- Lepsze bywa wrogiem dobrego. Nie widzę podstaw do kompleksowej zmiany ustawy, która sprawdzała się od 1994 r. - mówi w rozmowie z portalem Niezalezna.pl były prezes NIK, europoseł PiS Janusz Wojciechowski pytany o przygotowany przez Mariana Banasia projekt ustawy o NIK.
Najwyższa Izba Kontroli chce się umeblować na nowo. To za sprawą projektu ustawy o NIK, którą przygotował zespół powołany przez szefa Izby Mariana Banasia. Prezes nie do ruszenia, dodatkowo z kompetencjami prokuratora i marszałka Sejmu - to zaledwie wycinek projektu, który został złożony na ręce Szymona Hołowni.
W rozmowie z portalem Niezalezna.pl europoseł Janusz Wojciechowski zaznacza, że ustawa o NIK to jedna z najlepszych ustaw, jakie w ogóle są w polskim porządku prawnym.
- Tę ustawę przygotowywał jeszcze śp. Lech Kaczyński - wówczas szef NIK. To była jego ustawa a ja, jako jego następca, wprowadzałem ją w życie i pamiętam wszystkie okoliczności z tym związane. Jej rozwiązania sprawdzały się bardzo dobrze w praktyce: kontradyktoryjna procedura kontrolna, klarowny podział odpowiedzialności. Osobiście jestem bardzo sceptyczny co do jakichś koncepcji robienia z nich uchwał i prokuratury. To jest organ, którego siłą ma być informacja - siła argumentów, a nie argument siły
- mówi.
Autorom projektu ustawy chodzi, jak wskazują, o uniezależnienie od wpływów politycznych. Pytany o ten aspekt sprawy europoseł Wojciechowski stwierdził, że na gruncie tych samych przepisów był prezesem Izby, która była niezależna i nie spotykał się z tego typu zarzutami.
- To chyba nie w regulacjach prawnych tkwi obawa, czy Izba będzie uwikłana politycznie, czy nie, a zależy od charakteru prezesa, czy kontrolerów. Podstawowe regulacje są zawarte w konstytucji. Np. zamiana przepisu, że prezes NIK miałby być pociągany do odpowiedzialności jakąś większością kwalifikowaną głosów, nie ma podstaw konstytucyjnych
- przypomniał polityk.
Jaki jest w takim razie prawdziwy powód nowelizacji? Zdaniem Wojciechowskiego, być może chodzi o kwestie związane z doprecyzowaniem uprawnień NIK do kontroli spółek z kapitałem mieszanym, bo z tym faktycznie bywały problemy.
- Może jakieś detale wymagają dopracowania, ale z drugiej strony pamiętam, że dobrze się pracowało na gruncie tej ustawy. Właściwie jedną zmianę byłbym w stanie popierać, gdyż sam napotkałem na taką trudność: że, biorąc aktualny przykład, kontrolowany jest dziś poprzedni rząd, a uprawnienia odwoławcze przysługują obecnemu rządowi, który, pomijając personalia, nie jest zainteresowany lukratywną oceną poprzedników. Ta procedura odwoławcza powinna też uwzględniać w jakimś zakresie prawa tych, którzy są oceniani, a nie tych, którzy pełnią funkcje
- podkreślił, dodając zarazem, że nie widzi "potrzeby gruntownego przeorania tej ustawy".
- Lepsze bywa wrogiem dobrego. Nie widzę podstaw do kompleksowej zmiany ustawy, która sprawdzała się od 1994 r.
- zaznacza Wojciechowski.