Marszałek Sejmu Włodzimierz Czarzasty w wyemitowanym w piątek wieczorem orędziu zapowiedział, że będzie stosował „marszałkowskie weto” wobec szkodliwych projektów legislacyjnych służących populizmowi i rozregulowaniu zasad funkcjonowania państwa. Posłanka Anna Maria Żukowska przyznała wprost, że ma być to narzędzie wymierzone w projekty prezydenta Karola Nawrockiego.
Kilka dni później marszałek Sejmu został zapytany w Polsacie News o to, co miał na myśli.
- Ja znam konstytucję, znam regulamin Sejmu. Wiem, jakie są uprawnienia marszałka. Nie ma takiej instytucji, jak „weto marszałkowskie” - przyznał szczerze Czarzasty.
Dlaczego więc mówił o stosowaniu takiego "weta"?
- To jest mój protest przeciwko absolutnie rodzącemu się populizmowi naokoło - stwierdził kilka dni po kontrowersyjnym orędziu.
Jedno się jednak nie zmienia - Czarzasty pozostaje przy swoim zdaniu dotyczącym bycia wiernym koalicji rządzącej. "Jesteśmy koalicją czterech partii. Ja jestem marszałkiem wybranym przez posłanki i posłów tych czterech partii. Jestem po to, żeby wspierać tę koalicję, wspierać ten rząd, dlatego że współtworzy Lewica ten rząd" - powiedział.
W związku z tym nie będę wykonywał żadnych ruchów, które będą dawały elementy rozmemłania, rozedrgania, tego typu sytuacji, bo taki nie jestem
– stwierdził. Przykład był już w tym wywiadzie - Czarzasty sugerował bowiem, że już za czasów Hołowni była "zamrażarka", lecz nie chciał krytykować swojego poprzednika.