GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Koniec blokady granicy. Wiceminister infrastruktury Ukrainy dla Niezalezna.pl

- Szanujemy prawo do demokratycznego protestu zarówno na Ukrainie, jak i w każdym kraju UE, ale rozumiemy, że obecnie zarówno dla Ukrainy, jak i UE niezwykle istotne jest utrzymanie otwartej granicy. Dlatego naszym zdaniem może być strajk, może być protest, ale nie w formie blokowania granic – mówi w rozmowie z portalem Niezalezna.pl wiceminister Rozwoju Wspólnot, Terytoriów i Infrastruktury Ukrainy (Ministerstwo Infrastruktury) Serhij Derkacz.

Wiceminister infrastruktury Ukrainy Serhij Derkacz
Wiceminister infrastruktury Ukrainy Serhij Derkacz
Arch. - Służba prasowa Ministerstwa Infrastruktury Ukrainy

WERSJA UKRAIŃSKA / Українська версія

Jaka jest obecna sytuacja na granicy?

Rządy Ukrainy i Polski [na czele z premierem Mateuszem Morawieckim] zgodziły się [4 grudnia br.] na uruchomienie punktu kontrolnego „Ugryniów-Dołhobyczów”, aby protestujący mogli odblokować granicę [co się stało 4 grudnia br., zaś dziś odblokowano przejście Dorohusk-Jahodyn]. Dla polskich przewoźników jest bardzo ważne, by puste ciężarówki szybko opuszczały Ukrainę. Dlatego on działa wyłącznie dla pustych ciężarówek, które wyjeżdżają z terenu Ukrainy. Z danych na 8 grudnia wynika, że przepuszcza się tam średnio 100 samochodów dziennie i wraz z dwoma innymi punktami rozwiązuje on problem przepuszczenia pustych ciężarówek.

To bardzo dobre statystyki, a takie działania pozwalają nam na zmniejszenie liczby samochodów oczekujących na przekroczenie granicy. Dziś niestety na granicy stoi jeszcze około 500 ciężarówek. Średni czas oczekiwania na przekroczenie granicy wynosi 6 dni. Jeśli wszystkie punkty kontrolne zostaną odblokowane, przewidujemy, że kolejka dość szybko się zmniejszy.

Jaka jest obecnie ogólna sytuacja na granicy ukraińsko-polskiej? Szereg mediów pisało o co najmniej dwóch zgonach kierowców ciężarówek, którzy spodziewali się przekroczyć granicę? Czy ukraińscy kierowcy mają zapewnione podstawowe warunki życiowe (jedzenie, toaleta, dostęp do leków i pomoc medyczna w razie potrzeby)?

Po polskiej stronie na 8 grudnia było około 3 tys. ciężarówek. Polscy przewoźnicy stoją fizycznie na drodze, w przeciwieństwie do swoich ukraińskich odpowiedników, którzy korzystają z elektronicznego systemu kolejek. Dlatego na przejście graniczne czekają albo w domu, albo w hotelu, albo na wyposażonym parkingu. Po stronie polskiej zdarzają się pewne problematyczne momenty, bo kolejki ciągną się tam po 20-30 km. W niektórych miejscach polskie władze zainstalowały toalety przenośne (…). Uruchomiliśmy centralę operacyjną, aby pomóc ukraińskim kierowcom. Pomagamy z lekami, a w razie potrzeby ewakuujemy kierowców na Ukrainę.

Ile samochodów zgromadziło się obecnie na granicy?

W sumie z obu stron zablokowanych jest około 10 tys. samochodów [stan na 8 grudnia br., kiedy toczyła się rozmowa]. Po polskiej stronie kolejka na sześciu punktach kontrolnych sięga niemal 5 tys. samochodów. To nadzwyczajna liczba ciężarówek, które nie mogą przekroczyć granicy.

Wiceszef Ministerstwa Infrastruktury Ukrainy Serhij Derkaczarch. / Służba prasowa Ministerstwa Infrastruktury Ukrainy

Jakie jest stanowisko strony ukraińskiej w sprawie przyczyn zaistniałej sytuacji na granicy ukraińsko-polskiej? Jak swoją pozycję przedstawia polska strona?

Protestujący podczas licznych spotkań twierdzą, że są lokalnymi mieszkańcami. Mieszkają głównie na pograniczu ukraińsko-polsko-białoruskim. Ale przed regularną wojną Rosji z Ukrainą pracowali w branży transportowej, jeżdżąc między Polską, Ukrainą i Białorusią. Po 24 grudnia 2022 r. z oczywistych przyczyn rynek rosyjski i białoruski został dla nich zamknięty. Z kolei przewóz towarów z oraz do Ukrainy stał się trudniejszy ze względu na wzrost przepływu samochodów – twierdzą polscy protestujący. To obiektywna rzeczywistość, gdyż ze względu na wojnę Ukraina nie może swobodnie i w pełni przemieszczać towarów drogą morską.

W związku z tym wzrosło obciążenie transportem lądowym w kierunku Unii Europejskiej. Wzrosła także aktywność polskich przewoźników i widać to w obiektywnych liczbach. Pragnę podkreślić, że globalny wzrost liczby ukraińskich samochodów nie wywołuje po stronie polskiej ogromnych negatywnych skutków, gdyż zgodnie z przepisami Unii Europejskiej, w szczególności zgodnie z umową o liberalizacji przewozów towarowych, Ukraińcy mają prawo wykonywać wyłącznie transport w obie strony. Polscy przewoźnicy mają nieco szersze prawa i możliwości w zakresie dostarczania towarów pomiędzy krajami UE.

W przeciwieństwie do swoich polskich kolegów Ukraińcy nie wykonują tzw. przewozów kabotażowych [polega to na transporcie towarów na terenie wybranego państwa pojazdem przewoźnika, który posiada siedzibę na terenie innego kraju] i tym samym nie tworzą konkurencji dla europejskich przewoźników na rynku unijnym. Widzimy zatem, że przewoźnicy, którzy obecnie blokują granicę, nie byli w stanie na czas przeorientować się na rynek europejski i zdecydowali się działać wyłącznie na rynku ukraińskim. Dużo trudniej jest im konkurować z ukraińskimi firmami, bo na Ukrainie jest więcej firm i ceny za transport w nich są z reguły niższe. (…)

A jakie jest stanowisko Unii Europejskiej w tym konflikcie?

Najważniejsze, by porozumienie w sprawie liberalizacji transportu obowiązywało aż do jego zakończenia. UE nie widzi podstaw do jego unieważnienia.

Jednocześnie rozumieją, że należy krytycznie spojrzeć na niektóre zapisy porozumienia pod kątem ich skuteczności i przeanalizować praktyczny wpływ mechanizmów prawnych na niektóre rynki. Jest to proces niezbędny do zrozumienia, czy umowa powinna zostać przedłużona po czerwcu 2024 r. Z naszej strony widzimy - i zwróciliśmy na to uwagę Komisji Europejskiej - że porozumienie to nie wpłynęło krytycznie na liczbę dostaw ze Słowacją i Węgrami. Jeśli chodzi o Polskę, również nie obserwujemy negatywnej dynamiki.

Czy istnieje rozwiązanie, które zapobiegnie ponownemu blokowaniu granic?

Obecnie przygotowujemy nasze propozycje do Komisji Europejskiej, z których najważniejsza to zakaz blokowania granic przez którąkolwiek ze stron.

Szanujemy prawo do demokratycznego protestu zarówno na Ukrainie, jak i w każdym kraju UE, ale rozumiemy, że obecnie zarówno dla Ukrainy, jak i UE niezwykle istotne jest utrzymanie otwartej granicy. Dlatego naszym zdaniem może być strajk, może być protest, ale nie w formie blokowania granic.

Aby zapobiec takim zdarzeniom w przyszłości, konieczne jest dokonanie pewnych zmian w niektórych aktach prawnych UE. Zainicjujemy dialog i poprawę ram prawnych Unii Europejskiej.

Notka:

6 listopada br. na przejściach z Ukrainą w Dorohusku i Hrebennem (woj. lubelskie) oraz w Korczowej (woj. podkarpackie) rozpoczął się protest polskich przewoźników, którzy przepuszczali po kilka aut w ciągu godziny.
Demonstranci domagają się m.in. wprowadzenia przez Ukrainę oddzielnej kolejki dla samochodów wracających do Polski bez towaru, wprowadzenia zezwoleń komercyjnych dla firm ukraińskich na przewóz rzeczy, z wyłączeniem pomocy humanitarnej i zaopatrzenia dla wojska ukraińskiego; zawieszenia licencji dla firm, które zostały utworzone po rosyjskiej inwazji na Ukrainę, a także przeprowadzenia ich kontroli. Podnoszony jest też postulat dotyczący likwidacji tzw. elektronicznej kolejki po stronie ukraińskiej.

Wołodymyr Buha - ukraiński dziennikarz, były wieloletni korespondent działu świat „Gazety Polskiej Codziennie”
Tłumaczyła - Olga Alehno

 



Źródło: Niezalezna.pl

#Ukraina #granica #blokada

Wołodymyr Buha