Prokuratura Bodnara pozyskuje je bez zgody sądu? Nielegalne nagrania Mraza dowodami dla śledczych
"Sygnalista" Romana Giertycha i główne źródło oskarżenia w sprawie Funduszu Sprawiedliwości Tomasz Mraz nagrywał rozmowy pracowników ministerstwa, nawet po przedstawieniu mu zarzutów. Zebrane przez niego materiały są wykorzystywane przez prokuraturę mimo, iż ta do sądu nie wystąpiła o pozwolenie na kontrolę operacyjną. I choć Mraz publicznie opowiada o tym, co znajduje się na materiałach śledztwa, to nie ma w związku z tym żadnego zarzutu - informuje dzisiaj "Rzeczpospolita".
Działania Tomasza Mraza opisała w poniedziałek "Rzeczpospolita". - [...] prokuratura skrzętnie korzysta ze wszystkiego, co przyniesie. I zgadza się, by nielegalnie nagrywał rozmówców - podaje gazeta. W tekście przypomniano, że to, iż część nagrań Mraz wykonał już w trakcie współpracy ze służbami potwierdził mec. Roman Giertych.
Zaznaczono, iż podejrzany od 26 lutego o nadużycie uprawnień Mraz na przesłuchania w prokuraturze wchodził z telefonem komórkowym. Gazeta podaje, iż w trakcie jednego z nich "sygnalista" Giertych otrzymał wiadomość od Marcina Romanowskiego, która trafia... do protokołu przesłuchania. Co więcej, przesłuchujący Mraza prokurator zobowiązuje go do "przesłania mu na mail służbowy screenów mailowej konwersacji". W czasie przesłuchania Mraz odbierał telefon, a treść rozmowy została wpisana do protokołu. O czym pisał już portal Niezalezna.pl w poniższym tekście.
"Rz" podaje również, iż do akt śledztwa trafiły również pliki rozmów potajemnie nagranych przez Mraza w dniu 22 marca. Te prokuratura uznaje za "nowe pliki" o "istotnym znaczeniu dla sprawy". Pochodzą one z rozmowy z Romanowskim w prywatnym mieszkaniu posła. Udział w niej brały także dwie - obecnie aresztowane - byłe urzędniczki ministerstwa sprawiedliwości. Urządzenie, na którym nagrywał Mraz zostało przekazane do akt sprawy, a z treści nagrań - które powstały już po usłyszeniu przez sygnalistę Giertycha zarzutów - prokuratura sporządziła stenogramy. Materiały zostały włączone jako dowody do śledztwa.
Wybiórczość przy zarzutach
W tekście podkreślono, że na taką kontrolę operacyjną potrzeba jest zgodna sądu, a najpierw złożenie do niego wniosku. Prokuratura tego nie zrobiła i tłumaczy, że Mraz wykonywał je "z własnej inicjatywy". Przypomniano także, że o treści nagrań - które są materiałami śledztwa - "sygnalista" Giertycha opowiada publicznie. I choć grozi za to do dwóch lat więzienia, to Mraz za to zarzutów nie ma.
Jak przekazała gazecie prok. Anna Adamiak, jest śledztwo w tej sprawie, po doniesieniu "osób prywatnych". Zawiadomienie w tej sprawie złożyli wiceprokuratorzy krajowi Michał Ostrowski i Robert Hernand, a także obrońca jednej z aresztowanych urzędniczek Adam Gomoła. Zawiadomienie tego ostatniego (z czerwca) do Prokuratury Regionalnej, trafiło na najniższy szczebel, do Prokuratury Rejonowej w Śródmieściu. - Do dziś nie podjęto żadnej decyzji merytorycznej w tej sprawie, złożyłem skargę na bezczynność - oznajmił mec. Gomoła.
"To nie tylko lekceważenie ZPRE"
Ustalenia gazety są już szeroko komentowane. Głos w sprawie zabrał m.in. obrońca posła Romanowskiego mec. Bartosz Lewandowski. Podkreślił, że opisane prowokacja oraz rejestracja rozmów telefonicznych to kwestia, która powinna zaalarmować każdego obywatela. - To ważne dla dalszego toku postępowania, bowiem sądy w sprawach karnych bardzo poważnie podchodzą do kwestii naruszeń przepisów w tym zakresie i praktycznej niemożliwości wykorzystania dowodów pozyskanych w ten sposób przez organy ścigania - napisał.