dowodem było mianowanie obecnego ministra sprawiedliwości. Skuteczność zastąpiono pokazową brutalnością w zarządzaniu krajem. To jest właśnie typowe dla końca formacji. Teraz koalicja rządowa powoli traci jedność w kluczowych sprawach. Dlaczego tak się dzieje? Oczywiście przede wszystkim traci poparcie ludzi, ale do tej pory tym się nie przejmowała. Mam wrażenie, że ekipa w Warszawie, zmontowana w czasach Bidena, utraciła geopolityczny grunt pod nogami, a Waszyngton zaczął sprzątać bałagan, którego tu dwa lata temu u nas narobił. Jeżeli tak jest w rzeczywistości, zmiany jeszcze przyspieszą. Wkrótce się przekonamy.
Serdecznie polecamy wyjątkowe kalendarze na 2026 rok.
— Sklep Gazety Polskiej (@SklepGP) September 25, 2025
Sprawdź naszą ofertę » https://t.co/YSFG01yIOq#SklepGP #SklepGazetyPolskiej pic.twitter.com/zg7D9dpVTt