- Niestety, my na Ukrainie żyjemy w złudzeniu, że dużo wiemy o Polakach, a Polacy dużo wiedzą o nas. Trzeba szukać oryginalnych rozwiązań, opartych na wiedzy o interesach Polaków, ale także o ich wewnętrznych priorytetach politycznych - mówi w rozmowie z portalem Niezalezna.pl ukraiński politolog Jewhen Mahda. - Między naszymi krajami istnieje wiele historycznych sprzeczności. I to dzieli. Konkurujemy na wielu rynkach. I to dzieli. Ale mamy wspólną przyszłość. I to powinno nas zjednoczyć na innym poziomie. Miliony Ukraińców już na długo pozostaną w Polsce - dodaje ukraiński biznesmen Andrij Dlihacz, komentując kryzys w relacjach Polski i Ukrainy.
WERSJA UKRAIŃSKA / Українська версія
Ukraiński politolog Jewhen Mahda uważa, że na obecny kryzys w relacjach między Polską a Ukrainą wpływają dwa czynniki: duża podaż ukraińskiego zboża na krajowym polskim rynku oraz wybory w Polsce.
- Polscy politycy zmuszeni są aktywnie chronić krajowych rolników, którzy są ich grupą docelową w wyborach. Rolnicy są niezwykle niezadowoleni z faktu, że ukraińskie zboże zalało krajowy rynek Polski. Powoduje to spadek cen ich produktów. Dla partii rządzącej, która sprawuje władzę od ośmiu lat, jest to bardzo duże wyzwanie – chronić polskich rolników, a co za tym idzie, utrzymać własną pozycję u władzy. Zresztą, podobnie jak w przypadku innych graczy politycznych. Stawka w wyborach jest dość wysoka.
Jednak pomimo obecnego (nie pierwszego od 30 lat) kryzysu, stosunki ukraińsko-polskie są na najwyższym poziomie od 1991 roku (kiedy Ukraina uzyskała niepodległość, a Polska jako pierwszy kraj na świecie ją uznała tę niepodległość – przyp.red.).
Jednak jeszcze kilka miesięcy temu były w lepszej kondycji, na samym szczycie. Obecnie schodzimy do umownego płaskowyżu. I to powinien być płaskowyż naszych wspólnych interesów. Musimy stworzyć nowy program współpracy między naszymi krajami. Nie warto nadmiernie koncentrować się na temacie Wołynia, zboża i ukraińskich uchodźców. Moim zdaniem Ukraina i Polska mogłyby pogłębić współpracę w sferze wojskowo-technicznej, stworzyć wspólny program rakietowy. Wydaje mi się także, że warto wskrzesić brygadę ukraińsko-polsko-litewską imienia księcia Konstantego Ostrogskiego i działania w ramach Trójkąta Lubelskiego. Możliwe jest także zaproszenie prezydenta Litwy Gitanasa Nausėdy do mediacji w dialogu między Andrzejem Dudą a Wołodymyrem Zełenskim w celu przezwyciężenia kryzysu. I wreszcie – zaproponować program nowego Prometeusza – program działań przeciwko naszemu wspólnemu wrogowi, jakim jest Rosja
– uważa Jewhen Mahda.
Aby w przyszłości zapobiec powtarzaniu podobnych kryzysów w stosunkach między krajami, ekspert radzi ukraińskim politykom, aby uważnie przestudiowali interesy swoich sąsiadów i partnerów politycznych.
– Niestety, my na Ukrainie żyjemy w złudzeniu, że dużo wiemy o Polakach, a Polacy dużo wiedzą o nas. Trzeba szukać oryginalnych rozwiązań, opartych na wiedzy o interesach Polaków, ale także o ich wewnętrznych priorytetach politycznych
– podkreśla politolog.
Założyciel ośrodka Crisis Semiotic Studios – Ukraina, Andrij Zahorodśkyj oceniając sytuację, skupia się na radykalnych zmianach w architekturze bezpieczeństwa międzynarodowego, co znajduje odzwierciedlenie w stosunkach między krajami.
- W ciągu ostatniego półtora roku wiele krajów Europy Środkowo-Wschodniej po raz pierwszy stało się graczami globalnymi. W centrum i na skrzyżowaniu megatrendów. Kraje te dopiero teraz uczą się wyczuwać granice dozwolonego. Relacje sieciowe wychodzą na pierwszy plan polityki. Małe sojusze stają się kluczowymi graczami na całym świecie. Siła połączenia zależy od trafnej diagnozy wspólnej narracji.
Jeśli oceniać sytuację z punktu widzenia historii relacji, optymizmu jest niewiele. Jeśli zastosujemy podejście narracyjne, wszystko rozwija się organicznie. Różnica między tymi dwoma podejściami polega na tym, że narracja zawsze patrzy w przyszłość, a nie w przeszłość.
Przyszłe stosunki polsko-ukraińskie opierają się na dziesiątkach mozaikowych splotów sieciowych i interakcji. Partyjne, ideologiczne, medialne, miejskie, energetyczne, publiczne, religijne, wojskowe, rolnicze, rządowe i tak dalej. Faktem jest, że obecne pokolenia Ukraińców i Polaków – narodów, które nigdy nie charakteryzowały się nadmierną otwartością – dopiero zaczynają się naprawdę ze sobą poznawać. Z biegiem czasu nastąpi lepsze zrozumienie czerwonych linii i zielonych korytarzy.
- uważa analityk.
Opinię Andrija Zahorodśkiego uzupełnia i rozwija Andrij Dlihacz, doktor nauk ekonomicznych, profesor Kijowskiego Uniwersytetu Narodowego i założyciel organizacji zrzeszającej przedsiębiorców „Board”.
- Między naszymi krajami istnieje wiele historycznych sprzeczności. I to dzieli. Konkurujemy na wielu rynkach. I to dzieli. Ale mamy wspólną przyszłość. I to powinno nas zjednoczyć na innym poziomie. Miliony Ukraińców już na długo pozostaną w Polsce. W ciągu półtora roku Ukraińcy otworzyli w Polsce ponad 30 tys. nowych firm. Jest już oczywiste, że Polska odegra znaczącą rolę w odbudowie Ukrainy. Musimy zatem przejść od wdzięczności do wspólnego planowania. Wdzięczność ma sens, gdy interesy są różne. Kiedy interesy są wspólne, nie ma sensu porównywać, kto jest bardziej wdzięczny. Razem bronimy Europy i naszych wartości przed hordą.
Wspólnie szukamy sposobów na eksport zboża. Wspólnie rozwiązujemy problem demograficzny. I to nie powinna być misja poszczególnych rywalizujących ze sobą sił politycznych, ale podstawowy warunek dla wszystkich. Rozumiem, że ta opinia nie „dojrzała” jeszcze po obu stronach. Ale przyszłość leży w gospodarczym Trójmorzu, sojuszu wojskowym Wielkiej Brytanii, Polski i Ukrainy oraz unii politycznej Europy Środkowej.
Wołodymyr Buha - ukraiński dziennikarz, autor tekstów piosenek, były wieloletni korespondent Działu Świat „Gazety Polskiej Codziennie”.
Tłumaczyła - Olga Alehno