Dzisiaj nie dyskutujemy o innych efektach, jak tylko ten, czy były naciski na prezydenta Zełenskiego w tej rozmowie, żeby poszedł na kompromis z Rosją, czy nie - komentuje czwartkową wizytę głów kilku państw Unii Europejskiej na Ukrainie wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk. Przypomina, że "kiedy jechali tam polscy przywódcy, było jasne, że jadą wspierać Ukrainę w sposób bezapelacyjny".
W czwartek wizytę w Kijowie złożyli prezydent Francji Emmanuel Macron, kanclerz Niemiec Olaf Scholz, premier Włoch Mario Draghi i prezydent Rumunii Klaus Iohannis.
Prezydent Francji przekazał w stolicy Ukrainy, że "wszyscy czterej (przywódcy) popierają natychmiastowe nadanie Ukrainie statusu kandydata do UE".
- Dobrze, że do tej wizyty w końcu doszło, bo to kilka miesięcy po wizycie polskich przywódców - ocenia w rozmowie z niezalezna.pl wiceminister spraw zagranicznych Piotr Wawrzyk, choć zaznacza, że „prezydent Rumunii udał się tam niejako osobno; uczestniczył wyłącznie w rozmowie z prezydentem Zełenskim”.
- Pojechały trzy kraje, które mają specyficzne, ale różne od polskiego podejście. Dzisiaj nie dyskutujemy o innych efektach, jak tylko ten, czy były naciski na prezydenta Zełenskiego w tej rozmowie, żeby poszedł na kompromis z Rosją, czy nie - podkreśla.
Polityk zestawia, że „kiedy polscy liderzy byli na Ukrainie, rozmawiano jak to dobrze, że pojechali, jak silne było to wsparcie dla Ukrainy”. - Teraz dyskutujemy o tym, czy szykujemy się do kolejnego Monachium, czy nie - dodaje.
I dalej:
„to pokazuje różnice znaczenia tych wizyt. Kiedy jechali polscy przywódcy było jasne, że jadą wspierać Ukrainę w sposób bezapelacyjny. Kiedy pojechali przywódcy Francji, Niemiec i Włoch to dyskutujemy o tym, na ile są po stronie Ukrainy, a na ile są po stronie Rosji”.
Wawrzyk pozytywnie ocenia fakt, że „polskiego przedstawiciela nie było na spotkaniu Francji, Niemiec i Włoch, bo to są kraje niepasujące poglądami do naszego, jeśli chodzi o tę wojnę”. - Tam pojechali liderzy państw, które uważają, że trzeba w jakiś sposób się dogadać z Putinem czy uwzględnić racje Rosji. My tak nie uważamy. Mamy jasne stanowisko. Jesteśmy po stronie walczących o swój kraj Ukraińców i tu nie może być w tym zakresie kompromisów. Te państwa kompromis dopuszczają - słyszymy dalej.
Odnosząc się do krytyki rządu przez opozycję, Wawrzyk odpowiada:
„jeżeli polska opozycja uważa, że powinniśmy tam być to pokazuje, gdzie byłaby teraz Polska. Nie stalibyśmy zdecydowanie po stronie Ukrainy, tylko razem z tymi trzema krajami stałaby na stanowisku, że musi być jakiś kompromis. To nie jest stanowisko proukraińskie”.
Wawrzyk pytany na koniec o brak rekomendacji Komisji Europejskiej, by już teraz przyznać Gruzji status państw kandydujących do UE (jak w przypadku Ukrainy i Mołdawii), tłumaczy:
„to trzeźwa ocena realiów, jakie są obecnie w tych trzech krajach Gruzja nie jest tak przodującym krajem, jeśli chodzi o reformy, na tle dwóch pozostałych, które mają otrzymać status kandydata. W Gruzji mamy specyficzną sytuację polegającą na tym, że jest ogromny polityczny spór, który dotyczy funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości, więzienia czołowych polityków opozycyjnych przez rządzącą większość. To pokazuje, że Gruzja musi poczekać na pozytywną rekomendację Komisji. To kwestie wewnętrzne o tym zdecydowały, a nie kwestia wojny rosyjsko-gruzińskiej. Nikt nie umniejsza wartości ofiar gruzińskich w wojnie z Rosją, nikt nie umniejsza cierpienia Gruzinów, ale obecna sytuacja wewnętrzna w tym państwie obrała nie do końca proeuropejski kierunek”.