- Konflikt na Ukrainie mógłby zakończyć się zgodnie z tym, co mówią Amerykanie - do końca roku. Byłoby to jednak możliwe tylko wtedy, gdyby świat dostarczył Ukraińcom wystarczająco dużo broni. - ocenił Piotr Wawrzyk w rozmowie z portalem Niezalezna.pl. Polityk wziął udział w drugim dniu XVII Zjazdu Klubów Gazety Polskiej w Spale.
Niezalezna.pl: Kiedy - tak realnie - konflikt na Ukrainie może się zakończyć?
Piotr Wawrzyk: Myślę, że nikt nie jest w stanie przewidzieć, ile ten konflikt może potrwać. Pewne jest jednak, że nie skończy się szybko. Amerykanie twierdzą, że jest to możliwe do końca bieżącego roku. Moim zdaniem byłoby to możliwe tylko wtedy, gdyby Amerykanie oraz inne kraje dostarczyły Ukrainie wystarczająco dużo broni. Tak dużo, żeby była w stanie ciągle odpierać ataki Rosjan. Jeżeli to się nie uda - konflikt może trwać nawet kilka lat.
Czy w dłuższej perspektywie istnieje szansa, że konsekwencją prowadzenia działań wojennych na Ukrainie będzie rozpad Federacji Rosyjskiej?
- Nie patrzyłbym na ten konflikt z punktu widzenia widzenia rozpadu Federacji Rosyjskiej, a raczej zmiany reżimu w Moskwie, ponieważ ten reżim, który jest teraz - czy Putina czy kogokolwiek z jego kliki - będzie ciągle dążył do dużego imperializmu. Jest to państwo, które zawsze będzie dążyło do tego, żeby zagarnąć terytoria innych krajów. Jest to państwo zbrodniarzy i morderców, a z takim krajem nie można funkcjonować normalnie.
Kilka dni temu kanclerz Niemiec Olaf Scholz i prezydent Emmanuel Macron w końcu pojawili się w Kijowie. Jak ocenia Pan tą wizytę? Możemy mówić tu o politycznej grze pozorów?
- Bardzo dobrze, że ta wizyta w końcu się odbyła. Z całej Unii Europejskiej to właśnie tych liderów brakowało w Kijowie.
Trzeba zaznaczyć, że zajęło im to całe 113 dni...
- Tak, te 113 dni to chyba najdłuższa podróż, jaka mogła być. Ironizując - rekord szybkości. My byliśmy tam od razu. Pierwsza delegacja przywódców Zachodu to właśnie delegacja z Polski. Pierwszy zagraniczny prezydent, który przemawiał w ukraińskim parlamencie to oczywiście był Andrzej Duda. Jak widać - nam nic nie stało na przeszkodzie. Z drugiej strony, dobrze, że ta wizyta w końcu doszła do skutku. Mimo to, na jakieś spektakularne efekty nie ma co liczyć. Niemieckie media donoszą, że podczas rozmów w Kijowie debatowano o tym, żeby Ukraina ustąpiła Rosji. To jednak nie jest droga do pokoju. To jest droga do wojny w Europie.