Konwencja Nowoczesnej podjęła w piątek decyzję o rozwiązaniu partii. To ugrupowanie, które na scenie politycznej zapisało się jako przystawka Platformy Obywatelskiej - na długo zapamiętane zostanie przywództwo Ryszarda Petru czy... zadłużenie. To, którego prawdopodobnie nie uda się spłacić w całości.
Światło gasi obecny rzecznik rządu
Ustępujący przewodniczący Adam Szłapka zapewnił, że „wszystko odbyło się zgodnie ze statutem”. Ustępujący sekretarz generalny Nowoczesnej Sławomir Potapowicz poinformował, że za uchwałą o samorozwiązaniu było 146 osób, osiem osób było przeciw, a trzy wstrzymały się.
Szłapka zaznaczył, że głosy przeciwne samorozwiązaniu to był wyraz „pewnego sentymentu”.
- To był bardzo dobry czas i Nowoczesna dużo wniosła do polskiej polityki, ale myślę że nawet ci którzy mieli wątpliwości będą chcieli uczestniczyć w tym nowym projekcie - powiedział rzecznik rządu.
Jego zdaniem zdecydowana większość członków Nowoczesnej, „poza sporadycznymi wyjątkami” znajdzie się w nowym ugrupowaniu.
Natomiast Potapowicz mówił, że teraz członkowie Nowoczesnej będą składać w regionach deklaracje o zamiarze udziału w nowej organizacji. - To się w większości pokrywa z liczbą członków - dodał. A członków jest, jak wskazał, ponad 800 osób, z tym że dzielą się na tzw. członków zwyczajnych i wspierających. Kilkaset osób na cały kraj - tak wyglądała siła polityczna, której przewodniczył Adam Szłapka.
Szłapka poinformował ponadto, że wszelkimi zobowiązaniami partii zajmie się likwidator, a cały proces będzie przebiegać zgodnie z obowiązującym prawem. Likwidatorem Nowoczesnej został Michał Prądzyński.