Obecne próby wykreślania pamięci o Niezłomnych, powrót czarnej legendy o nich fabrykowanej przez lata przez propagandę PRL nie są przypadkowe. Służą wybielaniu własnych życiorysów i uzasadnianiu powrotu postkomuny na najważniejsze stanowiska. Ta próba zafałszowania historii się nie uda, tak jak nie udała się komunistom przez dekady. Jednak właśnie dlatego, że mamy z taką próbą do czynienia, tegoroczne obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych nabierają szczególnego znaczenia – mówią „Codziennej” historycy od lat przywracający prawdę o Niezłomnych.
Najnowszą odsłoną usuwania pamięci o Wyklętych z pamięci zbiorowej jest odmowa Poczty Polskiej pod kierownictwem nowego prezesa z nadania rządu Tuska, dotycząca emisji znaczka z wizerunkiem mjr. Hieronima Dekutowskiego „Zapory”. Poinformowała o tym wczoraj Adrianna Garnik, dyrektor Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL przy Rakowieckiej w Warszawie. Wcześniej muzeum wraz z Pocztą prowadziło akcję upowszechniania na znaczkach wizerunków Niezłomnych. – To całkowicie niezrozumiałe i bolesne. 7 marca przypada 75. rocznica śmierci „Zapory”. To jest właściwy moment na jego upamiętnienie. To, co zrobiła Poczta, odmawiając tego upamiętnienia, to wielka małostokowość – mówi Jarosław Wróblewski, historyk, członek zespołu muzeum, autor książek o rtm. Pileckim, o kwaterze „Ł” na Powązkach, gdzie komuniści skrycie i bezimiennie grzebali swoje ofiary.
Odmowa Poczty to kolejny element próby dyskredytowania Niezłomnych przez obecnie rządzących. Donald Tusk zdymisjonował szefa Urzędu ds. Kombatantów, który przez lata organizował uroczyści upamiętniające bohaterów polskiego podziemia antykomunistycznego. Zrobił to na wniosek minister Agnieszki Dziemianowicz-Bąk, która napisała: „Nie ma i nie będzie mojej zgody na czczenie osób, które dokonały zbrodni na ludności cywilnej czy splamiły mundur kolaboracją z hitlerowcami”. Chodziło jej o Józefa Kurasia ps. Ogień i Brygadę Świętokrzyską Narodowych Sił Zbrojnych. Zasadniczej zmianie ma ulec program nauczania historii w szkołach w ramach forsowanej przez Barbarę Nowacką reformy nauczania.
– To wszystko nie jest przypadkiem. Wróciła postkomuna. Następuje próba zmiany pamięci zbiorowej, która tak naprawdę polega na powrocie do propagandy PRL. Powrót czarnej legendy o Niezłomnych jest tego doskonałym przykładem. Są jednak inne przykłady, jak mianowanie byłego oficera WSW gen. Packa na dyrektora Muzeum Wojska Polskiego czy zmiany dyrekcji Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku. Likwidowane są programy historyczne w TVP, które opowiadały prawdę szerokiej publiczności. Widzę to w dwóch aspektach. Pierwszym jest chęć wybielenia własnych życiorysów i uzasadnienie, dlaczego do stanowisk w państwie wracają ludzie z komunistycznym rodowodem. Drugim aspektem tej sytuacji jest po prostu brak wiedzy, historyczny dyletantyzm tych, którzy obecnie podejmują takie decyzje
– mówi „Codziennej” Dariusz Żurek, historyk z Biura Poszukiwań i Identyfikacji Instytutu Pamięci Narodowej. Jeden z tych, którzy prawdę o Niezłomnych musieli dosłownie wygrzebywać spod ziemi na kwaterze „Ł” na Powązkach.
Te podejmowane próby fałszowania polskiej historii nie udadzą się, tak jak nie udały się komunistom przez dekady PRL. Dlatego zachęcam, by w tym dniu, kiedy wspominamy Niezłomnych, nie tylko brać udział w uroczystościach, ale także czegoś więcej się o nich dowiedzieć, przeczytać, poznać indywidualne historie. Tym, którzy obecnie próbują wracać do PRL-owskiej narracji, dyskredytują bohaterów antykomunistycznego podziemia, trzeba powiedzieć jasno. Niezłomni walczyli także za nich, za ich wolność, za to, że mogą żyć w demokratycznym kraju, w którym legalnie mogli zdobyć władzę. Zawdzięczają to właśnie tym, których teraz dyskredytują – mówi Jarosław Wróblewski. Podkreśla, że takie próby fałszowania historii godzą we wszystkie nurty polskiej tradycji i myśli politycznej, ponieważ Niezłomni reprezentowali przeróżne środowiska – od socjalistów, przez chadeków, po narodowców. – To w ogromnej części była polska elita, nie tylko żołnierze walczący o wolność, ale ludzie o ogromnym potencjale intelektualnym, których komuniści skazali na unicestwienie między innymi dlatego, że byli nośnikami polskiej tradycji i ducha – podkreśla Jarosław Wróblewski z Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL przy Rakowieckiej w Warszawie.