Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polityka

Przeciek z prokuratury i rządu do Czuchnowskiego? Były funkcjonariusz CBA składa zawiadomienie

W ramach jakiego przecieku Wojciech Czuchnowski wszedł w posiadanie wrażliwych informacji, które obficie opisał na łamach "Wyborczej"? Ustalenie tego zapowiedział Artur Chodziński, były funkcjonariusz Centralnego Biura Antykorupcyjnego, opisany przez Czuchnowskiego. Będzie zawiadomienie zarówno na dziennikarza, jak i na pracowników Prokuratury Krajowej i Ministerstwa Sprawiedliwości.

W poniedziałkowym wydaniu „Gazety Wyborczej” czytamy o „trzech tysiącach rozmów Romana Giertycha”. Wojciech Czuchnowski szczegółowo informuje o zawartości wniosku autorstwa Zespołu nr 3 Prokuratury Krajowej o pociągnięcie do odpowiedzialności karnej Bogdana Święczkowskiego, dziś prezesa Trybunału Konstytucyjnego.

Czuchnowski pochyla się nad losem mec. Giertycha, wobec którego prowadzono kontrolę operacyjną z wykorzystaniem oprogramowania Pegasus. Święczkowskiemu zaś przypisuje działanie niezgodne z prawem, choć w tym samym tekście przyznaje, że ówczesny Prokurator Krajowy działał w oparciu o przepis (Czuchnowski pisze o „wytrychu”) umożliwiający „swobodne pozyskiwanie wszelkich materiałów zebranych przez służby specjalne i policję”. Chodzi o żądanie przekazania nagranych rozmów adwokata do prokuratury w ramach ‘prokuratorskiej kontroli nad czynnościami operacyjno-rozpoznawczymi”.

„25 czerwca 2020 r. Święczkowski wydaje CBA polecenie skopiowania nagrań z dwóch telefonów Giertycha, a 8 lipca, z-ca szefa CBA, Daniel Karpeta przekazuje Prokuraturze Krajowej 15 płyt DVD. Są na nich nagrania rozmów ze 151 dni inwigilacji adwokata Pegasusem”

- pisze Czuchnowski.

To w tym śledztwie rozdano statusy pokrzywdzonych - między innymi Katarzynie Tusk, której sprawę do politycznej rozgrywki wciągnął premier Donald Tusk.

Czuchnowski pisze o „tym trzecim”. Artur Chodziński zapowiada kroki prawne

W tekście czytamy też o przebiegu kontroli operacyjnej wobec Giertycha, prowadzonej przez Centralne Biuro Antykorupcyjne.

Gdy w 2019 r. CBA dostało zlecenie rozpracowania Giertycha, to założoną na niego Sprawę Operacyjnego Rozpoznania o kryptonimie "Okser" prowadził Artur Chodziński. Postać nieprzypadkowa. W latach 2001-2005 r. był dziennikarzem we wrocławskim oddziale "Gazety Wyborczej". Potem zniknął, by wypłynąć w lokalnej delegaturze CBA jako agent nowo powołanej służby. W 2009 r. gdy szefem CBA przestał być Mariusz Kamiński, Chodziński został objęty dochodzeniem w sprawie wynoszenia tajnych materiałów. Ostatecznie zwolniono go z pracy, ale kiedy w 2015 r. PiS przejął władzę, został przywrócony do służby i zaczął robić karierę w centrali CBA. Nie tylko prowadził sprawę "Okser", ale jesienią 2020 r. nadzorował zatrzymanie przez CBA Giertycha oraz innych osób związanych z Polnordem

- pisze Czuchnowski.

Przypisuje też byłemu funkcjonariuszowi autorstwo dwóch popularnych profili na platformie X: John Bingham oraz Emilia Kamińska. „Sam ujawnił swoją tożsamość” – konkluduje wątek Czuchnowski.

Tyle że nie do końca wiadomo, kiedy i w jakich okolicznościach Chodziński miałby przyznać się do internetowej twórczości na obu profilach. On sam w odpowiedzi na publikację "Wyborczej" stanowczo temu zaprzeczył. A o doniesieniach Czuchnowskiego i pozyskanych przez niego informacjach napisał wprost: „skandal nieznany nigdy wcześniej w historii polskich służb specjalnych i organów ścigania”.

„Składam zawiadomienie o podejrzeniu popełnieniu przestępstwa przez osoby pracujące w Prokuraturze Krajowej, Ministerstwie Sprawiedliwości oraz Gazecie Wyborczej”

- zapowiada.

Chodziński przekazał, że w dniach 24 i 25 września tego roku był przesłuchiwany w charakterze świadka w Zespole Śledczym nr 3 Prokuratury Krajowej.

„Prokuratura Krajowa nie jest zainteresowana systemem "Pegasus" jako takim. Sednem działań Zespołu Śledczego nr 3, kierowanego przez prok. Józefa Gacka, jest de facto udowodnienie kłamliwej tezy, że Roman Giertych to niewinna ofiara nielegalnego systemu, a także zemsta na osobach zaangażowanych w sprawę spółki Polnord

- czytamy w jego oświadczeniu.

„Prokuratura Krajowa posunęła się nawet do kroku tak skandalicznego, jak skopiowanie z archiwum CBA w całości, kartka po kartce, całej sprawy operacyjnej dotyczącej spółki Polnord - wraz z najtajniejszymi informacjami o pracy operacyjnej służb, w tym o Osobowych Źródłach Informacji

- dodaje Chodziński.

Przekonuje, że publikacja "Wyborczej" to efekt przestępczego ujawnienia Romanowi Giertychowi między innymi szczegółów jego przesłuchania przez osobę lub osoby pracujące w Prokuraturze Krajowej / Ministerstwie Sprawiedliwości”.

„Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, by informacje zawierające dane osobowe funkcjonariusza operacyjnego służb specjalnych oraz szczegóły pracy służb trafiły bezpośrednio do osoby objętej zainteresowaniem operacyjnym tych służb, a następnie zostały ujawnione w zaprzyjaźnionych z tą osobą mediach”

- podkreśla.

Konkluduje:

„ten skandal musi zostać wyjaśniony i zakończony w sposób bezwzględny - poprzez kary pozbawienia wolności, by już nigdy żadnemu urzędnikowi państwowemu nie przyszło do głowy tego rodzaju zachowanie, a funkcjonariusze służb specjalnych Rzeczypospolitej już nigdy nie musieli się obawiać, że padną ofiarami tak obrzydliwego przestępstwa”.

Będzie domagał się ustalenia źródła przecieku, bo - jak domniemywa - „przeciek nastąpił na linii Prokuratura Krajowa - Ministerstwo Sprawiedliwości - Roman Giertych - Wojciech Czuchnowski”.

Chodziński wprost zaprzecza też, by był autorem ww. profili na X. Jako dowód załączył opublikowane wpisy z obu kont w czasie, gdy jego urządzenia elektroniczne - na czas przesłuchania w PK - znajdowały się w skrytkach prokuratury.

Całe oświadczenie:

Źródło: wyborcza.pl, X