Zablokowanie ceny gazu. Ustabilizowanie rynku, a tym samym zakończenie szantażu gazowego na linii Rosja-Europa. Dlaczego część krajów europejskich jest przeciwna temu rozwiązaniu?
Na ten temat w programie red. Katarzyny Gójskiej na antenie Telewizji Republika rozmawiali: Piotr Kaleta (poseł - Prawo i Sprawiedliwość), Włodzimierz Bernacki (senator, wiceminister edukacji i nauki), Artur Łącki (poseł - Koalicja Obywatelska) oraz Karolina Pawliczak (poseł - Lewica).
Jak zaznaczyła prowadząca program - są zwolennicy tego rozwiązania (kilkanaście państw), ale są też jego przeciwnicy (kraje najbardziej wpływowe). Jak się okazuje, ci, którzy są przeciwni, to kraje tzw. Nord Streamu - Niemcy, Holandia, Austria. Kraje te nie chcą zablokować ceny gazu na rynku po to, aby ograniczyć narastanie kryzysu energetycznego w Europie, ale z drugiej strony chcą wpompowywać pieniądze, by rozwijać swoje gospodarki.
"Wydaje mi się, że wojna na Ukrainie pokazuje, że te wszystkie dyskusje, traktaty, umowy w ramach UE - umarły. Jeszcze nie tak dawno temu wywoływano kryzysy ekologiczne w Polsce. Ta formacja (Unia Europejska - red. dop.) nie ma teraz racji bytu, ona się nie przyjęła, nie sprawdziła w sytuacjach kryzysowych. To pokazuje, że ci ludzie mogą dominować w Europie bez żadnej przyszłości. Nie dziwie się, że Niemcy dbają o swoją gospodarkę. Ale nie życzę sobie usprawiedliwiania tego w jakikolwiek sposób przez polityków opozycyjnych. Bo u nas opozycja mówi, że jak dbamy o swoje to jest złe. Jak Niemcy dbają o samych siebie - jest dobrze. Te decyzje, które są ostatnio podejmowane to jest już powolne rozgrzeszanie Putina"
- stwierdził Piotr Kaleta.
Sytuację odwrócił poseł Łącki (KO), który stwierdził, że nasi rządzący powinni robić jak Niemcy - tzn. też wpompować w polską gospodarkę pieniądze, "bo jest to potrzebne".
"Nie ma tu sensu mówić o tym, co robią Niemcy. Patrzmy na to, co Polska robi z polską gospodarką. I nie mówię tu o kupowaniu koncernu Żabki, żeby z niego zrobić polski koncern. Co do cen gazu - trzeba się zastanowić nad tym, czy to zrobić na jakimś sensownym poziomie. Myślę, że każdy z nas tutaj zgadza się, że tak byłoby najlepiej"
- tłumaczył.
Odpowiedziała na to red. Gójska, która stwierdziła, że owszem - opozycja mówi, że w kwestii cen gazu powinno znaleźć się konsensus, ale jednak Polska nie ma aż takiej swobody jak Niemcy. Jak powiedziała - "my na pewne działania albo nie dostajemy zgody albo czekamy na nią kilka miesięcy". Przytoczyła również niedawną wypowiedź europosła PO - Janusza Lewandowskiego, którzy przyznał jasno, że "duży może więcej".
Posłanka Lewicy - Karolina Pawliczak dochodząc do głosu, oznajmiła, że "musimy zupełnie inaczej prowadzić naszą politykę, bo rządy PiS-u plują jadem".
"Wracając do cen gazu. 17 państw podpisało się pod takim stanowiskiem, aby takie limity uregulować. Nie wszyscy są za, ale jeszcze można na ten temat dyskutować, Te decyzje jeszcze zapadły. Mamy jeszcze czas, aby to przeforsować"
- rzuciła.
Jak stwierdziła - wojna na Ukrainie pokazała stopień uzależnienia Europy od surowców rosyjskich.
"My też byliśmy uzależnieni. Są państwa takie jak Węgry, Austria, Łotwa, które są uzależnione nadal i bardziej. Te decyzje powinny być podejmowane być może szybciej. One są spóźnione, chaotyczne. U nas w kraju teraz decyzja zmienia decyzję. To jest duży problem dla Europy. Mówiliśmy dużo wcześniej, żeby się tą sprawą zająć. To, że wojna wybuchnie było wiadome od listopada, więc można było się wziąć za to wcześniej"
- próbowała przekonywać Pawliczak.
Zdaniem wiceszefa MEiN - Włodzimierza Bernackiego, podobnie jak posłanki Lewicy, to właśnie wojna za naszą wschodnią granicą ujawniła, jak bardzo Europa była uzależniona na Federacji Rosyjskiej.
"To nie jest tak, że ktoś tutaj pracuje nad rozmontowaniem UE. To właśnie ta dramatyczna sytuacja - atak na Ukrainę objawił zjawiska, które są znane już od dawna. Jeśli chodzi o tą zgodę na pomoc publiczną na rzecz podmiotów prywatnych, Niemcy i Francja uzyskały łącznie 90% zgód".
Jak stwierdził - "bez wątpienia solidarność była z tych wartości, które stworzyły kiedyś UE".
"Takie kryzysy pokazują, jak niezbędna jest solidarność i jak bardzo nam jej brakuje. Pokazuje to też, w jaki sposób są rozgrywane niektóre rzeczy. To jest problem. Wskazywaliśmy na niektóre niezrozumiale dla nas polityków decyzje, jeśli chodzi o Brukselę czy Strasburg. Teraz właśnie widzimy, czy ta solidarność faktycznie istnieje. Największym brakiem UE jest wielka dominacja tych kilka państw i biurokracja, która uderza w demokrację"
- podsumował senator Bernacki.