W obecnie obowiązującej ustawie ochrona prezesa Najwyższej Izby Kontroli jest wystarczająca. Niestety dowiodła tego kadencja Prawa i Sprawiedliwości. Został popełniony błąd przy wyborze prezesa, którego później nie dało się naprawić przez cztery lata - mówi w rozmowie z niezalezna.pl poseł Prawa i Sprawiedliwości Wojciech Szarama. Polityk mówi nam o kulisach pracy Izby i samym Marianie Banasiu, któremu rzekomo marzy się kolejna kadencja szefa NIK. - To płonne nadzieje - uważa Szarama.
Jak już informowaliśmy, do Sejmu trafił projekt nowelizacji ustawy o Najwyższej Izbie Kontroli. Przygotował ją zespół powołany przez prezesa Mariana Banasia. Zmiany zawarto na ponad trzydziestu stronach - to właściwie od nowa napisany projekt ustawy o NIK.
Banaś oczekuje wzmocnienia pozycji prezesa Izby, zwiększenia kompetencji samej Izby czy zrównania de facto statusu kontrolera NIK z sędzia czy prokuratorem.
Projekt ocenił z rozmowie z portalem niezalezna.pl Wojciech Szarama, poseł z Prawa i Sprawiedliwości.
- Prezes Marian Banaś od początku swojej kadencji łamie prawo, łamie ustawę o Najwyższej Izbie Kontroli, nie przeprowadzając konkursów na stanowiska dyrektorskie. Powierza ludziom obowiązki i chwali się tym, że w ten sposób mobilizuje ich do większej pracy. Istotą funkcjonowania Najwyższej Izby Kontroli jest niezależność kontrolerów. To niezwykle istotne, by kontrolerzy byli niezależni i nie wykonywali poleceń, a dokonywali własnej oceny sytuacji w kontrolowanych jednostkach - słyszymy.
Szarama uważa, że „teraz staranie się o większą niezależność Najwyższej Izby Kontroli jest pewnym kuriozum”. - Z jednej strony oczekuje większej ochrony dla kontrolerów, natomiast nie przeprowadzając konkursów, on tych kontrolerów ochrony pozbawia - dodaje.
Poseł jest zdania, że projekt nowelizacji ustawy o NIK to próba zwiększenia ochrony prezesa Izby.
- W obecnie obowiązującej ustawie jest ona wystarczająca. Niestety, dowiodła tego kadencja Prawa i Sprawiedliwości. Został popełniony błąd przy wyborze prezesa, którego później nie dało się naprawić przez cztery lata. Mimo tego, że składany był wniosek o uchylenie immunitetu - był taki wniosek ze strony prokuratury. Ochrona prezesa jest wystarczająca - przypomina.
Pytany o rolę NIK jako „nadzorcy” prac prokuratury, odpowiada:
„jeśli to weszłoby w życie, powstałby kolejny organ w państwie, który nie ma oparcia w konstytucji. Byłyby to nadmierne uprawnienia”.
- Tak jak prokuratura nie może kontrolować pracy NIK-u, ani żaden inny organ nie może wprost ingerować w prace kontrolerów, tak samo NIK nie może i nie powinna wkraczać w prace prokuratury - słyszymy.
I dalej: „myślę, że chodzi o zabetonowanie tej instytucji. Słyszę słuszne podejrzenia, że pod koniec swojej kadencji pan Banaś zacznie przeprowadzać konkursy, aby pozostawić na pięcioletni okres swoich najbliższych współpracowników. Oprócz tego ma nadzieję, że po raz kolejny zostanie prezesem, i że będzie już nie do ruszenia. To płonne nadzieje. Obecnie rządząca koalicja nie widzi go na tym stanowisku”.
Szarama przypomina, że „sprawa „wadliwego” oświadczenia majątkowego prezesa Banasia wróciła do białostockiej prokuratury po to, by go mobilizować do dalszego „dobrego” działania. Tak, jak on mobilizuje swoich dyrektorów, tak koalicja rządząca mobilizuje jego do ostrych działań, cały czas prowadząc sprawę związaną z jego oświadczeniem majątkowym”.