W środę premier Donald Tusk ogłosił rekonstrukcję rządu. - Są takie momenty w historii każdego kraju, że trzeba ogarnąć się po zdarzeniach, które wstrząsają scenami politycznymi, stanąć twardo na ziemi, powstrzymać emocje i na nowo ruszyć do pracy - mówił podczas ogłaszania zamian Prezes Rady Ministrów.
Jak się szybko okazało, "rekonstrukcja" w dużej mierze była pozorowana. Trzy panie minister, które teoretycznie były nią objęte, pozostały w Kancelarii Premiera jako sekretarze stanu. Chodzi o Adrianę Porowską, Marzenę Okła-Denerowicz i Katarzynę Kotulę. Ta ostatnia sama niedawno przyznała, że w jej pracy niewiele się zmieniło.
"Zostaję w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Zostaję w tym samym gabinecie z tym samym ośmioosobowym zespołem"
– stwierdziła na antenie Polsat News była minister ds. równości, a obecna pełnomocnik rządu ds. równości.
Po staremu
O zmianę ról wymienionych byłych minister pytany był we wtorek rzecznik rządu Adam Szłapka. Nie ukrywał, że zostaną one powołane na funkcję sekretarza stanu i „będą się tymi sprawami po prostu zajmowały”.
Dopytywany, czy byłe ministry zachowają te same kompetencje, Szłapka ocenił, że „nie wszędzie będzie dokładnie tak samo”. Jak jednak podkreślił, polityką senioralną wciąż będzie się zajmować Okła-Drewnowicz.
Pytany o ich nowe zarobki Szłapka przekazał, że „różnicę w zarobkach można bardzo łatwo sprawdzić”. – Są dostępne oświadczenia majątkowe – dodał.
Na stronie internetowej KPRM Kotula, Porowska i Okła-Drewnowicz mają już przypisaną funkcję „sekretarz stanu”.
Szłapka ogłosił także, że w najbliższych dniach nastąpi redukcja wiceministrów. Nie zdradził jednak na jakie fotele "zredukowani" trafią.