Na wniosek polityków polskiej, totalnej opozycji prezydium Europarlamentu złamało powszechną zasadę - podkreśliła po debacie w Strasburgu na temat Polski europoseł Prawa i Sprawiedliwości Beata Szydło. Była premier RP nie ma wątpliwości, że przeciwnicy polskiego rządu nie cofną się nawet przed wykorzystywaniem instytucji europejskich do ingerencji w wynik nadchodzących wyborów parlamentarnych.
We wtorek w Parlamencie Europejskim odbyła się debata na temat rzekomej afery wizowej w Polsce. Rozmowy w Strasburgu zostały zorganizowane na wniosek europosłów pochodzących z polskich partii opozycyjnych. Europoseł PiS Beata Szydło oceniła debatę jako "kuriozalną". - Pusta sala, zerowe zainteresowanie, ale przede wszystkim bezpardonowy, ponowny atak na Polskę europosłów, którzy zostali wybrani z Polski i powinni bronić interesów polskich - stwierdziła. Była premier RP podkreśliła, że w wtorek, na wniosek polskich polityków doszło do złamania zasady Europarlamentu.
- Rzecz jest niebywała, ponieważ jest zasada, iż na sześć tygodni przed wyborami w jakimś kraju członkowskim nie organizuje się temu krajowi poświęconych debat w Parlamencie Europejskim. Tutaj, niestety, ta zasada została przez prezydium Parlamentu złamana. Oczywiście wniosek na tę debatę złożyli europosłowie wybrani w Polsce, z totalnej opozycji, którzy próbują za wszelką cenę wykorzystać Parlament Europejski, instytucje europejskie do tego, ażeby ingerować wybory, które będą za dwa tygodnie w Polsce - zaznaczyła.
Europoseł odniosła się też do dzisiejszej debaty w mediach społecznościowych. W swoim wpisie opublikowała zdjęcie potwierdzające, że przedstawiciele Parlamentu Europejskiego nie byli zbyt zainteresowani rozmową dotyczącej rzekomej afery w Polsce. Inaczej jednak przedstawiły to media sprzyjające polskiej opozycji...
Nadzwyczajne standardy dziennikarstwa Onetu, który tekst o debacie odbywającej się przy pustej sali zilustrował zdjęciem z zupełnie innego wydarzenia i miejsca: pic.twitter.com/ST0k620g0e
— Beata Szydło (@BeataSzydlo) October 3, 2023
Warto przy tym dodać, że podobne słowa padły z mównicy, gdy głos zabrała irlandzka europoseł Lewicy Clara Daly. Oznajmiła, że "czuje się niekomfortowo" biorąc udział w tej debacie, ponieważ "mamy porozumienie, by nie wpływać na wyniki wyborów. Teraz odbywamy taką debatę na niespełna dwa tygodnie przed wyborami w tym kraju".
Zaznaczyła też, ze europosłowie spotkają się na kolejnym posiedzeniu plenarnym tuż po wyborach w Polsce i dodała: "wtedy moglibyśmy o tym mówić".
- Nadużywamy w ten sposób prawa parlamentu - podkreśliła.