Alkotubkowa putinada – wszystkie wojny szeryfa Donalda » więcej w Gazecie Polskiej! CZYTAJ TERAZ »

Karnkowski: Uśmiechnięci biorą się za naukę. Zostanie z niej tyle, ile z CPK

„Im wyższe wykształcenie, tym mniejsze poparcie dla PiS” – na pewno znają Państwo tę medialną kliszę socjologiczną, która w swojej zwulgaryzowanej wersji daje fałszywe podstawy do prezentowania poczucia wyższości sympatykom Koalicji Obywatelskiej. „Ich” partię wybierać mają wykształcone elity, Zjednoczona Prawica posiada natomiast ofertę dla ludzi bez wykształcenia, jak również bez pracy – wierzą w to ci, którzy uważają się za elity nie tyle polskie, ile europejskie. I właśnie tę grupę społeczną ich ukochani przywódcy narażają ostatnio na wielki stres. Koalicja 13 grudnia nie jest bowiem ani rozwojowa, ani pronaukowa, o czym niektórzy przekonują się teraz na własnej skórze.

Dariusz Wieczorek
Dariusz Wieczorek
Fot. Tomasz Jędrzejowski - Gazeta Polska

Jeszcze przed wyborami teoretycznie można było się łudzić, że w przypadku zmiany władzy projekty rozwojowe będą kontynuowane. Sondaże wskazywały, że większość wyborców chce kontynuacji CPK i budowy polskich elektrowni atomowych. A ponoć Donald Tusk obdarzony był słuchem społecznym i pragnieniem powszechnego w narodzie poklasku, w imię którego pociągnąłby dzieło poprzedników, aby uzbierać trochę niezasłużonych braw. Jednak po przejęciu władzy przez koalicję KO, Polski 2050 i Lewicy to, co miało być oczywiste, już takie być przestało. O ile w przypadku atomu działania należy określić przede wszystkim jako spowolnienie, wciąż jednak pozwalające na zachowanie resztek nadziei wyborcom obozu władzy, o tyle jego stanowisko ws. CPK pokazało jednoznacznie: nic z tego nie będzie, gdyż za powstanie projektu odpowiedzialni są przeciwnicy inwestycji. 

Z CPK też zapowiadają, że powstanie 

Społeczny opór przeciw tej polityce wymusił na rządzących zmianę stanowiska, tyle że nieuczciwą: szumnie ogłoszono, że Centralny Port Komunikacyjny będzie kontynuowany, równocześnie pozbawiając inwestycję dwóch kluczowych aspektów, stanowiących o jej konkurencyjności: sensowności gospodarczej (komponent cargo) i rewolucyjnego znaczenia komunikacyjnego – zastąpiono bowiem łatwy dojazd z niewielkich miejscowości tym dla pasażerów z największych miast. Społeczny ruch „Tak dla CPK” kontynuuje swoje działania, jednak sam projekt jest coraz mniej realny, nawet w okrojonej wersji. Wśród doniesień o tragediach, związanych z powodzią, umknąć mogła informacja, że z inwestycji strona polska wykluczyć chce potężnego zagranicznego inwestora, międzynarodowego operatora portów lotniczych, firmę Vinci. Część mediów przedstawia to jako sukces, ba, dowód na patriotyzm gospodarczy gabinetu Donalda Tuska, tymczasem jest to zrzucenie na polskie barki potężnych kosztów, w których dotąd partycypować mieli też inni partnerzy. Zważywszy na to, jak liberałowie w przeszłości kochali rozmaite „partnerstwa publiczno-prywatne”, jest to wyraźny sygnał, że nie chodzi o dokończenie planu budowy CPK, a uczynienie go w praktyce nieopłacalnym. W warunkach popowodziowych, które nakładają się na deficyt budżetowy i kryzys finansów publicznych, stanie się on po prostu nie do udźwignięcia.

„Prywatyzacja” państwowych instytutów przez Lewicę

Jednak niszczycielskie apetyty rządu nie skończyły się na „pisowskich” inwestycjach. Kilka tygodni temu głośno było o obsadzeniu Sieci Łukasiewicz politycznymi nominatami, których utrzymanie równoważono zwolnieniami naukowców. O sytuacji dowiedzieliśmy się wskutek wydarzeń we Wrocławiu, gdzie zmuszono do odejścia uznaną specjalistkę, która dla pracy w Polsce porzuciła znakomicie rozwijającą się karierę w Korei Południowej. Dr hab. Alicja Bachmatiuk przeszkadzała Lewicy i jej nominatom z dużo mniejszymi dokonaniami naukowymi. 

Słychać też o rosnącym konflikcie polityków rządu z Polską Akademią Nauk, której próbuje się narzucić fatalną reformę. Być może za odprysk tego samego zjawiska należy uznać też zwolnienie w imię politycznej zemsty fachowców od powodzi z przedsiębiorstwa Wody Polskie, co w przyszłości powinna chyba wyjaśniać komisja śledcza, badająca działania rządu podczas powodzi we wrześniu 2024 r.

Teraz natomiast obserwujemy wielką awanturę wokół zajmującego się rozwojem AI (sztucznej inteligencji) ośrodka IDEAS NCBR. Dotychczasowy szef, będący niekwestionowanym autorytetem w swojej dziedzinie i założycielem ośrodka, prof. Piotr Sankowski musiał ustąpić cieszącemu się dużo mniejszym uznaniem prof. Grzegorzowi Borowikowi. Ta decyzja, motywowana przez wiceministra Macieja Gdulę brakiem bieżących zysków spółki, spowodowała odejście Sankowskiego i niemal całej rady naukowej, a w konsekwencji – oburzenie środowiska naukowego. Jeszcze kilka tygodni temu przedstawiciele władzy deklarowali w mediach, że niektóre instytucje naukowe nie służą generowaniu natychmiastowego zarobku, ale są wielką inwestycją na lata. Tej wiedzy Maciejowi Gduli zabrakło. 

„Polska nauka tonie”

Pomimo napiętej atmosfery nie widać woli wycofania się z fatalnych zmian, padła jedynie informacja o audycie, który zapewne potwierdzić miałby złą opinię resortu o działaniach ośrodka. Żeby jednak zwolnić szefa IDEAS NCBR, Gdula nie czekał na wyniki audytu. I tak wracamy do punktu wyjścia. PAN na oficjalnym koncie na X pisze, że „polska nauka tonie”. Media donoszą, że naukowcy proszą premiera o interwencję i chcą, by w zgodzie ze swoimi pijarowymi sztuczkami „się wściekł”. O pieniądze i jasne ramy działania apelują ci sami ludzie, którzy w październiku często świętowali rychłe odejście ze stanowiska Przemysława Czarnka. 

Tymczasem działania rządu to część tego samego planu co przy CPK, planu marginalizacji Polski i odebrania jej szans rozwojowych. Choćby premier Donald Tusk rytualnie i na chwilę wpadł w szał, nie zmieni to faktu, że świat nauki ponosi właśnie konsekwencje swojego wyboru politycznego. Niestety razem z nim – my wszyscy. 
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

 

#bezprawie Tuska #cpk #IDEAS NCBR

Krzysztof Karnkowski