KSIĄŻKA | ZGODA - rząd i służby Tuska w objęciach Putina Zamów zanim Tusk zakaże tej książki!

Borowiak wyszła ze szpitala. Dalej nie zna personaliów napastnika, który niemal zmiażdżył ją w drzwiach

Ten mężczyzna nie wyglądał mi na członka rady nadzorczej. Raczej to jakiś wynajęty ochroniarz - mówi już po wyjściu ze szpitala poseł PiS Joanna Borowiak, relacjonując starcie z nasłanymi do Telewizji Polskiej "silnymi ludźmi".

Joanna Borowiak po starciu z "silnym człowiekiem"
Joanna Borowiak po starciu z "silnym człowiekiem"
m_kaluzny - X.com

Od kilku godzin trwa siłowe przejmowanie Telewizji Polskiej, innych mediów publicznych i Polskiej Agencji Prasowej. Najgoręcej jest przy ul. Woronicza. Tam, na skutek działania „silnego człowieka”, doszło do fizycznych przepychanek.

Ucierpiała poseł Prawa i Sprawiedliwości Joanna Borowiak. Po konfrontacji z nieznanym mężczyzną, polityk udała się do szpitala. Po wyjściu, udzieliła komentarza Telewizji Republika.

- Kiedy próbowaliśmy grupą posłów wejść z interwencją poselską, pewien silny pan zagrodził nam drogę do sekretariatu prezesa TVP. Brutalnie szarpał posłów. Byłam na pierwszej linii, zostałam przygnieciona drzwiami. Cudem udało mi się nie złamać ręki - mówiła.

Przyznała, że „obrażenia były na tyle dotkliwe, że zdecydowałam się wezwać służby medyczne”.

Pytana o personalia napastnika, odparła:

„nie znam personaliów tego człowieka. Wnioskowałam do panów policjantów, którzy przyjechali na miejsce zdarzenia, żeby jak najszybciej wylegitymowali tego pana. Wskazałam dokładnie miejsce, w którym się znajduje”.

- Ten mężczyzna nie wyglądał mi na członka rady nadzorczej. Raczej to jakiś wynajęty ochroniarz - dodała.

Zdaniem Borowiak „trudno się dziwić, że takiego zamachu dokonuje koalicja 13 grudnia”. - To koalicja chaosu i zemsty, a duża część ich wyborców tego oczekuje – podsumowała.

 



Źródło: Telewizja Republika

#bezprawie Tuska

am