W poniedziałkowym wydaniu „Gazety Wyborczej” czytamy o „trzech tysiącach rozmów Romana Giertycha”. Wojciech Czuchnowski szczegółowo informuje o zawartości wniosku autorstwa Zespołu nr 3 Prokuratury Krajowej o pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Bogdana Święczkowskiego, dziś prezesa Trybunału Konstytucyjnego.
Czuchnowski pochyla się nad losem mec. Giertycha, wobec którego prowadzono kontrolę operacyjną z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus. Święczkowskiemu zaś przypisuje działanie niezgodne z prawem, choć w tym samym tekście przyznaje, że ówczesny Prokurator Krajowy działał w oparciu o przepis (Czuchnowski pisze o „wytrychu”) umożliwiający „swobodne pozyskiwanie wszelkich materiałów zebranych przez służby specjalne i policję”. Chodzi o żądanie przekazania nagranych rozmów adwokata do prokuratury w ramach ‘prokuratorskiej kontroli nad czynnościami operacyjno-rozpoznawczymi”.
„25 czerwca 2020 r. Święczkowski wydaje CBA polecenie skopiowania nagrań z dwóch telefonów Giertycha, a 8 lipca, z-ca szefa CBA, Daniel Karpeta przekazuje Prokuraturze Krajowej 15 płyt DVD. Są na nich nagrania rozmów ze 151 dni inwigilacji adwokata Pegasusem”
- pisze Czuchnowski.
To w tym śledztwie rozdano statusy pokrzywdzonych - między innymi Katarzynie Tusk, której sprawę do politycznej rozgrywki wciągnął premier Donald Tusk.
Czuchnowski pisze o „tym trzecim”. Artur Chodziński zapowiada kroki prawne
W tekście czytamy też o przebiegu kontroli operacyjnej wobec Giertycha, prowadzonej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne.
Gdy w 2019 r. CBA dostało zlecenie rozpracowania Giertycha, to założoną na niego Sprawę Operacyjnego Rozpoznania o kryptonimie "Okser" prowadził Artur Chodziński. Postać nieprzypadkowa. W latach 2001-2005 r. był dziennikarzem we wrocławskim oddziale "Gazety Wyborczej". Potem zniknął, by wypłynąć w lokalnej delegaturze CBA jako agent nowo powołanej służby. W 2009 r. gdy szefem CBA przestał być Mariusz Kamiński, Chodziński został objęty dochodzeniem w sprawie wynoszenia tajnych materiałów. Ostatecznie zwolniono go z pracy, ale kiedy w 2015 r. PiS przejął władzę, został przywrócony do służby i zaczął robić karierę w centrali CBA. Nie tylko prowadził sprawę "Okser", ale jesienią 2020 r. nadzorował zatrzymanie przez CBA Giertycha oraz innych osób związanych z Polnordem
- pisze Czuchnowski.
Przypisuje też byłemu funkcjonariuszowi autorstwo dwóch popularnych profili na platformie X: John Bingham oraz Emilia Kamińska. „Sam ujawnił swoją tożsamość” – konkluduje wątek Czuchnowski.
Tyle że nie do końca wiadomo, kiedy i w jakich okolicznościach Chodziński miałby przyznać się do internetowej twórczości na obu profilach. On sam w odpowiedzi na publikację "Wyborczej" stanowczo temu zaprzeczył. A o doniesieniach Czuchnowskiego i pozyskanych przez niego informacjach napisał wprost: „skandal nieznany nigdy wcześniej w historii polskich służb specjalnych i organów ścigania”.
„Składam zawiadomienie o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa przez osoby pracujące w Prokuraturze Krajowej, Ministerstwie Sprawiedliwości oraz Gazecie Wyborczej”
- zapowiada.
Chodziński przekazał, że w dniach 24 i 25 września tego roku był przesłuchiwany w charakterze świadka w Zespole Śledczym nr 3 Prokuratury Krajowej.
- czytamy w jego oświadczeniu.
„Prokuratura Krajowa posunęła się nawet do kroku tak skandalicznego, jak skopiowanie z archiwum CBA w całości, kartka po kartce, całej sprawy operacyjnej dotyczącej spółki Polnord - wraz z najtajniejszymi informacjami o pracy operacyjnej służb, w tym o Osobowych Źródłach Informacji”
- dodaje Chodziński.
Przekonuje, że publikacja "Wyborczej" to efekt przestępczego ujawnienia Romanowi Giertychowi między innymi szczegółów jego przesłuchania przez osobę lub osoby pracujące w Prokuraturze Krajowej / Ministerstwie Sprawiedliwości”.
„Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by informacje zawierające dane osobowe funkcjonariusza operacyjnego służb specjalnych oraz szczegóły pracy służb trafiły bezpośrednio do osoby objętej zainteresowaniem operacyjnym tych służb, a następnie zostały ujawnione w zaprzyjaźnionych z tą osobą mediach”
- podkreśla.
Konkluduje:
„ten skandal musi zostać wyjaśniony i zakończony w sposób bezwzględny - poprzez kary pozbawienia wolności, by już nigdy żadnemu urzędnikowi państwowemu nie przyszło do głowy tego rodzaju zachowanie, a funkcjonariusze służb specjalnych Rzeczypospolitej już nigdy nie musieli się obawiać, że padną ofiarami tak obrzydliwego przestępstwa”.
Będzie domagał się ustalenia źródła przecieku, bo - jak domniemywa - „przeciek nastąpił na linii Prokuratura Krajowa - Ministerstwo Sprawiedliwości - Roman Giertych - Wojciech Czuchnowski”.
Chodziński wprost zaprzecza też, by był autorem ww. profili na X. Jako dowód załączył opublikowane wpisy z obu kont w czasie, gdy jego urządzenia elektroniczne - na czas przesłuchania w PK - znajdowały się w skrytkach prokuratury.
. @czuchnowskiw, te i inne wpisy z tych kont powstały, gdy uczestniczyłem w niejawnym przesłuchaniu w Prokuraturze Krajowej, a moje urządzenia elektroniczne, od godziny 9 do 16, znajdowały się w skrytkach prokuratury, bez mojego dostępu. Poniesiesz odpowiedzialność za kłamstwa. pic.twitter.com/z9LwF8X5nP
— Artur Chodziński (@A_Chodzinski) October 27, 2025
Całe oświadczenie:
W związku ze skandalem nieznanym nigdy wcześniej w historii polskich służb specjalnych i organów ścigania składam zawiadomienie o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa przez osoby pracujące w Prokuraturze Krajowej, Ministerstwie Sprawiedliwości oraz Gazecie Wyborczej. W dniach 24… pic.twitter.com/xDAFEkujXd
— Artur Chodziński (@A_Chodzinski) October 27, 2025