Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Kłamstwo Tuska o Lechu Kaczyńskim. Popychadło Moskwy ściga rosyjskie wpływy

„Z panem Putinem spotykałem się równie często jak Lech Kaczyński! Jak Lech Kaczyński! Proszę milczeć!” – to oczywiste kłamstwo wykrzyczane z mównicy sejmowej przez Donalda Tuska pojawiło się w szczególnym momencie. Jak ujawnił brytyjski dziennik „Daily Mail”, rosyjskie służby werbują terrorystów wśród europejskiej skrajnej, prorosyjskiej prawicy. Mają oni dokonywać ataków na terenie państw NATO. Po serii niewyjaśnionych pożarów w Polsce, zamachowiec zaatakował premiera Słowacji. Był on członkiem organizacji Slovenskí Branci, której lider Peter Švrček szkolił się w rosyjskiej jednostce Specnazu. Czy próba udowodnienia przez komisję śledczą, że oskarżany dotąd o rusofobię PiS to też część agentury Rosji, jest częścią większej operacji, w której Tusk jest znowu narzędziem Moskwy i Berlina?

Władimir Putin i Donald Tusk rozmawiają na sopockim molo
Władimir Putin i Donald Tusk rozmawiają na sopockim molo
niezalezna.pl - archive.government.ru

Gdy w 2007 roku Platforma wygrała wybory, a Donald Tusk zastąpił w fotelu premiera Jarosława Kaczyńskiego, rosyjskie media były w euforii. „Tusk eliminuje przeszkody po rusofobie Kaczyńskim” – taki był tytuł depeszy na portalu Wirtualna Polska 9 lutego 2008 roku, która cytowała szeroko prokremlowskich dziennikarzy. „Moskwa i Warszawa jednały się na Kremlu. Tusk zajął się eliminacją przeszkód po rusofobie Kaczyńskim” – pisała tryumfalnie „Komsomolskaja Prawda”, relacjonując piątkową wizytę Tuska w rosyjskiej stolicy. „Rosja i Polska wychodzą z chłodu – wtórował jej „Kommiersant”. „Nasz człowiek w Warszawie” – tak zatytułował informację o wizycie rosyjski portal internetowy Gazeta.ru.

Jarosław Kaczyński jako... człowiek Moskwy w Warszawie

Jeśli by potraktować obecne przemówienie Tuska poważnie, to media rosyjskie musiały być niedoinformowane. Powinny nie wiwatować na cześć Tuska, lecz pogrążyć się w żałobie, bo w Polsce premierem przestał być człowiek Rosji w Warszawie, czyli… Jarosław Kaczyński.

Teoria o związkach PiS z Rosją była dotąd domeną Tomasza Piątka, dziennikarza, którego brednie wprawdzie drukowała „Gazeta Wyborcza”, a skłonni byli wierzyć w nie najbardziej sfanatyzowani zwolennicy KOD, niemniej nikt myślący, także po stronie obecnej władzy, nie traktował jej poważnie.

Tymczasem w swoim sejmowym przemówieniu Tusk chwilami przebijał Piątka, gdy chodzi o wygadywane przez niego bzdury. „Mamy do czynienia z rządami partii politycznej, która od wielu lat działa w Polsce pod wpływem rosyjskich interesów i rosyjskich wpływów” – twierdził. Od ilu lat konkretnie?

Jak można się było domyślić z wypowiedzi Tuska, od… 35 lat, bo wtedy Jarosław Kaczyński, jako członek władz NSZZ Solidarność, prowadził rozmowy z pierwszym sekretarzem ambasady ZSRS na temat ewentualnej wizyty Lecha Wałęsy w Moskwie. Informacji tej nie ujawnił ani Tusk, ani Piątek, tylko sam Jarosław Kaczyński w swojej książce. Groteskowo wyglądała niedawna konferencja prasowa po spotkaniu Kaczyńskiego z głodującymi w Sejmie rolnikami. Ku zdziwieniu rolników pierwsze pytanie „od czapy” zadane na niej dotyczyło nie rolnictwa, lecz wielokrotnie opisywanych spotkań sprzed 35 lat.

„By nikt piachu w tryby nie sypał”

Kłamstwo dotyczące prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zamordowanego przez Rosjan, ma tę słabość, że jest oczywiste i łatwe do zdemaskowania.

Lider PO od czasu objęcia funkcji premiera do kwietnia 2010 roku (przez blisko 2,5 roku) odbył co najmniej cztery bilateralne spotkania z Putinem – w 2008 roku w Rosji, w 2009 roku w Szwajcarii, również w 2009 roku w Polsce oraz w roku 2010 ponownie w Rosji. Tymczasem śp. prezydent Lech Kaczyński nie odbył z rosyjskim dyktatorem ani jednego takiego spotkania. 

„Polska i Rosja muszą budować wzajemne zaufanie po to, aby przyszłość była lepsza niż to, co było w przeszłości (…). Z premierem Putinem przypilnujemy, by nikt piachu w tryby nie sypał”

– mówił Tusk po spacerze z Putinem w Sopocie we wrześniu 2009 roku. „Jestem bardzo wdzięczny obecnemu rządowi, że znaleźliśmy w osobie premiera Tuska i jego ministrów partnerów, z którymi możemy współpracować” – powiedział na tym samym briefingu Putin. Te słowa padły już po tym, jak Rosja napadła na Gruzję, do stolicy której poleciał prezydent Lech Kaczyński, gdzie w słynnym przemówieniu wypowiedział słowa ostrzeżenia przed Rosją: „Wiemy świetnie, że dziś Gruzja, jutro Ukraina, pojutrze państwa bałtyckie, a później może i czas na mój kraj, na Polskę”. Z kolei właśnie 1 września 2009 roku na Westerplatte mówił w obecności Putina i Angeli Merkel, że „nie wolno ustępować imperializmowi, ani nawet skłonnościom neoimperialnym”. Przypomniał też agresję Federacji Rosyjskiej na Gruzję:

„To problem nie tylko totalitaryzmu, to problem wszelkich imperialnych czy neoimperialnych skłonności. Przekonaliśmy się o tym w zeszłym roku”.

Cenckiewicz: Żaden premier nie był tak konsekwentny w polityce prorosyjskiej

Premier Tusk gorliwie wypełniał zadeklarowane zobowiązania wobec Moskwy, czego skutkiem były m.in.: oddanie śledztwa smoleńskiego w ręce Rosjan, zatrzymanie w Polsce w 2010 roku na polecenie Moskwy Ahmeda Zakajewa, premiera Czeczeńskiej Republiki Iczkerii, zgoda na marsz rosyjskich kibiców przez Warszawę oraz zatrzymanie polskich kibiców przy okazji meczu Polska–Rosja w 2012 roku, umorzenie gigantycznego długu Gazpromowi, sabotowanie projektu amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Redzikowie, umożliwienie małego ruchu granicznego z obwodem królewieckim (przed tym ostrzegali nas nawet partnerzy z NATO), chęć uzależnienia nas od surowców z Rosji, a także zezwolenie na swobodną aktywność kremlowskich służb w naszym kraju, czego skutkiem było podpisanie umowy o współpracy między Służbą Kontrwywiadu Wojskowego a rosyjską Federalną Służbą Bezpieczeństwa, na mocy której zgodziliśmy się donosić Moskwie na sojuszników z NATO. 

Sławomir Cenckiewicz, współautor serialu „Reset”, tak ocenia ostatnie wypowiedzi Tuska: „Żaden premier w III RP nie był tak konsekwentny w polityce prorosyjskiej. Warto przypomnieć, że całe jego premierostwo rozpoczęło się od trzech jakże istotnych gestów, które wyznaczyły cały okres rządów Tuska w latach 2007–2014: w exposé została zapowiedziana polityka zbliżenia z Rosją taką, jaką ona jest, czyli zamordystyczną i putinowską, pierwszym ambasadorem przyjętym przez premiera był Władimir Grinin, a zamiast – jak niemal każdy polski premier po 1991 roku – pojechać najpierw do Kijowa, Tusk pojechał z wizytą na Kreml w lutym 2008 roku” – powiedział „Gazecie Polskiej Codziennie”. Dodał również, że „sprawa polityki prorosyjskiej nie jest kwestią symbolu, bo to konsekwentna zmiana całej orientacji polskiej polityki po 1989 r.”. „Rosja stała się punktem odniesienia całej polityki wschodniej, co w konsekwencji redefiniowało nasze stosunki z krajami strefy postsowieckiej, jak Ukraina, Gruzja czy kraje bałtyckie. Tak więc polityka energetyczna (przypomnę negocjacje gazowe, które w pierwotnej wersji umowy z Rosją zatwierdzonej przez Radę Ministrów w lutym 2010 r. opiewały na uzależnienie nas od dostaw rosyjskich aż do 2037 r.), kwestia dywersji wobec amerykańskiej tarczy antyrakietowej w 2008 r., czy wreszcie współpraca z FSB były wyłamaniem się z więzów sojuszniczych Zachodu, by dopasować politykę polską do polityki niemieckiej realizującej koncepcję nowej polityki wschodniej przebranej po 2006 r. w ideę niemiecko-rosyjskiego »partnerstwa dla modernizacji«” – mówił Cenckiewicz w „GPC”.

Zapisać PiS do prorosyjskiej prawicy

Skąd więc wzięły się brednie wygadywane w Sejmie przez Tuska? Jak wszystko wskazuje, są one częścią scenariusza napisanego przez Moskwę, związanego z aktywizacją jej agentury w europejskich partiach prawicowych. Jak napisał 12 maja brytyjski dziennik „The Daily Mail”, tajni funkcjonariusze GRU wraz z najemnikami z grupy Wagnera werbują „skrajnie prawicowych ekstremistów planujących ataki terrorystyczne w krajach NATO, w tym w Wielkiej Brytanii”. Chodzi o ludzi określanych mianem prorosyjskich i proputinowskich. Część ataków ma być przeprowadzona w najbliższych miesiącach w kilku państwach sojuszu. Takich informacji w brytyjskich mediach przewinęło się zresztą więcej.

W trzy dni później doszło do zamachu na premiera Słowacji Roberta Fico. Jak napisał portal Niezależna.pl, jego sprawca pisarz, Juraj Cintula, należał kilka lat temu do organizacji Slovenskí Branci. Jej lider Peter Švrček szkolił się w rosyjskiej jednostce Specnaz. A sama organizacja miała związek z rosyjskimi „Nocnymi Wilkami”. Czyli wspierającym Putina gangiem motocyklowym. Przypomnijmy, że o „Nocnych Wilkach” głośno było w Polsce w 2017 roku, gdy rząd PiS zabronił im wjazdu do Polski. Przeciwko tej decyzji zaprotestował wówczas nieżyjący już Wiktor Węgrzyn, szef Rajdu Katyńskiego, a wcześniej szef sztabu wyborczego Grzegorza Brauna.

Tusk apeluje o patriotyzm

Jak się łatwo domyślić, przy tej okazji służby wywiadowcze i media będą zajmować się w najbliższych tygodniach europejską skrajną prawicą i analizować zagrożenia związane z jej działalnością. Dlatego prowadzący przez lata prorosyjską politykę Tusk postanowił zapisać do niej swoich krajowych politycznych przeciwników, którzy notabene najtrafniej w Europie przestrzegali przed rosyjskim zagrożeniem. I tym samym wybielić siebie, przedstawiając się jako obrońca Europy. A także… polski patriota. Autor słów o polskości-nienormalności, którego rząd wyrzuca historię z podstawy programowej w szkołach, spotykając się z weteranami 2. Korpusu w rocznicę bitwy pod Monte Cassino ogłosił: „Dzisiejszy zamach na premiera Słowacji pokazuje, jaką iluzją była wiara niektórych, że nastały już na zawsze czasy łatwe, niewymagające poświęcenia i bohaterstwa… Tak jak ten dzisiejszy zamach, wszystko wskazuje na to, że potrzebujemy pełnej mobilizacji, patriotyzmu, pełnej odpowiedzialności za ojczyznę”. Znany z ciągłych przebieranek Tusk w tej akurat roli nie występował dość dawno…

 



Źródło: Gazeta Polska

 

#Donald Tusk #Rosja #reset

Piotr Lisiewicz